W Poznaniu pogoda nie zachęcała do przyjścia na stadion, ale na murawie było już całkiem przyjemnie – dla oka. Lech ograł ogórków z Macedonii dokładnie tak jak powinien. Bez zbędnych nerwów i pitolenia się w tańcu. Za pierwszą połowę, po której było już pozamiatane czeka nagroda – wycieczka turystyczna do malowniczej Macedonii. Cieszy, że w pierwszej rundzie w pucharach, gdy wygrana powinna być oczywista, faktycznie jest ona oczywista.
1. Lech kreował sobie sytuacje i sporo strzelał na bramkę przeciwnika. Od początku spotkania było widać, że są drużyną o większej kulturze piłkarskiej i po prostu potrafią lepiej grać w piłkę. Przeciwnicy to amatorzy i na tle profesjonalistów właśnie tak, czyli nijak, powinni wyglądać.
2. Duża mądrość i rozwaga. Gdy po pierwszej połowie było już 3:0, to lechici wyraźnie zwolnili, ale nie oddali inicjatywy. Cały czas kontrolowali spotkanie, a jako bonus dołożyli jeszcze jedną bramkę. Wyglądało to naprawdę całkiem, hmm, jakiego słowa by tu użyć… profesjonalnie. Jeszcze przyjdą mecze, gdzie będzie trzeba zagrać 90 minut na najwyższym biegu, a po trzech dniach pojechać do Białegostoku na mecz ligowy. Dziś byliśmy świadkami początkowego brutalnego ataku, a potem spokojnego, pewnego duszenia rywala.
3. Jeśli mielibyśmy wybrać największy pozytyw z dzisiejszej gry Lecha, to Ameryki nie odkryjemy, jeśli powiemy, że były to stałe fragmenty gry. Pierwsza bramka padła po rzucie karnym. Druga po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, trzecia po rzucie wolnym bezpośrednim, a na koniec, do kolekcji, po wrzutce z rzutu rożnego. Kareta!
4. Całkiem przyzwoity start nowych zawodników Lecha. Oczywiście cały splendor zgarnął Mario Situm, który pomimo 173 centymetrów wzrostu załadował dwie bramki po strzale głową. Musimy przyznać, że to całkiem spore osiągnięcie, ale cóż, może będzie to kolejny po Miłoszu Przybeckim gość o wyskoku lepszym od CR7? Całe spotkanie rozegrał również Dilaver i nie mamy się do czego przyczepić, ale pamiętajmy o randze przeciwnika, więc z wychwalaniem poczekamy. Dwadzieścia minut dostał Barkroth i poza tym, że chłopak miał ogromne chęci, to na boisku przebywał zbyt krótko, żeby go sensownie ocenić.
5. Raz, jeden mecz cały zagrać. Jeden mecz cały, kurwa… Ach, i znowu tylko dwadzieścia minut. Co gorsza przy wejściu na boisko salwa gwizdów. Coś nam się wydaje, że Robak raczej teraz nie skacze pod sufit z radości. A może właśnie rozmawia z agentem przez telefon?
Lech Poznań-Pelister 4:0 (3:0)
1:0 Nielsen 28′
2:0 Situm 30′
3:0 Majewski 38′
4:0 Situm 57′
fot. FotoPyK