Bywały sezony, gdy rasowi napastnicy stanowili w Ekstraklasie grupę tak liczną, jak łososie tęczowe na Saharze. Ostatecznie ktoś króla strzelców wygrywał, ale w praktyce nie oznaczało to, że był snajperem, tylko że najczęściej piłka szczęśliwie odbiła mu się od piszczela. W tym sezonie jest jednak inaczej. Osobowości na dziewiątce nie brakuje.
Przyjrzyjmy się aktualnej klasyfikacji strzelców.
18 goli – Igor Angulo (Górnik Zabrze),
16 goli – Jakub Świerczok (Zagłębie Lubin),
15 goli – Carlitos (Wisła Kraków),
14 goli – Marco Paixão (Lechia Gdańsk)
Aż dwadzieścia dziewięć razy w historii ligi bieżący dorobek Angulo wystarczałby do zdobycia korony, a przecież Hiszpan ma jeszcze jeden mecz przed końcem rundy.
Nawet zostawiając czasy prehistoryczne, Angulo miałby gablotę usłaną indywidualnymi trofeami. Po 1990 wygrałby w sezonach:
89/90 Andrzej Juskowiak (18)
94/95 Bogusław Cygan (16)
96/97 Mirosław Trzeciak (18)
97/98 Arkadiusz Bąk, Sylwester Czereszewski, Mariusz Śrutwa (14)
00/01 Tomasz Frankowski (18)
06/07 Piotr Reiss (15)
09/10 Robert Lewandowski (18)
10/11 Tomasz Frankowski (14)
12/13 Robert Demjan (14)
16/17 Marco Paixao, Marcin Robak (18)
Zresztą, o czym my mówimy, skoro nawet czwarty aktualnie Marco Paixao, z zawodzącej Lechii Gdańsk, miałby na swoim koncie trzy dodatkowe korony?
To też jest istotne – nie mówimy o jednym wyjątkowym snajperze w postaci Angulo, tylko o ofensywie napastników. Nie ma sytuacji z wspaniałym sezonem Nikolicia, gdy on strzelał jak z karabinu, ale reszta się ociągała. W czołówce jest tłoczno.
16/17 Paixao i Robak 18. Vassiljev 13.
15/16 Nikolić 28. Cabrera 16.
14/15 Wilczek 20. Flavio 18.
13/14 Robak 22. Paixao 21.
12/13 Demjan 14, Dwaliszwili 12.
11/12 Rudnevs 22. Frankowski 15.
10/11 Frankowski 14. Niedzielan i Traore 12.
09/10 Lewandowski 18. Micanski 14.
Szczególnie katastrofalny pod tym względem były sezon 12/13 i 10/11, kiedy raptem sześciu zawodników przekroczyło barierę dziesięciu bramek.
Gole są solą piłki, zazwyczaj nikt bardziej nie przyciąga na stadion, niż dobry strzelec. Takich liga potrzebuje, to oni są jej wizytówkami. Może i jest coś nie do końca imponującego w tym, że ligę rozstrzelał ktoś z CV godnym Segunda B, ale spróbujcie to powiedzieć w Zabrzu. Ważne, że wreszcie są w lidze ludzie, którzy nie muszą czekać na fart, żeby coś wpadło.
Fot. FotoPyK