Gdy wczoraj Wisła Płock w meczu z Piastem Gliwice wyraźnie przegrywała walkę o środek pola, przeszła nam przez głowę następująca myśl: może to jest ten moment, w którym Jerzy Brzęczek da szansę Adamowi Dźwigale. Niemal równie szybko ustaliliśmy jednak, że do tego nie dojdzie, a powód był prozaiczny – Dźwigała do Gliwic nie pojechał, po raz z szósty z rzędu nie załapał się do kadry meczowej. Od spotkania z Zagłębiem, w którym został zmieniony już w przerwie, jego codzienność to kopanie w IV lidze z Huraganem Wołomin i Mazurem Gostynin.
Tym samym można już chyba powoli uznać, że Wisła jest kolejnym klubem, w którym ludzie nie dostrzegają wielkiego talentu u syna byłego reprezentanta Polski. Pamiętacie, jak szydziliśmy z Wojciecha Trochima, że jest bardziej podróżnikiem niż piłkarzem, bo tylko w Sandecji potrafił zakotwiczyć na dłużej niż sezon? No to jeśli Dźwigała w dalszym ciągu nie znajdzie swojego miejsca na ziemi (no a wiele wskazuje na to, że nie będzie nim Płock), to spokojnie przebije tułacza z Mińska Mazowieckiego.
Szczerze mówiąc, kariera Dźwigały juniora zaczyna wyglądać pokracznie. Chłopak miesiąc temu skończył dopiero 22 lata. W teorii wszystko jeszcze przed nim. A w praktyce na poziomie ekstraklasy grał już dla:
– Jagiellonii Białystok (37 meczów),
– Lechii Gdańsk (10 meczów),
– Górnika Zabrze (8 meczów),
– Górnika Łęczna (12 meczów),
– Wisły Płock (5 meczów).
Pięć klubów. Przy utrzymaniu podobnego tempa nie tylko byłby w stanie obskoczyć wszystkie ekipy ligi. Zacząłby też drugie kółko! Już może przybić piątkę z 33-letnim Łukaszem Trałką albo z rok starszym Antonim Łukasiewiczem – oni też mieli tyle klubów w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej. Różnica jest taka, że pomocnicy Lecha i Arki w kilku miejscach się sprawdzili.
A w przypadku Dźwigały coraz bliżej nam do stwierdzenia, że już zaczęła się jazda na nazwisku. Na tym, co kiedyś jako nastolatek pokazywał w barwach Jagi, dzięki czemu Lechia wyłożyła za niego dość konkretne pieniądze. Pewnie można się tak bujać jeszcze przez jakiś czas, wszak niektórym udaje się to nawet przez całe kariery. Ale od czasu do czasu trzeba coś jednak pokazywać. Kiedyś trwały poszukiwania optymalnej pozycji na boisku dla młodego Dźwigały, a dziś można się zastanawiać, czy w ogóle jest taka, na której potrafiłby się wyróżniać.
Fot. FotoPyK, 400mm.pl