Reklama

Lech notuje historyczne okienko. Nikt u nas nie zarobił tyle na transferach

redakcja

Autor:redakcja

11 lipca 2017, 16:06 • 7 min czytania 102 komentarzy

Lech Poznań bije w tym sezonie wszelkie rekordy na polu transferowym. Kilkanaście dni temu Jan Bednarek został najdroższym piłkarzem sprzedanym z polskiej ekstraklasy (6 milionów euro), natomiast dziś dopięte zostały transfery Kownackiego i Kędziory, przez co jest to najbardziej dochodowe okienko w historii naszej piłki klubowej. Ważniejsze jednak od samych kwot jest to, jak te pieniądze zostaną teraz zainwestowane i na co przełożą się w przyszłości.

Lech notuje historyczne okienko. Nikt u nas nie zarobił tyle na transferach

Zacznijmy od tego, że w Poznaniu po prostu muszą sprzedawać. W zeszłym sezonie drużyna nie występowała w europejskich pucharach, zanotowała też rozczarowujące trzecie miejsce w lidze oraz przegrała batalię o Puchar Polski. Z tego powodu – tu rzut oka na najnowszy raport Deloitte – stałe przychody klubu spadły w zeszłym sezonie o prawie 5,5 miliona euro, co oczywiście było największą obniżką w całej ekstraklasie. Poza tym kolejne pieniądze klub wyłożył na następców, których jest tylu, że przy samym wyliczaniu można się zmęczyć – Bärkroth, De Marco, Dilaver, Gytkjær, Rakels, Šitum, Vujadinović (oraz wykupiono Makuszewskiego). I nawet jeśli część z nich przyszła na zasadzie wolnego transferu, to i tak trzeba było wygospodarować pieniądze na podpis, prowizję menedżerską oraz znaleźć miejsce w budżecie na wynagrodzenia. Co więcej, w Poznaniu wciąż jeszcze nie zapowiada się na koniec transferów.

Inna sprawa, że całe kwoty ze sprzedaży zawodników także nie trafiają na konto Lecha, bo trzeba się podzielić z poprzednimi klubami (solidarity payment) i ponownie swoje przeznaczyć na prowizje dla menedżerów. No i oczywiście trzeba też cierpliwie poczekać, aż spłyną wszystkie raty z umówionej kwoty, a to w niektórych przypadkach może potrwać nawet latami. Ale też z rekordowej kwoty transferowej oscylującej w granicach 11,5 miliona euro z pewnością sporo zostanie i pojawi się tu przestrzeń na porządne inwestycje oraz spory komfort działania.

O tym, że świetne okienka transferowe wcale jednak nie muszą przełożyć się na rozwój (sportowy i finansowy), najlepiej świadczy historia. Przyjrzyjmy się pokrótce dziesiątce najbardziej intratnych okienek transferowych w historii naszej ligi:

10. Lech Poznań (lato 2010) – 4,75 miliona euro

Reklama

Całość tej kwoty została zarobiona na sprzedaży Roberta Lewandowskiego do Borussii Dortmund. Tylko dzięki temu transferowi Lech zwiększył w 2010 roku wpływy do budżetu o 32 procent. Na miejsce Lewego sprowadzono Rudnevsa, co w kolejnych latach przyniosło klubowi następne 3,5 miliona euro. Natomiast sportowo było… różnie. W krótkim terminie – i z Rudnevsem pełniącym ważną rolę – Lech zaliczył kapitalną przygodę w Lidze Europy, gdzie wyszedł z grupy kosztem Juventusu i odpadł dopiero na wiosnę z Bragą. Ale już w lidze nie udało się obronić mistrzostwa, a nawet awansować do pucharów. Poznaniacy zakończyli wtedy sezon na 5. miejscu w tabeli.

9. Cracovia (lato 2016) – 5 milionów euro

W tym przypadku również na pełną kwotę zapracował jeden piłkarz – Bartosz Kapustka. Co ważne, jego sprzedaż stanowiła 63 procent rocznych przychodów Cracovii. Żaden inny ważny piłkarz klubu już nie opuścił, a w zamian sprowadzono wielu nowych – Piątka, Szczepaniaka, Stebleckiego, Malarczyka, Brzyskiego i kilku obcokrajowców. Efekt był dramatyczny, bo nowa Cracovia spadła z 4. na 14. miejsce w tabeli, a zamiast bić się o puchary, biła się o utrzymanie. Być może jest jeszcze zbyt wcześnie na miarodajną ocenę całego zaciągu, ale kilku piłkarzy – z Brzyskim i Litauszkim na czele – okazało się kompletnymi niewypałami.

8. Wisła Kraków (lato 2010) – 5,5 miliona euro

Marcelo do PSV za 3,8, Głowacki do Trabzonsporu za 0,9, a Diaz do Brügge za 0,8 miliona euro. Wedle archiwalnego raportu Deloitte w całym 2010 roku – bez uwzględnienia transferów – z pozostałej działalności Wisła pozyskała kolejne 6,7 miliona euro, czyli tylko w tym jednym okienku podreperowała sobie budżet o 82 procent. Pieniądze zostały reinwestowane w transfery, a jeszcze w tym samym okienku – oraz podczas kolejnej zimy – do klubu sprowadzono tabuny obcokrajowców. Z pewnością pamiętacie te nazwiska – Melikson, Genkov, Bunoza, Jovanić, Cikos, Rios, Paljić, Chavez, Boukhari, Pareiko, Sivakov, Jaliens, Branco. W krótkim terminie opłaciło się, bo Wisła pod wodzą Maaskanta zdobyła tytuł mistrzowski. Po pamiętnej porażce z APOEL-em w eliminacjach Champions League cały zagraniczny zaciąg stał się jednak negatywnym przykładem postawienia wszystkiego na jedną kartę. Tamte inwestycje odbijają się przy Reymonta czkawką do dziś.

7. Wisła Kraków (lipiec 2005) – 6 milionów euro

Reklama

Żurawski sprzedany do Celtiku (3,1 miliona euro), Frankowski do Elche (1,4), Uche do Almeríi (1,0), a Kosowski ponownie wypożyczony, tym razem do Southampton (0,5). Trzon drużyny, która zdobyła trzy mistrzostwa z rzędu został rozmontowany, co poskutkowało dwoma latami bez tytułu (a w przypadku tamtej Wisły była to anomalia). Biała Gwiazda zarobiła wtedy w jednym okienku więcej, niż wypracowała na innych obszarach przez cały rok (dokładnie – 116%). Środki jednak tylko w nieznacznym stopniu zostały reinwestowane w drużynę, a transfery – poza Dariuszem Dudką – okazały się nietrafione.

6. Polonia Warszawa (lato 2011) – 6,35 miliona euro

Adrian Mierzejewski odszedł do Trabzonsporu za rekordowe do niedawna 5,25 miliona euro, a kolejne 1,1 miliona zarobiono na przejściu Artura Sobiecha do Hannoveru. Jako że prowadzona przez Józefa Wojciechowskiego Polonia była mocno przeinwestowana i niespecjalnie generowała przychody w innych obszarach, tamto okienko transferowe podbiło roczny budżet klubu o przeszło 208 procent. Środki te nie zostały jednak przeznaczone na kolejne wzmocnienia, tylko niejako zrekompensowały właścicielowi poczynione wkłady. Rok później Wojciechowski sprzedał swoje udziały w klubie.

5. Legia Warszawa (zima 2012) – 6,1 miliona euro

Przewaga Legii nad Polonią bierze się z tego, że w 2012 roku kurs euro był znacznie korzystniejszy, więc w przeliczeniu to Wojskowi zarobili więcej. Warszawianie uzbierali taką kwotę na sprzedaży Rybusa (3,2 miliona euro), Borysiuka (1,9), Komorowskiego (0,7) oraz Manu (0,2). A w zamian do zespołu trafili Nacho Novo i Ismael Blanco, którzy okazali się niewypałami i wraz z Legią przegrali mistrzostwo Polski. Ale też już pół roku później rozpoczął się najlepszy okres w historii klubu, co w pierwszym momencie wcale nie oznaczało znaczących inwestycji. Przeciwnie, na zasadzie wolnego transferu latem pozyskano jedynie Marka Saganowskiego, a trzon drużyny oparto na graczach, którzy już byli w klubie.

4. Legia Warszawa (zima 2017) – 6,9 miliona euro

Nikolić za 3 miliony euro do USA, Bereszyński za 2 do Włoch, a Prijović za 1,9 do Grecji – wszystko to sprawy naprawdę świeże. Warto jednak zwrócić uwagę, że w obliczu ogromnego wzrostu przychodów po awansie do Ligi Mistrzów, kwota ta stanowiła ledwie 14 procent pieniędzy wypracowanych w innych obszarach w 2016 roku. Dobrze reinwestowano środki w kontekście prawej obrony (Jędrzejczyk), słabo w kontekście napastników (Necid, Chukwu). Co prawda podstawowy cel, czyli obronę tytułu, udało się osiągnąć, ale dziura w środku ataku do dziś pozostaje niezasypana. Na pełniejszą ocenę skutków tego okienka trzeba jednak jeszcze trochę poczekać.

3. Legia Warszawa (lato 2016) – 7,1 miliona euro

Duda (4,2), Borysiuk (1,8) i na doczepkę Kosecki (0,1) odeszli od razu, a już po wywalczonym awansie do Champions League pożegnano Lewczuka (1,0). Ponownie był to mały ułamek w kontekście całorocznych przychodów z 2016 roku bez uwzględnienia transferów (15%), ale też były to pieniądze, które zostały świetnie reinwestowane. Sprowadzono wielu dobrych piłkarzy, którzy byli architektami dobrej gry Legii w sezonie 2016/17, czy to w Europie, czy w ekstraklasie. Wśród nich byli Odjidja-Ofoe, Moulin, Radović, Dąbrowski i ściągnięty z półrocznym przesunięciem Nagy. Były też niewypały, jak Langil, Vako czy – w swoim pierwszym sezonie – Czerwiński, ale ogólnie całe okienko można zaliczyć do bardzo udanych.

2. Legia Warszawa (lato 2007) – 9,8 miliona euro

Rekord, który utrzymywał się przez 10 lat, i na który złożyły się transfery Fabiańskiego (4,35), Janczyka (4,2), Bronowickiego (0,85) oraz dodatkowo Włodarczyka i Surmy (razem 0,5). Jako że bez uwzględnienia wpływów z transferów w całym 2007 roku Legia zarobiła tylko 4,3 miliona euro, był to nieprawdopodobny zastrzyk gotówki, na poziomie 228 procent (!) rocznych przychodów. W zamian pozyskano kilku cennych zawodników, jak Wawrzyniak, Chinyama, Astiz czy Grosicki, ale też nie zagwarantowano wystarczającego poziomu pierwszej drużyny, by ta mogła skutecznie bić się o mistrza. Do 2012 roku w Warszawie nie udało się chociażby zbliżyć do takiego wyniku transferowego, a dopiero w 2013 roku – czyli 6 lat później i już z zupełnie inną drużyną – wreszcie udało się sięgnąć po tytuł.

1. Lech Poznań (lato 2017) – 11,5 miliona euro

Czyli obecny rekord Bednarka (6,0), Kownackiego (4,0) i Kędziory (1,5), który zostanie dopiero rozliczony przez kolejne miesiące i lata. To aż 88 procent kwoty, którą w całym 2016 roku w innych obszarach udało się wypracować Lechowi . I sporo już reinwestowano.

* * *

Widać więc jak na dłoni, że nie zawsze potężne wpływy z transferów mają przełożenie na rozwój finansowy i sportowy w kolejnych latach. Co ciekawe, najczęściej rozchodziły się sumy, które wyglądały imponująco w obliczu pozostałych przychodów klubu (bez uwzględnienia transferów), a nawet je przerastały. Poniżej pełne zestawienie najbardziej intratnych okienek transferowych w historii polskiej piłki w odniesieniu do rocznych przychodów klubów w innych obszarach (za Deloitte):

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Anglia

Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Michał Kołkowski
0
Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
15
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
1
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

102 komentarzy

Loading...