Tak jak dziecko kręci się zniecierpliwione przy wigilijnym stole, czekając na rozpakowywanie prezentów, tak jak pracownik w korporacji nerwowo spogląda na zegar, wypatrując 17, tak trudno nie odnieść wrażenia, że przerwa na reprezentację jest dziś dla ekstraklasy wymarzona. Ligi mają dość wszyscy – piłkarze, trenerzy i kibice, kolejne mecze nie przynoszą nic dobrego, albo przynoszą pozytywy w ilościach ledwie zauważalnych. Takie to rozgrywki, z darem uleczania – jak trwają, to głowa boli, jak przychodzi pauza, to ból nieco ustępuje.
Naczelnym przykładem jest oczywiście Legia, o której po ostatnich wydarzeniach trudno nawet powiedzieć, że jest w opłakanym stanie. Jest gorzej. Najpierw trzy ciosy wyprowadził Lech, potem poprawił trener Jozak, na końcu do zabawy w okładanie dołączyli kibice. Z kolei klub wypuścił tak miałkie oświadczenie, jak tylko się da, nie chcąc dolewać do pożaru kolejnych litrów benzyny. Trwa wygładzanie, stąd choćby rozmowa z Ivanem Kepciją, dyrektorem technicznym, na oficjalnej stronie. Chorwat mówi: – Doping i uznanie naszych kibiców musi być wywalczone postawą na boisku. Ładne, ale na razie puste, PR-owe słowa, które wynikami trzeba w końcu wypełnić. Strach pomyśleć, jak wyglądałaby Legia, gdyby kolejny mecz grała już w ten weekend – trudno bowiem sobie wyobrazić, że przez tydzień smutne twarze zniechęconych piłkarzy, nagle przemieniłyby się w radosne lica. Oczywiście, prawie dwa razy tyle czasu to też nie jest cholera wie ile, ale prędzej można założyć, że Pazdan i Mączyński – załóżmy – opromienieni awansem na mundial, wrócą do klubu w lepszym humorze, z lepszym nastawieniem i formą. A z kolei Jozak przekaże swoją myśl drużynie w treningu, naturalnie pod warunkiem, że drużyna będzie go słuchać.
Kolejnego zespołu, który swojej szansy poszuka w przerwie reprezentacyjnej, nie trzeba wypatrywać daleko, bo będzie to następny rywal Legii, czyli Lechia. Nie chcemy mówić o niepewności trenera Owena, ale czuć było, że bardzo nie chce przegrać pierwszego meczu i w swoim debiucie zagrał asekurancko. W pierwszym składzie było tylko dwóch piłkarzy zorientowanych jedynie na ofensywie (Paixao i Oliveira), resztę kojarzymy z mniejszych lub większych zadań defensywnych. Wiadomo, że Walijczyk w klubie nie jest od wczoraj, ale skoro to jego pierwsza praca w roli głównego trenera, skoro wcześniej więcej do powiedzenia miał Nowak, każdy dzień ekstra będzie dla Owena na wagę złota.
Tak jak dla zespołów, które regularnie dają ciała, czyli Cracovii, Piasta, Pogoni, czy nawet Bruk-Betu, bo po dość szczęśliwej wygranej z Lechią, Bartoszek szybko musiał wrócić na ziemię, odpadając z Pucharu Polski i dostając w lidze od Wisły Płock. W ogóle to cała czwórka zespołów w ostatnich pięciu kolejkach wygrała w sumie dwa razy – tak się składa, że nie grały między sobą, więc wszystko wygląda jeszcze gorzej. 20 meczów i dwa zwycięstwa.
Cracovia – dwa remisy, trzy porażki, bilans bramek 4:8
Piast – jedna wygrana, cztery porażki, 2:6
Bruk-Bet – jedna wygrana, cztery porażki, 4:7
Pogoń – dwa remisy, trzy porażki, 3:7
Jest więc okazja nie przegrać jakiegoś meczu o punkty, choć już w ewentualnych sparingach różnie może być.
Drużyn, które mogą żałować nadejścia tej przerwy, jest malutko. Pewnie Wisła Płock, która wygrała trzy razy z rzędu, może Lech Poznań, po efektownej wygranej z Legią. Nawet Górnik i Śląsk zwolniły – jedni wygrali tylko dzięki żenującej symulce, drudzy po słabym meczu zremisowali z Sandecją. Odpoczynek nie będzie więc zbędny.
Jednak najbardziej odpoczniemy my, kibice. To, co zaproponowało ekstraklasa w ostatniej kolejce, to była tak wielka żenada, że nawet zaskoczyła najbardziej wyrozumiałych widzów, przyzwyczajonych do bezwładnych widowisk typu „ręce swoje, nogi swoje”. Marne 10 goli, a zamiast bramek kolejne minuty beznadziei, pozbawione często choćby celnych podań, nie mówiąc o strzałach. Od dawna reprezentacja Nawałki jest dla nas odskocznią do normalności, gdy ją oglądamy, przez chwile nie czujemy się jak obywatele piłkarskiego trzeciego świata. Jednak dziś potrzebujemy jej jeszcze mocniej niż zwykle i – odpukać w niemalowane – strach pomyśleć co byłoby z kibicowskimi uczuciami, gdyby i ona zawiodła.
Fot. FotoPyk