Przez ostatnich kilkanaście dni reprezentacja pochłaniała myśli wszystkich kibiców bez reszty, dlatego na dzień przed powrotem do ligowego grania warto sprawdzić, co w tym czasie ciekawego działo się w klubach naszej ligi.
O kilku sprawach pisaliśmy na naszych łamach, kilka w skrócie postanowiliśmy wam przybliżyć.
Mogliście u nas przeczytać:
– kilka tekstów o „PatoLegii”, m.in. ten główny o pobiciu piłkarzy (TUTAJ)
Sytuacja była znacznie poważniejsza niż 19-lat temu, kiedy również po porażce z Lechem 0:3 w Warszawie użyto siły.
Wtedy ucierpiało zaledwie trzech zawodników, tym razem na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy zostali nietknięci (między innymi Arkadiusz Malarz i Michał Kucharczyk). Najwięcej zastrzeżeń – o ile to można nazwać zastrzeżeniami – kibice mieli do cudzoziemców, którzy ich zdaniem zbyt dużo czasu spędzają na mieście. Skandaliczne sceny miały miejsce na monitorowanym terenie, więc teraz ciekawa będzie reakcja klubu: czy będzie udawał, że nic się nie stało, czy może dowiemy się, że akurat tam oko kamery nie sięga. No chyba że klub postanowi pójść na wojnę z najbardziej radykalnymi kibicami, ale coś nam podpowiada, że to mało prawdopodobne.
– albo ten o Jozaku, który nie jest kozakiem (TUTAJ)
Czyli tak: Jozak na razie nie zmienił nic, ale zdążył zapakować trzy gole swoim piłkarzom, najpierw jadąc z nimi w swoich oficjalnych wypowiedziach, potem przypatrując się, jak dostają wpierdy pod stadionem, a na końcu bagatelizując cały incydent w chorwackich mediach. Wszystko to dzieje się w drużynie, w której problem w dużej mierze tkwi w głowach – bo przecież reprezentanci Polski nie zapomnieli z dnia na dzień, jak kopać piłkę w pszenno-buraczanej lidze.
Nie jesteśmy do końca przekonani, że drogą do odrodzenia zdewastowanych zawodników jest ich kilkukrotne przeoranie, ale w tej lidze sprawdzały się obrazki tygrysów podpisane w Paincie.
– o znaczeniu powrotu Darko Jevticia dla gry Lecha (TUTAJ)
Nie można umniejszać zasług pozostałych graczy, bo czy Makuszewski, czy Janicki, czy Gajos, czy Trałka zagrali świetne spotkanie i mieli ogromny wpływ na świetny wynik. Ale to on upokorzył obrońców rajdem, w którym od połowy boiska nikt nie potrafił mu przeszkodzić. Lechici zaś poszli za ciosem i pohańbili rywala pakując mu na drogę trzy gole. Których konsekwencje miały się później okazać znacznie większe, a podkop pod morale legionistów jeszcze głębszy niż tylko świdrujące głowy stołecznych piłkarzy 0:3.
Mało który z lechitów potrafił we wcześniejszych meczach wysłać tak wyraźny sygnał do walki o dominację. Nie tylko o kolejne punkty, które Lech gromadził do tej pory i tak gorzej tylko od Górnika, ale o wlanie dumy w serca kibiców. Skołatane stylem gry, żądne takich właśnie impulsów, w jakich zapewnianiu Jevtić jest prawdziwym specjalistą.
– o wychodzącej z zakrętu Wiśle Płock (TUTAJ)
Wydaje się, że Jerzy Brzęczek wreszcie dotarł do drużyny. Początek jego pracy był tak przekonujący, jak występ Karola Linettego z Armenią, ale od jakiegoś czasu zaczęło się to zazębiać. Trafia też z decyzjami personalnymi. W ostatnich dwóch meczach przestawił Arkadiusza Recę na lewą obronę – umówmy się: poziom Ekstraklasy negatywnie zweryfikował go jako skrzydłowego – i może na razie nie okazało się to nie wiadomo jakim strzałem w dziesiątkę, ale nie był to zły ruch. Na pewno bardzo przyszłościowy. Wisła powinna mieć z niego na tej pozycji więcej pociechy niż na skrzydle. Z Cracovią nie wyglądało to jeszcze za wesoło (nota 3), ale już tydzień później w starciu z Termaliką zagrał na solidnym poziomie (nota 5).
– Weszło z butami z Krzysztofem Piątkiem (m.in. o kontrowersjach wokół VAR, TUTAJ)
Najciekawszy temat… Wiadomo, jakie były sytuacje ze mną w temacie VAR-u. Poniosło mnie, kiedy powiedziałem, że VAR zabija futbol. A potem na Legii pierwszy domagałem się użycia go. To przez emocje, nie kontrolowałem ich, bo kolejny raz mogliśmy stracić punkty przez decyzję sędziego, a wiadomo, że mamy ich mało i liczy się dla nas dosłownie każdy. Mam nadzieję, że szczęście, które nam nie sprzyjało, w końcu nam to odda. Potem na Legii sędzia Marciniak fajnie się zachował, wytłumaczył mi, że był spalony, wyjaśniliśmy to sobie. Czasem oglądam powtórki swoich meczów i myślę: „Co ty, debilu, robisz? Po co się kłócisz?”. Z kanapy potrafię obiektywnie ocenić, co i jak, ale na boisko zdarza się, że górę biorą emocję, chcę to zmienić.
Co jeszcze działo się w czasie przerwy na kadrę?
LEGIA TESTUJE POMOCNIKA, KTÓRY LUBI SIĘ BIĆ
Pół żartem można stwierdzić, że po wydarzeniach po meczu z Lechem Legia zmieniła profil charakterologiczny piłkarzy, których bierze na celownik i po pierwsze muszą to być gracze, którzy w bitce nie czują się nieswojo. Kimś takim jest zdecydowanie Sulley Muniru, który ze Steauy wyleciał za… bójkę z Florinem Tanase na treningu. Tego Gigi Becali nie potrafił mu przepuścić.
A, jeśli chodzi o boiskowe atuty, Muniru to twardy defensywny pomocnik, skupiony przede wszystkim na odbiorze piłki. Dotąd wydawało nam się, że Legia ma raczej problem ze strzelaniem bramek, ale w takim razie chyba słabi z nas diagności…
BROSZ ZAGRAŁ DLA GÓRNIKA
Akurat Marcin Brosz nie jest trenerem, który najchętniej podczas bardziej nerwowych momentów w meczu wbiegałby na boisko i „grał” z zespołem. Ale jak okazało się podczas przerwy reprezentacyjnej, Broszowi tak brakowało gry w piłkę, że aż postanowił zagrać w sparingu Górnika ze Startem Sierakowice u boku najlepszych zawodników swojej drużyny, którzy nie dostali powołań do reprezentacji. Brosz miał więc okazję przekonać się z poziomu murawy o dokładności dośrodkowań Rafała Kurzawy i cieszyć się wraz z podopiecznymi z gola Igora Angulo. Zabrzanie wygrali 6:0.
SAGA Z NOWĄ UMOWĄ GUILHERME MA SIĘ KU KOŃCOWI
– Niedawno spotkałem się z dyrektorem technicznym Ivanem Kepciją i powiedziałem, że chcę zostać w Legii. Skoro są dobre chęci obu stron, to nie widzę żadnych przeszkód – zadeklarował cytowany przez legia.com Guilherme, kończąc prawdopodobnie (póki nie będzie oficjalnego potwierdzenia, powrotu do przeciągania liny akurat w tym przypadku nie da się wykluczyć) pat, w którym znalazła się Legia, gdy Brazylijczyk zadeklarował, że kontraktu przedłużać nie będzie. Czy to dobrze dla Legii? Cóż, może i Guilherme ma swoje przywary, ale od dwóch lat regularnie wypracowuje dla stołecznej ekipy dwucyfrową liczbę bramek w sezonie. A pamiętając, jakich skrzydłowych zdarzało się w Warszawie zatrudniać – lepsza solidność, której jest się pewnym niż znaki zapytania jak Aleksandrow czy Trickovski.
NIEDOSZŁY WŁAŚCICIEL WISŁY OGŁOSIŁ UPADŁOŚĆ
Nie tak dawno firma Stechert Gruppe chciała wejść w posiadanie Wisły Kraków, składając ofertę wartą 40 milionów złotych. Dziś to oficjalnie bankrut, dlatego dobrze, że jej oferta – choć początkowo wyglądała na wielką szansę dla Białej Gwiazdy – została podana w wątpliwość i ostatecznie odrzucona przez Towarzystwo Sportowe do spółki z Tele-Foniką. Jeden właściciel-gołodupiec w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy zdecydowanie wystarczy.
ZAGADKOWA PROWIZJA ZA FRIESENBICHLERA
Nazwisko byłego piłkarza Lechii Gdańsk znalazło się w najnowszych dokumentach udostępnionych przez portal Football Leaks. Jak się okazało prowizja za jego transfer z czwartoligowych rezerw Bayernu do Benfiki (skąd wypożyczyła go Lechia) wyniosła niewiele mniej niż prowizja z transferu… Luiza Gustavo do Wolfsburga. Rogon Sport Management zgarnął okrągły milion euro za przeprowadzenie transferu Austriaka, podczas gdy na dealu Brazylijczyka ugrał 1,2 miliona.
„Czy reprezentant Brazylii w szczytowym momencie kariery jest wart tyle samo, co IV-ligowy kopacz? Czy Benfica Lizbona jest po prostu głupia? Albo czy za mnóstwem pieniędzy stoi jeszcze zupełnie inna historia?” – takie pytania, cytowane przez „PS”, zadają autorzy Football Leaks.
KONIEC KOCZOWNICZEJ SANDECJI?
Niewykluczone, że jeszcze raz dojdzie do derbów Niecieczy między Bruk-Betem, a rozgrywającą w gminie Żabno swoje mecze Sandecją, ale na tym koniec. W ciągu półtora roku ma bowiem powstać nowy stadion w Nowym Sączu, który wreszcie będzie spełniał wszystkie ekstraklasowe wymogi. Rada Miasta przyjęła odpowiednią uchwałę, przedwczoraj zaś ogłoszono przetarg na projekt i budowę obiektu. Lepiej późno niż później, choć mamy wrażenie, że takie decyzje mogły w Nowym Sączu zapaść dużo, dużo, dużo wcześniej.
MROZIK „SYNKIEM” BARTOSZKA
Wziął go ze sobą, gdy zamienił Chojnice na Kielce, teraz wyciąga do niego rękę, będąc trenerem Bruk-Bet Termaliki. Maciej Bartoszek drugi raz stoi za transferem Jakuba Mrozika, pomocnika którego w swojej wizji Korony Kielce kompletnie nie widział Gino Lettieri, za to z którego w każdym ze swoich ostatnich miejsc pracy korzystał właśnie Bartoszek. I pewnie już wkrótce ten bilans:
A więc zestawienie spotkań, w których Mrozik grał pod batutą Bartoszka, mocno ruszy z miejsca.
PAUZY, KONTUZJE, URAZY
Konstantin Vassiljev z Piasta, który kontuzji nabawił się w meczu z Gibraltarem i w kolejnym meczu eliminacji już nie zagrał. Sławomir Peszko, który ostatnio sam zapowiedział, że nie będzie do dyspozycji trenera w meczu z Legią. Przemysław Frankowski, którego uraz mięśniowy wyłącza ze starcia z Lechem. Situm i Kostewycz walczący z czasem, by wykurować się przed Jagą. Patryk Małecki leczący kontuzjowane kolano.
Trzeba przyznać, że problemów personalnych, z którymi już w pierwszej kolejce po przerwie będą sobie musieli radzić ekstraklasowi trenerzy, zdecydowanie nie brakuje.
fot. FotoPyK