Czerwiec 1997. Polska gra z Gruzją o pietruszkę, choć w teorii jest to oficjalny mecz eliminacji do francuskiego mundialu. Na trybunach stadionu w Katowicach 1022 widzów. Nie trzeba jednak wracać pamięcią do prehistorii: październik 2009, ostatnia kolejka eliminacji do mistrzostw świata w RPA. Zadymka, na stołku trenerskim Majewski, Gancarczyk strzela samobója w trzeciej minucie, piłkarską parodię z trybun Stadionu Śląskiego ogląda cztery i pół tysiąca ludzi.
Dziś możemy to wspominać z ironicznym uśmiechem. Mecze kadry to autentyczne święto, Stadion Narodowy pęka w szwach. Niestety jest też minus faktu, że dziś Polskę chcę oglądać każdy: wyjątkowa aktywność tzw. Januszy Biznesu.
Kolega chciał obejrzeć Czarnogóra – Polska. Niestety, bilety jak zwykle rozeszły się w moment, a nie spieszyło mu się, by płacić pięć stów internetowemu konikowi. Pojechał do Podgoricy mimo to i jakie było jego zdziwienie, gdy bez trudu kupił bilet na czarnogórską trybunę za równowartość dwudziestu złotych. Przebił się sobie znanym sposobem na polski sektor i obejrzał mecz.
Jego relacja:
PZPN powinien zmniejszyć liczbę biletów, które może kupić jedna osoba do max czterech. Weźmy jako przykład ostatni wyjazd do Podgoricy. Sądzę, że pula biletów dla PZPN-u to było ok 800-900 sztuk. Zakładając, że każdy z Januszy, którzy mają karty, kupili po osiem biletów (na jeden login można kupić maks. 8 biletów, ale kupujący musi podać 8 numerów kart kibica – przyp. red.), to tak naprawdę zostały one wykupione przez 100 osób. Cena nominalna biletu to było 5 euro, a chodziły w necie za ok 200-350zł, w zależności od terminu i platformy. Ja zdecydowanie ich olałem i poleciałem na miejsce, a w dniu meczu będąc już w Podgoricy kupiłem sobie bilet na sektor miejscowych, po czym poszedłem na nasz sektor. Tylko, że to jest dziki kraj, gdzie takie rzeczy przejdą.
Rozdział XV. Wykroczenia przeciwko interesom konsumentów: Art. 133. § 1. Kto nabywa w celu odprzedaży z zyskiem bilety wstępu na imprezy artystyczne, rozrywkowe lub sportowe albo kto bilety takie sprzedaje z zyskiem,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Wydaje mi się, że przepis ten jest martwy. Ograniczenie liczby powinno dotyczyć zarówno spotkań u nas, jak i tych wyjazdowych.
Na Polska – Rumunia bilety skończyły się w kilka godzin, choć sprzedaż rozpoczęto o pierwszej w nocy. Do wirtualnych kas ruszył taki tłum, że padały serwery. Kto zalogował się rano z chęcią kupna biletu, nie miał już czego szukać. To znaczy miał, ale na stronie portali aukcyjnych, gdzie musiał zapłacić z wielokrotną przebitką.
Na PZPN znajduję lakoniczną informację z dziesiątego maja.
Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że już pierwszego dnia sprzedaży biletów dla posiadaczy Karty Kibica Reprezentacji Polski na mecz eliminacji mistrzostw świata 2018 Polska – Rumunia, który odbędzie się 10 czerwca 2017 roku o godzinie 20:45 na PGE Narodowym, zostały wykupione wszystkie dostępne wejściówki.
Na PGE Narodowym znajduje się ponad 56 tysięcy miejsc siedzących, z czego około 5500 to miejsca sprzedawane jako Pakiety Biznes. Kartę Kibica Reprezentacji Polski posiada dziś blisko 80 tysięcy osób. Po trzech latach funkcjonowania Karty Kibica Reprezentacji Polski nastał moment, w którym liczba członków Klubu przerasta liczbę miejsc na największym stadionie w Polsce. To dowód na to, że wielkim zainteresowaniem w kraju cieszy się reprezentacja Polski, a także jej mecze i Klub Kibica Reprezentacji. (…)
PZPN niniejszym oświadcza, że sprzedaż biletów na mecze Reprezentacji Polski odbywa się wyłącznie za pośrednictwem podmiotów upoważnionych przez PZPN do sprzedaży i dystrybucji biletów, przede wszystkim za pośrednictwem portalu www.kupbilet.pl. PZPN nie ponosi odpowiedzialności z tytułu nabywania biletów za pośrednictwem podmiotów trzecich, nieposiadających praw do sprzedaży i dystrybucji biletów w imieniu PZPN. Dalsza odsprzedaż biletów z zyskiem bądź ich nabywanie z zamiarem ich dalszej odsprzedaży z zyskiem, stanowi wykroczenie z art. 133 § 1 Kodeksu wykroczeń.
Innymi słowy PZPN odtrąbia sukces, a potem umywa ręce.
Przeglądam Twittera w poszukiwaniu opinii. Oto próbki:
“Gdzie kupić bilety na mecz Polska – Rumunia? Z dzieckiem, nie za zyliard złotych”
Chciałoby się kupić legalnie bilety na mecz z Rumunią ale się kurwa nie da. Wszystko wykupiły koniki. Genialny system sprzedaży.
“Moja mama z tych nerwów zamówiła mi bilet kolekcjonerski na mecz Polska Rumunia z dostawa kuriera za 30 zł.. dopiero to zauważyłam..
Od północy próbowałam kupić bilety na mecz #POLRUM i nic z tego, ani jednego nie było w sprzedaży, pierwszy raz chcieliśmy zobaczyć na żywo.
Mógłbym już napisać reportaż na temat tego jak klikam/łem żeby kupić bilety na mecz Polska – Rumunia. Byłoby sporo wulgaryzmów”
Jak świat światem można było kupić bilet u konika, rozumiem to. Zapewne przed stadionami goszczącymi antyczne olimpiady też kręcili się kolesie, którzy zarabiali parę groszy na bilecie. Ale w tym momencie totalnie zaburzono proporcje. W tym momencie można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że WIĘKSZOŚĆ biletów trafia do szarej strefy, zamiast do osób, które chcą pomalować dzieciakom buźkę w biało-czerwone barwy, pokazać im Grosickiego, Krychowiaka i Lewandowskiego, dać szansę, by złapały sportowego bakcyla.
Reprezentacja narodowa to – jak sama nazwa wskazuje – dobro narodowe. Nie powinna tak łatwo i na taką skalę być wykorzystywana przez cwaniaków, którzy na meczach Polaków ubijają interesy. Przecież tych biletów są dziesiątki tysięcy. Podejrzewam, że ktoś dobrze zorganizowany, może kosztem prawdziwych kibiców zarabiać krocie, a każdy mecz kadry to dla niego pokaźna wypłata.
Czy mam pomysł na rozwiązanie tego węzła, albo chociaż poluzowanie? Będę brutalnie szczery – nie, nie mam. Raczej zdaję sobie sprawę, że to sytuacja, w której idealnie nigdy nie będzie. Zarazem nie jest to powód, by całkowicie ignorować problem – dotyczy on wielu kibiców i godzi w kadrę. Może, gdy będzie się o nim mówić, znajdzie się ktoś mądrzejszy, kto będzie miał sposób?
Mój znajomy, weteran meczów kadry, nie zostaje tylko przy krytyce:
No i ja mam pomysł, który jest jednak dość ekstremalny, ale w początkowej fazie bankowo skutecznie odstraszyłby kupujących dla zysku. Zmiana danych na bilecie – tak jak w liniach lotniczych – wiąże się z dodatkową opłatą, powiedzmy pięćdziesiąt. Wtedy już nie byliby takimi chojrakami, gdyby trzeba było zapłacić kilkadziesiąt złotych, albo mieć nieważny bilet.
***
Ciekawostka sprzed lat. Wiedzieliście, że Jerzy Fiutowski, który doprowadził Miedź do zwycięstwa w Pucharze Polski, po finale zawinął trofeum do domu? Więcej – przetrzymywał je tygodniami.
Fragment biografii W.Górskiego, “Jeśli w coś mocno wierzysz”.
“Francuscy dziennikarze (przyjechali na mecz Miedzi z Monaco – przyp. LM) poruszyli również temat przetrzymywanego przez trenera Fiutowskiego Pucharu Polski. Żurnaliści byli oburzeni tym, że były już trener odmawiał oddania trofeum, które było dobrem ogólnopolskiej społeczności piłkarskiej. (…)
Fiutowski nie chciał oddać tego cennego trofeum. Potwierdzeniem przepychanek na linii trener – klub, jest pismo datowane na 25 sierpnia 1992 roku, adresowane do szkoleniowca, w którym prezes Hołówko zwraca się (tu skan monitu – przyp. LM):
W związku z zagarnięciem przez pana Pucharu Polski Prezydenta Rzeczypospolitej, zdobytego przez MKS Miedź Legnica w sezonie 91/92 proszę o jego zwrot w terminie siedmiu dni od daty zamieszczonej w nagłówku tego pisma.
Przypominam panu, iż Puchar Polski, ufundowany przez Prezydenta R.P., stanowi dobro ogólnopolskiej kultury fizycznej i nie jest w związku z tym własnością Klubu, ani tym bardziej osoby fizycznej.
Biorąc pod uwagę naszą dotychczasową współpracę, chciałbym, aby sprawa Pucharu została załatwiona polubownie. Tymczasem Pan już kilkukrotnie odmówił jego zwrotu wydelegowanym pracownikom Klubu, co znalazło swoje odzwierciedlenie w notatkach służbowych. Wobec tego informuję pana, iż dalsze przetrzymywanie Pucharu potraktowane przez nas zostanie jako zagarnięcie mienia społecznego i spowoduje wystąpienie do organów ścigania”
Leszek Milewski