Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY!

redakcja

Autor:redakcja

18 czerwca 2012, 11:47 • 5 min czytania 0 komentarzy

Krzyś Stanowski powiedział mi, że to co piszę jest chałowe. OK., ale moje chałowe jest lepsze, niż twoje najlepsze. Jeszcze jakieś dziesięć lat, to kwestia zdobywania doświadczeń, a nie tylko składania wyrazów, to potrafią dziś już gimnazjaliści. A propos, skończyłeś już to swoje liceum?
*

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY!

Dosadny komentarz Kowala: “Smuda, wypierdalaj!”. No więc się przyłączam się jak rzadko kiedy do opinii tego gościa z abażurem na głowie, zresztą zawsze go lubiłem. Kiedyś, jak drukowałem jego powieść w odcinkach w “Przeglądzie Sportowym”, bywały teksty równie ostre, czasami głupie i na mój temat, a ja nie skreślałem ani przecinka czy słowa, żeby małolaci mogli zobaczyć czym jest zderzenie się ze swobodną wymianą myśli. Taki jest chyba zresztą zapis w konstytucji, każdej, ale nie chciało mi się wczytywać w niuanse, wolałem stosować to w praktyce – także wobec siebie. No więc “wypierdalaj” brzmi adekwatnie do sytuacji i do języka faceta, którego jego odkrywca Grajek nazywa “niedouczonym przygłupem”. Ł»e nie że przygłup, to byłoby zbyt łagodne, tylko jeszcze niedouczony!

No i taki jest język stadionów, takich niepiknikowych. Z młodości pamiętam taki obraźliwy zaśpiew z Legii: “Zbigniewa Bońka, pierdoli cała Zielonka!”. Ł»e nie, że ktoś pierdoli, tylko że Zielonka… “Murzyna” parę razy przeprosiłem za grzechy młodości (“Rudy do budy!”), ale wersal nawet w Wersalu nie bywał salonowy przecież i też nieopodal ścinano głowy, również kobietom. No to czemu oszczędzać kogokolwiek?

Ale Niemcy bardziej kulturalni (choć kiedyś dziećmi w piecach palili, więc może jednak przesadzam z ta kulturą). Zamiast “wypierdalaj” śpiewają “Auf Wiedersehen”. W Polsce coś takiego się nigdy nie przyjmie, bo… nienawidzimy niemieckiego. Tak już mamy.

*

Reklama

Jiracek. Musze wam się przyznać, że choć na piłce znam się średnio (czyli jednak lepiej, niż reszta, ale nie najlepiej, bo to gra przypadków dla debili z ostatnich ławek), czasami coś wyczuwam. No więc jak zobaczyłem Jiracka na boisku, jak raz za razem holuje piłkę jak chce i gdzie chce, to znaczy po prawej i po lewej stronie, powiedziałem znajomym: on jest na boisku najlepszy. A dlaczego? – oni się dopytują, a ja na to: – bo ma najbardziej obciachową fryzurę jaką w życiu widziałem! I gdyby nie umiał grać w piłkę, toby mu trener kazał zgolić cały ten śmietnik z głowy! Natychmiast!

No i pach, pach, Jiracek wali nam gola sadzając na dupskach Wasilewskiego i Murawskiego, dwóch takich, co chcieli ukraść Księżyc, ale nie wyrobili się na zakręcie. Dzięki, Jiracku, może wielu niedouczonym przygłupom, wielu, to znaczy nie tylko futbolowym, pokazałeś różnicę miedzy chęciami, a możliwościami. I że fryzura nie ma nic do rzeczy. Jak mawiał klasyk – jak się “umi”.

*

Ja na szczęście nie płakałem po Czechach, zostawiam łzy na inne, ważniejsze okoliczności. Bo przecież tydzień temu napisałem, że Smudzie zostało jeszcze jakieś pięć dni kontraktu… Zważywszy że był poniedziałek, a z knedlikami pepikami przerżnęliśmy w sobotę, precyzja moja godna jest wzorców z Sevres (tam podobno jest też przechowywany wzór debila – ciekawe do kogo by pasował poza mną i dlaczego do wszystkich fanów piłki).

*

Pochwaliłem się, przedwcześnie, że wybieram się do Filadelfii na urlop, na mecz reprezentacji MLS, którą miał poprowadzić wybrany przez ligę Piotr “Mały” Nowak, kontra najlepszej teraz na świecie Chelsea Londyn. I dostaję którejś nocy esa ze Stanów: “Nie wiem Paweł, czy nie zmienią się twoje plany urlopowe, ale Piotra właśnie wywalili z Union. I szukają innego trenera na mecz gwiazd”. Hm, oczywiście, że się zmienią, przecież nie będę latał do Stanów żeby oglądać tamtejsze buraki (donosili na Nowaka, że za… ciężko trenują i rzygają, ależ ta choroba lenia szybko się po futbolowym świecie roznosi). Nie będę latał jak go nie ma już, a to z jednego powodu: ta wycieczka to w gorącym sezonie 6 tysięcy za bilet, taniej wyjdzie jak “Mały” przyleci do mnie. A Chelsea pewnie szkoda, ale do Londynu doskoczę jakieś dziesięć razy taniej.

Reklama

A propos Filadelfii – kojarzy mi się z paroma rzeczami. Pustymi ulicami, po których łazi Springsteen i nieźle nawet śpiewa, z Banderasem, który gra Biedronia, i całuje w rękę Toma Hanksa (to był chyba debiut Banderasa, nomen omen), no i z powiedzeniem mojego ulubionego koszykarza NBA Charlesa Barkleya. Jak był w tym słynnym “Dream Teamie” na igrzyskach w Barcelonie, z Jordanem i resztą, i wygrywali 50 punktami różnicy, wypalił coś takiego: “Stęskniłem się już za Filadelfią. Od 24 godzin nie widziałem nikogo przebitego nożem”.

No więc o Filadelfii wiem właściwie wszystko.

*

Aha, dzień w dzień jestem w Orange na żywo, dzwońcie. Właściwie to mógłbym być, również dzień w dzień, we wszystkich innych telewizjach, telefon z zaproszeniami nie milknie. Ale tuż przed Euro mój szef powiedział mi coś takiego: Paweł, płacimy ci dobrze, a te inne telewizje nie płacą nic. To po co tam będziesz chodził? Ja chcę, żebyś był u nas uśmiechnięty i wypoczęty, i już do tego tematu nie wracajmy.

No i przekonał mnie, nie muszę rano się zrywać, zresztą nigdy nie lubiłem, to ma chyba ze szkołą jakiś związek.

No a poza tym, w przeciwieństwie do tego filmowego prezesa Mutry Lubin – ja nie pracuję społecznie.

*

Aha, jakiś cymbał z BBC napisał coś głupiego o Polakach, że naziści i rasiści. I wszyscy u nas to powtarzają. No więc powtarzajcie, że Angole, poza wynalezieniem piłki nożnej mają o wiele większe dla nas zasługi, milionom młodych Polaków dali kontakt z cywilizacją inną niż sowiecka, z muzyką i literaturą, dali zarobić pierwsze funty studentom, dali pracę absolwentom, a dziewczyny nauczyli nie tylko zmywania talerzy, także strugania ołówków.

Tak więc jeden cymbał niech nie psuje wam postrzegania Anglii. Zresztą cymbały są wszędzie.

A ja mam kumpla w BBC, nazywa się Jamas Gordon. I jak go raz wziąłem na Legia – Widzew (przyleciał w czapeczce z napisem “Shark”, myślałem zatem, że otrzaskany w bojach), no to nie mógł ochłonąć: bo gazy łzawiące, race, petardy, wjazd kibiców z Łodzi na murawę po uprzednim rozkręceniu płotów, zwarte oddziały na murawie i polewaczki, huki karabinowych wystrzałów… No nie mógł wyjść z podziwu, bo w Anglii ostatni raz widziano takie coś po bombardowaniach Luftwaffe…

No, ale z tym nazizmem coś jest na rzeczy, bo był to wtedy niesławny napis na Ł»ylecie: “Arbeit macht frei”.

Proszę was, nie naśladujcie Niemców w tym co najgorsze. Jak już się tak nudzicie, to skonstruujcie mercedesa.

Najnowsze

Piłka nożna

Koźmiński: Probierz stara się znaleźć piłkarzy, których tak naprawdę nie mamy

Bartosz Lodko
0
Koźmiński: Probierz stara się znaleźć piłkarzy, których tak naprawdę nie mamy
Piłka nożna

„W Polsce mamy 500 tys. aktywnych zawodników. W Anglii w piłkę gra milion… kobiet”

Bartosz Lodko
0
„W Polsce mamy 500 tys. aktywnych zawodników. W Anglii w piłkę gra milion… kobiet”
Anglia

Co z Bukayo Saką? Trener Arsenalu przekazał nowe informacje

Bartosz Lodko
0
Co z Bukayo Saką? Trener Arsenalu przekazał nowe informacje

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...