Siatkarze wygrali Ligę Światową. Nie są w swej masie ani bardziej zdolni, ani mniej kapryśni od piłkarzy, a jednak mają wyniki o niebo lepsze. Różnice jakieś? Ano u nich Wlazły, najlepszy atakujący może i planety wykłócał się o skarpetki i… dostał kopa w dupę. U nas Błaszczykowski, kapitan, wykłócał się o bilety i… został przyjęty przez prezydenta i premiera, zamiast przez najbliższego lekarza. Różnice? Otóż różnice są w trenerach, bo Anastasi nie tylko wygląda lepiej niż Smuda (zresztą każdy chyba wygląda lepiej), także pracuje lepiej. Podobno Smudę jutro zmieni Fornalik. Czy on ma szansę dorównać Włochowi choćby w części, poza siwizną?
No, raczej przesadnie bym na to nie liczył. Anastasi był już zresztą mistrzem świata, a nasz Walduś – mistrzem Śląska. Zatem, komentując to co zdarzy się jutro, opowiem dowcip zasłyszany od Bryndala. Jedzie nowy selekcjoner do jednego z afrykańskich krajów, ogląda trening i mówi: „czarno widzę”.
*
Tegoroczne mercato jakieś słabe. Czytam jedynie kto to nie chce kupić Roberta Lewandowskiego – było już City, Chelsea, United, Arsenal i Tottenham – oby się kiedyś nie skończyło na Wigan. A co do tego co by inni chcieli napiszę tak – jakby naprawdę chcieli, toby kupili.
*
Wynurzył się z niebytu Zdzichu Kręcina. Mianowicie najpierw zgłosił się na prezesa (ze swoimi dwudziestoma głosami poparcia jak nic ktoś zaproponuje mu posadę sekretarza), a następnie chrapnął sobie w sądzie (i o dziwo nie dostał pięciu stówek za obrazę – a mnie kiedyś wlepili tysiaka, bo zadzwoniła mi w kieszeni komórka, sędzina kazała wyłączyć, wyłączyłem, no to zadzwoniła druga – było to na procesie Wójcik kontra Dmoszyński, gdy ten pierwszy udowadniał, że temu drugiemu kupował garnitury, żeby przypominał choć trochę człowieka). No więc Zdzicha spotkałem na mieście i on mówi tak: „Zobacz, ja mam nie najgorzej, im wszystkim w PZPN kadencja i pieniądze skończą się w październiku, a ja mam wypowiedzenie aż do stycznia. I kto tu się mądrzej ustawił?”. Faktycznie!
Zresztą Zdzichu zawsze miał łeb nie od parady. Lata 80., stan wojenny, bieda, on już urzęduje w PZPN i przychodzi jakiś list z Niemiec, z piątej ligi, że potrzebują pomocnika. No to on – bach – wytransferowałâ€¦ siebie! I pojechał pokopać parę lat za niezłe pieniądze (na Polskę to każde wtedy były niezłe). Grałem z nim, oczy dookoła głowy, ale najlepiej strzelał karne. Najdziwniej. Mianowicie nabiegał nie przodem do bramki, lecz tyłem, tak jakby chciał wybijać z piątki. Dobiegał do piłki, zastawiał ją prawą nogą i… jakimś takim zamachowym bekhendem wrzucał w dowolny róg. Wrzucał. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Aha, a na ten proces nie przyszedł z oskarżonych jedynie „Grajek”. Jak wyjaśnił sądowi, jak zwykle inteligentnie, bo… jest okres urlopowy! No i sędzia mocno się zadumał, po czym przełożył rozprawę na wrzesień, na „okres po urlopach”. Oj, szybko się to nie skończy, co mnie cieszy. Czy ktoś myśli, że można było Ligę Mistrzów zrobić za darmo?
*
Wynurzył się też Wdowczyk i chce coś potrenować – nie ma sprawy, nawet Bagsika wzięli po wyroku na dyrektora fabryki kożuchów, bo znał się na handlu genialnie. Ale będą ci Dareczku dokuczać, jak każdemu – przeżyjesz. Ja się też niczym nie martwię, zwłaszcza debilnymi wpisami. Podczas Euro robiłem bloga dla Wirtualnej Polski, no i pełno oburzonych, że śmiem pisać źle o reprezentacji zanim jeszcze dała ciała… No i jeden z szefów z WP skrobnął mi mniej więcej tak: odbiór znakomity, miałeś pół miliona kliknięć, zaś co do zdań negatywnych, komentarze wg naszych badań zamieszcza mniej niż 1 (jeden) procent czytających.
Nawet sobie z tego nie zdawałem sprawy, że tak niewielu jest onanistów… To dobra wiadomość. Dla kobiet.
*
Aha, a jak tak ludziom przeszkadzają przestępcy – sądzę, że lepiej ich znać, rozpoznawać i mieć na oku, co zilustruję opowieścią Edwarda Brzostowskiego z Dębicy. Był taki prezes PZPN, wiceminister rolnictwa, szef Igloopolu, dzięki któremu wszyscy sędziowie w Polsce mieli zamrażarki pełne flaków i komplety nowych opon – gościnny był to bowiem facet. Klął straszliwie, uwielbiał biesiadować i opowiadać. No i kiedyś mówi, że otworzył w Warszawie elegancką knajpę na Czackiego, pod bankiem dewizowym. No i patrzy, pierwszego dnia komplet, ale faceci siedzą przy stolikach i zamawiają tylko herbatę. Flaków wpieprzać nie chcą. Drugiego i trzeciego dnia to samo. Przygląda się im uważniej, a to sami… cinkciarze z miasta, ustalają kursy walut, złota, kamieni. No to wali do komendanta milicji i prosi: zwiń to towarzystwo, bo mi interes psują! A na to ten szef milicji: Ochujałeś??? To my, kurwa, staramy się mieć ich na oku, wszystkich, i mamy, a ty chcesz żebym rozgonił ich po mieście i od nowa namierzał??? A spierdalaj!!!
No i już wiecie, co Brzostowski z tymi flakami i z lokalem zrobiłâ€¦ Się zamknął. Zatem dobrze mieć Listka na oku, Zdzicha, Wdowca – chcecie młodych, którzy dopiero narobią bałaganu? Po starszyźnie przynajmniej wiadomo czego się spodziewać! Dlatego zamykanie „Starucha”, skazywanie „Litara” to błąd w sztuce operacyjnej. Wielbłąd.
*
Janek Tomaszewski nie może nachwalić się Putina w kwestiach futbolowych. Ha, jakoś nie dostrzegam zbawiennego wpływu cara na ruską piłkę. Z mundialu 2010 wywaliła ich chyba Słowenia, z EURO Grecja, nieźle! U znajomego restauratora biesiadowali po meczu z Polską właśnie Rosjanie – 17 piłkarzy plus jakiś oligarcha, który za nich zapłacił. No i na noc nawpierdalali się śledzi, tatarów, mięcha, no i wódy, zakurzyli, na parę dni przed decydującym meczem. Tak wyglądał profesjonalizm a’la Arszawin i jewo druzja… No a teraz działacze tamtejsi uchwalili, że w każdej drużynie może grać siedmiu obcokrajowców. Faktycznie, Janku, reformują aż miło! Ale chyba do tyłu. Bo oni nawet z kalendarzem są do tyłu, ze świętami do tyłu, ze wszystkim. Jak chcesz ich tak bardzo naśladować to sobie wstaw złote zęby. Będziesz mocniej gryzł i bardziej błyszczał.
*
Piotr Dziurowicz zeznał kiedyś tam, że kupił mecz od Probierza. Ha, zważywszy na skalę jego działań, powinien raczej zeznawać od kogo meczu nie kupowałâ€¦ Kiedy mały „Dziura” zaczął sypać na potęgę zaprosiłem go do Wawy (mieliśmy książkę pisać, wymiękł) i on na powitanie wyjątkowo przytomnie, acz z żalem w głosie: „Wiesz, wszyscy mówią już na mnie „Konfitura”…
No więc oczywiście zawsze byłem i jestem przeciwko kapusiom, bo oni nie zeznają dla ratowania państwa, tylko dla ratowania własnej dupy. A jak działają z najniższych pobudek – to nie możemy wykluczyć zemsty. Może, daję to wam pod rozwagę, a może ten Probierz meczu zwyczajnie nie chciał sprzedać?
Pytanie czy Probierz jest uczciwy można zastąpić zreszt a dowolną insynuacją – czy X nie jest pedofilem?
Nie jest dla mnie żadnym wzorem ten, kto pierwszy dobiegnie na komisariat… W polskim prawie nawet samoskarżenie trzeba zbadać i winę udowodnić. Inaczej ja się oskarżę o zastrzelenie Kennedy’ego. Mogłem, byłem już na świecie. I poproszę o ekstradycję do Dallas.
*
Coś dziś kryminalnie, to zakończę żałosnym cytatem ze sparingu Widzewa. Mianowicie jakaś gazeta triumfalnie doniosła o tym, że 19-letni Rybicki był tak dzielny, że jednego dnia zagrał 30 minut w Suwałkach, a następnego 65 minut z Pelikanem… „Nie było to dla mnie żadną przeszkodą” – bredzi ten chłopiec. Ba, chłop, który zagrał 95 minut w dwa dni i nie umarł! I jest z siebie dumny!
Mój Boże. Jak Matysik miał 18 lat, to był już trzeci na świecie. Z takimi kolesiami jak Rybicki to my świata nie podbijemy.