– Jeśli chcesz gonić Europę, to musisz płacić, a nie gadać, że jest za drogo. Jak płacisz mniej, to te chłopaki będą grać w Turcji lub w Benevento. Jeśli chcesz awansować do Ligi Mistrzów, to trzeba wyłożyć na kontrakty od pół miliona do miliona euro rocznie – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii Warszawa.
GAZETA WYBORCZA
Leo Messi nazwany przez „GW” upiorem z Santiago Bernabeu. Jak bardzo Zidane chciał zneutralizować Argentyńczyka w El Clasico?
Trener stworzył plan „Antymessi” lub kolejną jego wersję, coś, z czym od ponad dekady mierzy się każdy szkoleniowiec Królewskich.
Messi jest obsesją Realu. Z 19 meczów, które rozegrał na Santiago Bernabeu, wygrał 10, a z rekordowych 25 goli wbitych w klasykach, aż 15 mogli oglądać na żywo kibice z Madrytu. Nie było nigdy piłkarza, który bardziej obrzydzałby życie najbardziej utytułowanemu klubowi na świecie.
Jeszcze w Abu Zabi Zidane opracował indywidualne treningi dla Mateo Kovacicia. Prowadził je razem z szefem od przygotowania fizycznego Antonio Pintusem. Nie po to, by Chorwat pomógł wygrać klubowy mundial, ale żeby po powrocie do Madrytu zajął się misją powstrzymania Messiego w kończącym rok klasyku z Barceloną.
RZECZPOSPOLITA
W dużym wywiadzie dla „RP” Bohdan Łazuka opowiada o swoich sportowych przyjaźniach z młodości.
A kto był najlepszym polskim piłkarzem?
Kaziu Deyna. Myślał na boisku jak Spasski z Fischerem razem wzięci. Nie dryblował jak Garrincha albo „Kici” Brychczy, ale robił co trzeba i nigdy nie miał kontuzji. To też świadczyło o jego inteligencji. Bez Deyny nie byłoby sukcesów Legii i reprezentacji.
Znał go pan osobiście?
Jak nie? Po przyjeździe do stolicy czuł się wyraźnie zagubiony, więc kilku życzliwych kolegów postanowiło się nim zaopiekować. Trzymaliśmy się razem z Januszem Żmijewskim, Władkiem Komarek, Władkiem Grotyńskim, Józkiem Prutkowskim. Kaziu poznawał z nami miasto.
SUPER EXPRESS
Bogusław Leśnodorski w rozmowie z „SE” twierdzi, że Chukwu mógłby dać Legii więcej niż Sadiku.
Guilherme mówił, że wpływ na to, że odszedł, miały zmiany właścicielskie, bo w ich ferworze rządzący nie mieli głowy do zajęcia się jego nowym kontraktem.
Jeśli chcesz gonić Europę, to musisz płacić, a nie gadać, że jest za drogo. Jak płacisz mniej, to te chłopaki będą grać w Turcji lub w Benevento. Jeśli chcesz awansować do Ligi Mistrzów, to trzeba wyłożyć na kontrakty od pół miliona do miliona euro rocznie.
Prezes Mioduski wypomina wam wpadki transferowe. Nagy nic nie pokazał, Chukwu to tragedia.
Darek ma teraz swój czas i moim zdaniem powinien skupić się na ocenie letniego okienka transferowego. Nagy to superzawodnik z wielkim potencjałem. A taki Chukwu dałby Legii więcej niż Sadiku. On umie grać w piłkę. Przy transferach najważniejsze jest, żeby per saldo klub wychodził na plus, a drużyna wygrywała.
Krychowiak na wylocie z West Bromwich?
W sobotnim spotkaniu West Bromwich ze Stoke (1:3) Grzegorz Krychowiak (27 l.) nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Wczoraj było niewiele lepiej – spotkanie z Evertonem (0:0) nasz pomocnik rozpoczął jako rezerwowy. Zdaniem angielskiego „The Sun” gwiazdor reprezentacji Polski w styczniu odejdzie z WBA, które skróci jego wypożyczenie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Prezes Górnika Zabrze Bartosz Sarnowski poważnie myśli o walce o mistrzostwo Polski. Wyznaczył już nawet premie za osiągnięcie tego celu.
Ani słowa o mistrzostwie?
Jasne, że marzymy o mistrzostwie Polski. Marzeń o piętnastej gwiazdce nie możemy jednak postawić w formie wymagania nałożonego na drużynę. To nie znaczy, że my od tego wyzwania uciekamy. Na pewno nie odpuścimy, lecz jeśli się nie uda, nie będzie tragedii. Ustaliliśmy premię za mistrzostwo Polski, także za miejsce dające start w europejskich pucharach. To również świadczy o naszym nastawieniu. Niczego nie zaniedbujemy. Piłkarze wiedzą, o co grają.
Jak w tej chwili wygląda sytuacja finansowa Górnika?
Dostaliśmy duże wsparcie finansowe od miasta w postaci podwyższenia kapitału spółki. Te pieniądze bardzo nam pomogły. Nie szalejemy z wydatkami, zależy nam, by klub się rozwijał długofalowo, doraźne cele nie są aż tak istotne. Myślę, że to już widać. Spójrzmy, w jakiej sytuacji Górnik był rok czy dwa lata temu. Wsparcie miasta było jednak niezbędne, od tego momentu chodzi już tylko o rozsądne zarządzanie.
Sukces trenera w ekstraklasie zależy od zawodników. Zwykle w większości takich, których on sam nie zatrudniał.
Jesienna sprzeczka Lettieriego i Probierza nie miała właściwie sensu. Obaj trenerzy w podobnym procencie odpowiadali za kadry swoich drużyn – Lettieri w 44, a Probierz w 48 procentach. Nie jest prawdą, że Lettieri bazował na zawodnikach wybranych przez Bartoszka – ci grali jesienią w Koronie tylko przez 13 procent czasu. Bazował też na graczach od Tomasza Wilamana (20 procent), Marcina Brosza (13 procent), Leszka Ojrzyńskiego (8 procent) i Ryszarda Tarasiewicza (2 procent). Jako że w klubach zawodnicy zostają zdecydowanie dłużej niż trenerzy, którzy ich do nich ściągają, sukces ma w Polsce naprawdę wielu ojców. Dobrze widać to w Legii, w której jesienią wystąpili piłkarze ściągnięci za czasów sześciu różnych trenerów. Obecnego – Romeo Jozaka – nie ma wśród nich.
Radek Majewski w rozmowie z Jarosławem Kolińskim mówi otwarcie o tym, że jego obniżka formy wynikała z samozadowolenia. Zapewnia w nim też, że nie chce odchodzić z Lecha, że chce walczyć o miejsce w drużynie.
Dlaczego w ostatnich miesiącach grał pan słabo?
Poprzedni sezon był dla mnie bardzo udany. Licząc wszystkie rozgrywki, miałem dwucyfrową liczbę bramek i asyst. Obecne rozgrywki też zacząłem nieźle – w eliminacjach Ligi Europy zdobyłem dwie bramki. Wydaje mi się, że wpadłem w samozadowolenie. Tak już mam, że jak się robi wokół mnie za dobrze, zaczynają się pojawiać kłopoty. Byłem pewny, że cały czas będę grał i forma zaczęła słabnąć. Zabrakło samodyscypliny. Dziś widzę, że na treningach może za dużo było żartów i rozluźnienia, a za mało pracy. I się zaczęło: pojawił się jeden, drugi gorszy występ, trener to zauważył i podjął konkretne decyzje. Potrzebowałem kopa, by wziąć się w garść i zacząć solidnie trenować.
Orientalny raj Kuby Rzeźniczaka.
To, co w Polsce było naturalne, tam jest nie do zaakceptowania. Musi uszanować, że w szatni nikt nie chodzi nago, że jego współlokator pięć razy w trakcie dnia rozkłada dywanik, zwraca się w kierunku Mekki i wykonuje pokłony, gdy recytuje modlitwę.
– Po tygodniu to wszystko staje się normalne. Mam bardzo twardy sen, więc nawet modlitwa nad ranem mi nie przeszkadza – zapewnia. Przywykł też do innego świętowania. Muzułmanie nie piją alkoholu, więc nawet po awansie do Ligi Mistrzów w szatni nie polał się szampan. – Mogłem wypić piwo w domu – zapewnia. Choć poza klubem też nie może robić tego, co chce. Gdy trener Gurban Gurbanow wyda zakaz wychodzenia na miasto, piłkarze muszą to respektować. Polak raz się wyłamał, pusta lodówka spowodowała, że z żona Edytą wybrali się do restauracji. Cały wieczór przesiedzieli zamaskowani w kącie, by nikt ich nie rozpoznał. To o tyle trudne, że blond włosy Rzeźniczaka wyróżniają go wśród śniadych mieszkańców Baku.
Harry Kane królem roku 2017.
Jeszcze dzień przed Wigilią wydawało się, że Kane nie zdąży zamknąć tego roku takim osiągnięciem. Na koncie miał 50 goli, bardzo dużo, ale wciąż za mało, by choćby wbić się na podium najskuteczniejszych. Ale angielski napastnik po raz kolejny udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Najpierw strzelił trzy gole w spotkaniu z Burnley (3:0), a w świąteczny wtorek ponownie ustrzelił hat tricka, tym razem w starciu z Southampton (5:2) i zasłużenie zdobył tytuł strzeleckiego króla 2017 roku.
fot. FotoPyK