Reklama

Jak co jakiś czas… Dyscyplinarne problemy z Carlosem Tevezem

redakcja

Autor:redakcja

30 marca 2018, 17:01 • 3 min czytania 7 komentarzy

Carlos Tevez to ekscentryk w najdokładniejszym tego słowa znaczeniu. Ma w sobie coś takiego, że albo się go kocha, albo nienawidzi. Idzie z tym żyć, zdążył się już przyzwyczaić. Gorzej jednak dzieje się, gdy cierpliwość tracą właśnie nawet ci, co na co dzień go uwielbiają. I tak jest właśnie teraz z jego klubem Boca Juniors, którego przedstawiciele są sfrustrowani kolejnym niecodziennym incydentem związanym z Apaczem.

Jak co jakiś czas… Dyscyplinarne problemy z Carlosem Tevezem

Wiadomo powszechnie bowiem, iż Carlitos wywodzi się z naprawdę trudnego środowiska. Wielokrotnie podkreślał, że gdyby nie futbol, pewnie skończyłby w kryminale. Jednocześnie nigdy nie odciął się od macierzy na tyle, by o niej zapomnieć. Wręcz przeciwnie, zawsze za nią tęsknił, co wielokrotnie podkreślał. I z jednej strony można chwalić taką postawę, skoro nie zapomniał o swoich korzeniach, co nie byłoby trudne, biorąc pod uwagę jak wielką karierę zrobił. Z drugiej zaś pewnie wyszłoby mu to na zdrowie.

W przenośni ale także dosłownie, o co właśnie wściekli się Xeneizes. Tevez bowiem udał się z wizytą do więzienia Bouwer, gdzie wyrok za napad z bronią w ręku odsiaduje jego szwagier, Juan Alberto Martinez. Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie to, że przy okazji wziął też udział w wewnętrznej gierce w piłkę pomiędzy więźniami, a przy okazji doznał kontuzji.

Boca ma prawo do wkurzenia na swojego zawodnika, wszak cały czas gra argentyńska Superliga, a drużyna bierze też udział w rozgrywkach Copa Libertadores, odpowiedniku europejskiej Ligi Mistrzów. Jej najbliższe mecze nie będą najłatwiejsze, bo ekipa z Buenos Aires w niedzielę zmierzy się z ekipą Tallares de Cordoba, która aktualnie zajmuje 2. miejsce w tabeli, za Bocą właśnie, a do tego może pochwalić się najlepszą defensywą wśród wszystkich 28 zespołów. Co prawda Xeneizes mają nad Tallares przewagę 6 oczek, ale to logiczne, że nie chcieliby sobie komplikować życia ewentualną wpadką. W Libertadores zaś zmierzą się z Atletico Junior, a potem Palmeirasem i zdobycze punktowe w tychże pojedynkach są dla nich równie ważne, ponieważ z Alianzą Lima zaliczyli falstart, tylko remisując z Peruwiańczykami.

Sam Apacz oczywiście wszystkiego się wypiera. – To co o mnie piszą jest wielkim kłamstwem. Po meczu z Atletico Tucuman spędziłem dwa dni z moją rodziną, Prostowanie tego co codziennie o mnie piszą już staje się męczące. Człowiek pracujący w więzieniu może potwierdzić, że nie było mnie tam. Gazety zatrudniają dziennikarzy, którzy nie potrafią zweryfikować informacji. To jest prawdziwy problem – żalił się Tevez na łamach dziennika „Ole”.

Reklama

– Urazu nie doznałem w żadnym więzieniu, lecz na siłowni, gdzie wykonywałem trening siłowy nóg. Zorientowałem się, że coś jest nie tak zaraz potem, gdy wyszedłem na boisko. No i kontuzja została potwierdzona. Nie kłamałbym, gdyby stało się to w jakiś inny sposób. Znacie mnie, taki jestem, zawsze mówię prawdę, nawet gdy nie jest poprawna politycznie – zarzekał Carlitos w rozmowie z telewizją TyC Sports.

Wersję napastnika podtrzymuje zresztą Wanchope Abila, z którym ponoć złożył wizytę w więzieniu. – Żeby się tam z kimś spotkać musielibyśmy przejść przez cały system zabezpieczeń. Mają tam przecież kamery, rejestry, ale nie ma nas na żadnym zdjęciu czy wpisie – dowodził kolega Teveza z Boki.

No i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie sprzedał ich naczelnik owego ośrodka Bouwer. – Byli tu przez 4 godziny – powiedział, kiedy zadzwonili do niego dziennikarze w reakcji na słowa Wanchope’a. Nie wiadomo jakie konsekwencje wobec Carlosa wyciągnie Boca, ale szczerze wątpimy, czy jakakolwiek kara czegoś w ogóle go nauczy. Skoro przez wiele lat nie nabrał pokory, to i teraz nie ma szans, by to zrobił. Tylko sami Xeneizes mają teraz problem, bo bez swojej gwiazdy będą musieli grać mniej więcej przez miesiąc…

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...