Siedem kolejek rundy finałowej ekstraklasy nic nie zmieniło w kwestii spadku z ligi. Tak jak po 30 kolejkach najgorszymi ekipami były Sandecja Nowy Sącz i Bruk-Bet Termalica Nieciecza, tak dziś popularne Słoniki dołączyły do Sączersów i zleciały na zaplecze. To świetna wiadomość dla wszystkich pasjonatów kapitalnych widowisk, którymi są mecze pomiędzy tymi zespołami – w przyszłym sezonie czekają was piłkarskie uczty na zapleczu!
A już tak zupełnie serio, dzisiejsze rozstrzygnięcie to dobra nowina z innych względów. Po pierwsze dlatego, że mamy poczucie, iż z ligi zleciały zespoły, które rzeczywiście najsłabiej grały w piłkę. Sandecja potrafiła przecież zanotować absolutnie żenującą serię 22 meczów z rzędu bez zwycięstwa – w tej lidze naprawdę trzeba się postarać, by zrobić coś takiego. No a Bruk-Bet większość meczów grał w ustawieniu 4-2-3-0 i ten eksperyment skończył się tak, jak można było się spodziewać.
Po drugie, wydaje się, że to absolutnie zasłużona kara za prowizorkę, brak kompetencji i wiele innych grzechów. Klub piłkarski to system naczyń połączonych i boisko po prostu bywa odzwierciedleniem fuszerki odwalanej w gabinetach. Na przykład braku cierpliwości i zaufania do trenerów (do spadku Bruk-Betu ręce przyłożyli Mariusz Rumak, Maciej Bartoszek i Jacek Zieliński), sprowadzania zastępów przeciętnych Słowaków, czasami za plecami szkoleniowca, generalnie polityki transferowej opartej na Transfermarkcie i YouTube czy nawet absurdalnych oświadczeń, które były tylko wyrazem amatorszczyzny.
Bruk-Bet w ekstraklasie to mogła być piękna historia o Kopciuszku na salonach, ale już dawno pogodziliśmy się z tym, że tak nie będzie. Zgnilizna prędzej czy później musiała wyjść. Stało się to właśnie teraz. Jeśli będziemy tęsknić, to chyba tylko za tym folklorem. Ale już niedługo. Za chwilę przyjdą kolejni.
Utrzymanie wywalczył dziś Piast i też trzeba powiedzieć, że jak ten potencjał ludzki, za długo w Gliwicach czekano na ten dzień. O ile w Sandecji czy w Bruk-Becie znajdowanie piłkarzy, których dalej chcielibyśmy oglądać w lidze, przychodzi nam z trudem, o tyle w przypadku Piasta moglibyśmy wymienić wielu. Na przykład Szmatułę, Konczkowskiego, Czerwińskiego, Sedlara, Jodłowca, Dziczka, Badię, Żivca, a to wcale nie jest pełna lista. Dość wymowne było to, że w dzisiejszym meczu spokój drużynie Fornalika dali ci, po których byśmy się tego nie spodziewali. Mateusz Mak miał problemy ze zdrowiem, ale gdy był w pełni zdolny do gry, po prostu zawodził. Dziś trafił dopiero po raz drugi w sezonie. Tak jak Martin Bukata – chłop do udanych tego sezonu nie zaliczy, a coś tam umie.
Reasumując, widzimy w Gliwicach większy potencjał, ale trzeba wyciągnąć mityczne wnioski z tego mizernego sezonu i coś zmienić.
Co w pozostałych meczach? Grupę spadkową wygrała Cracovia, o czym wiedzieliśmy już przed dzisiejszym meczem z Pogonią, ale na miejscu piłkarzy Probierza nie tłumaczylibyśmy tym postawy na boisku. Oklep 4-1 musiał trochę zepsuć nastroje przed urlopami, choć głównym problemem była dziś skuteczność. Za Pasami finiszuje Śląsk Wrocław, najlepsza drużyna rundy finałowej w dolnej połówce tabeli z bilansem 6-1-0, który dziś pokonał na wyjeździe 1-0 Arkę, którą po raz ostatni widzieliśmy w takim kształcie. Z kolei Sandecja pożegnała się z ligą remisem w Gdańsku z grającą w eksperymentalnym zestawieniu Lechią. Czyli nie do końca godnie.
Panowie, udanych urlopów. Niestety, nie o każdym z was możemy powiedzieć, że solidnie na nie zapracowaliście.
Fot. 400mm.pl