Jeszcze nie opadł dym po odpalonych racach na finale Pucharu Polski, a już znów trzeba grać. Co gorsza, na wejściu atakuje nas strefa spadkowa. Wprawdzie najpierw jej silniejsza część, ta z Cracovią czy Śląskiem, ale będzie też okazja obejrzeć popisy ukochanego BiBi oraz Lechii Gdańsk. Jak w miarę bezboleśnie przeżyć ten piątek bez uciekania w używki i nałogi? Spróbujmy wspólnie rozejrzeć się za ciekawymi punktami zaczepienia.
PYTANIE DNIA: Czy Lechia zagra dobry mecz z drużyną inną niż Arka Gdynia?
Ostatnie przyzwoite mecze Lechii Gdańsk? Hm, jeśli przyjrzymy się ich dorobkowi z tego roku, odpowiedź jest banalna – były takie spotkania dwa, oba derbowe z Arką. Ale problem jest szerszy. Cofnijmy się jeszcze kawałek dalej – aż do początku listopada 2017 roku. To kupa czasu, ponad pół roku. Tymczasem od 1 listopada 2017 roku Lechia wygrała – werble – pięć meczów, z czego aż trzy z lokalnym przeciwnikiem.
Z jednej strony wyjątkowo przyjemne musi być regularne gnębienie największego rywala, który w bezpośrednich starciach wypada jak śledź przy wielorybie. Z drugiej – gdyby Arka Gdynia nie istniała, Lechia w sześć miesięcy zanotowałaby szalone dwa zwycięstwa. Niezależnie od tego, czy drużna ma trenera, czy tylko osobę pełniącą obowiązki trenera. Czy w składzie jest dwóch braci Paixao, czy tylko jeden. Czy Milos Krasić wygląda jak emerytowany didżej, czy jak emerytowany surfer. Wyniki są takie same – żenujące tak długo, jak długo na murawie nie znajdują się sąsiedzi z drugiej strony Sopotu.
Dlaczego tak się dzieje? Cóż, pobawimy się w adwokatów diabła – Lechia miała naprawdę niewygodny terminarz. Od momentu, gdy przejął ją Piotr Stokowiec, zagrała z dwoma kandydatami do tytułu – Lechem i Legią, rewelacją sezonu, czyli Koroną Kielce, oraz bodaj najsilniejszymi drużynami dolnej ósemki – Cracovią i Śląskiem. Do tego doszły dwukrotnie derby. Teraz Lechia, z całej ligi, ma najprostszy terminarz – Bruk-Bet i Sandecja u siebie, wyjazdy do Szczecina i Gliwic. Na papierze – minimum 10 punktów i przynajmniej tyle samo dobrych meczów, co w okresie od listopada do końca kwietnia. Pierwszy krok do udowodnienia, że Lechia Stokowca miała po prostu trudny trudny rozkład jazdy wypada zrobić dziś.
PIŁKARZ POD LUPĄ: Patryk Lipski
Tak jak od Lechii Gdańsk oczekujemy, że wreszcie zagra dobry mecz przeciw komuś innemu niż Arka Gdynia, tak od Patryka Lipskiego chcemy jakiegokolwiek dowodu, że wciąż grać potrafi. Od siedmiu kolejek jest podstawowym zawodnikiem drużyny Piotra Stokowca i tak naprawdę zachwycił tylko raz – dając dwie asysty z Arką, w 30. kolejce. Bardzo słabo wypadł ze Śląskiem Wrocław, bardzo słabo wypadł w meczach z Lechem i Koroną. Nie chcemy w nim upatrywać przyczyny słabej gry gdańszczan, to raczej Patryk dostosowuje się do ich poziomu, ale nie wypada nie przypomnieć jego występów w barwach Ruchu Chorzów, drużyny również niespecjalnie mocarnej. Tam Lipski potrafił pojedynczymi zagraniami wpływać na losy spotkania, nawet gdy kolegom z obrony czy ataku nie do końca wychodziło – jego podania czy strzały trafiały do powtórek z najlepszymi akcjami meczu i pamięci kibiców. W Lechii oferuje to wyjątkowo rzadko i co gorsza – nie widać jakościowej zmiany po tym, gdy otrzymał od trenera kredyt zaufania. Wcześniej można było tłumaczyć – w środku pomocy potrzebuje ogrania i zgrania z partnerami, potrzebuje czucia tempa gry, potrzebuje kilku błędów, kilku strat, by dopasować się do rytmu gry drużyny. Można było wytykać, że to piłkarz dość spokojny, by nie napisać nieśmiały, jego hobby to matematyka i statystyki, więc trudno, aby z marszu wziął na siebie rolę lidera.
Ale teraz ma za sobą 540 minut gry bez schodzenia z boiska, bez rotowania, bez utraty choćby na moment kontaktu z murawą. Kończą się wymówki, wytłumaczenia, prawdopodobnie kończy się również cierpliwość. Patryk musi zacząć udowadniać, że zasługiwał na wszystkie łatki przypinane mu ochoczo w ostatnich kilku sezonach.
Kiedy jeśli nie z Niecieczą? Wychodziły mu przeciw tej ekipie już całkiem porządne mecze…
GWIAZDA USTAW LIGĘ: Krzysztof Piątek
Nie będziemy oryginalni. Nawet jeśli znów usiądzie na ławce, nawet jeśli dostanie jeszcze mniej minut niż ostatnio – Piątek udowadnia, że wystarczy mu pół sytuacji, dziesięć minut, kilka podań i raczej zdoła zapunktować. W tle jest jego walka już nie tylko o miano najskuteczniejszego Polaka – odstawił i Robaka, i Świerczoka – ale o tytuł króla strzelców. Wobec wiosennej indolencji Igora Angulo oraz oczywiście trudniejszych rywali Górnika, Piątek niemal doścignął hiszpańskiego napastnika. Obecnie traci do niego ledwie dwa gole. W Ustaw Ligę jest zaś liderem pod względem liczby punktów – z 75 oczkami wyprzedza Stilicia i Gytkjaera o odpowiednio jeden i trzy punkty. Podium ma wyraźną przewagę nad peletonem, na którego czele jest Carlitos z 66 punktami.
GDYBYŚMY MIELI POSTAWIĆ DOM, TO NA… spadek Niecieczy
Sęk w tym, że kurs jest już bliski 1,00. Nawet jeśli dodamy jeszcze do tego spadek Sandecji, nadal nie zarobimy na podatek od wygranej. Dlatego zamiast długoterminowych zakładów, wjeżdżamy all-in na Lechię. Bruk-Bet wygrał 1 z 17 wyjazdowych meczów. Żegnamy bez żalu.
HISTORIA DNIA: Młoda wiara Cracovii
Podium w Pro Junior System i aż siedmiu piłkarzy ocierających się o pierwszy zespół. Kto to taki, Lech Poznań? Zagłębie Lubin? Nie, to Cracovia trenera Michała Probierza, która mimo potężnego zagranicznego zaciągu, znajduje odrobinę miejsca, by wprowadzać młodych piłkarzy. Co prawda na razie większość wyniku z klasyfikacji PJS to występy Kamila Pestki i Adama Wilka, jednak w kolejce jest już co najmniej czterech kolejnych juniorów, którzy mogą wkrótce stanowić o sile Cracovii. Ze świetnej strony w ostatnim spotkaniu pokazał się Daniel Pik, 17-latek wyciągnięty zimą z Polonii Warszawa. Sebastian Strózik dostał kilkadziesiąt minut gry na przełomie lutego i marca, do tego dochodzą Kanach i Lusiusz, którzy szanse otrzymywali jesienią.
Brak stawki w ostatnich kilku spotkaniach może skłonić Michała Probierza do szerszego wprowadzania krakowskiej młodzieży, choć on sam w rozmowie z nami zapowiada, że “nic na siłę”. Sytuację młodych polskich piłkarzy Cracovii, którzy na razie tylko obserwują grę starszych kolegów w Ekstraklasie, omówiliśmy w szerszym tekście W TYM MIEJSCU.
– Nie można wpuszczać kogoś tylko po to, żeby wpuszczać. Zawodnicy muszą cierpliwie czekać, ale mamy grupę chłopaków, która na pewno dostanie swoją szansę, gdy będzie taka możliwość. Ja akurat chodzę na mecze i widzę, którzy piłkarze się wyróżniają. Jednym z nich jest Daniel Pik, którego ściągnęliśmy w zimie, a ostatnio zagrał w Ekstraklasie – ta wypowiedź to jednak esencja filozofii szkoleniowca Pasów. Sami zastanawiamy się – jak dzisiaj zagra? Wilk, Wdowiak, Piątek, Helik, Pik? A może jednak zupełnie odwrotnie, znów od pierwszej minuty wyjdzie Brock-Madsen w towarzystwie siedmiu innych obcokrajowców?
CZY DZIŚ POLECI TRENER?
Raczej nie, podobnie jak w ostatniej zapowiedzi – prędzej poleci jakiś klub, niż trener. Albo… dyrektor sportowy. Ale akurat w drużynie, która dzisiaj nie gra.
ROZKŁAD JAZDY:
18.00 – Cracovia – Śląsk Wrocław
20.30 – Lechia Gdańsk – Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Fot.400mm.pl