Jeśli jesteś czerwoną latarnią ligi na trzy kolejki przed końcem sezonu, jeśli nie wygrałeś od dwóch miesięcy, ostatni mecz u siebie przegrałeś 0:3, a na wyjeździe 0:6, a mimo to forma boiskowa nie jest największym z twoich problemów, to wiesz, że nie grasz w Realu Madryt. Oto aktualna rzeczywistość Ruchu Chorzów: wierzyciele ustawiają się w kolejce, brakuje szaf by pochować wszystkie trupy, trenerska legenda jest zmuszona dokonać rejterady, tracą też przez działaczy najlepszego zawodnika. Jak w tym całym zgiełku młoda drużyna ma skutecznie walczyć i ligowy byt?
Powiedzmy sobie brutalnie szczerze: Ruch miewał w tym sezonie wzloty i upadki. Potrafił grać naprawdę nieźle. Potrafił imponująco walczyć. Ale na samym finiszu to reprezentacja drużyny faraona czasów plag egipskich. Potrzebują cudu.
A jeśli cud się nie zdarzy, to Niebiescy mogą spaść nawet w ten weekend. Spójrzmy na tabelę:
12. Cracovia 21
13. Górnik 21
14. Śląsk 20
15. Arka 20
16. Ruch 17
I na pary w grupie spadkowej:
Piast – Górnik
Wisła Płock – Zagłębie
Śląsk – Arka
Cracovia – Ruch
Wisła – Zagłębie jest bez znaczenia, bo obie ekipy patrzą na całą resztę z góry. Natomiast jeśli Ruch nie wygra w Krakowie, jeśli we Wrocławiu nie będzie remisu, w Gliwicach padnie remis lub wygra Bonin i spółka, to Ruch zacznie bawić się nie w futbol, a w matematykę. Może to bowiem wyglądać np. tak:
Cracovia: 24
Piast: 23
Śląsk: 23
Górnik: 22
Arka: 20
Ruch: 17
Nawet remis przy Kałuży niewiele Niebieskim daje. To definicyjny przykład meczu z nożem na gardle. Atut Ruchu jest praktycznie tylko jeden i jest nim Cracovia.
Bezsprzecznie Pasy mają więcej prochu w arsenale. Bezsprzecznie są drużyną lepszą, bardziej poukładaną, nie mówiąc o tym, że zawodnicy mogą tu po prostu skupić się na grze. Ale po zeszłorocznej Cracovii, która czarowała ofensywną grą, nie pozostał nawet ślad. W tym sezonie jest to synonim piłkarskiej frajerstwa. Traconych w kuriozalny sposób bramek, punktów, marnowania łatwych okazji, przegrywania meczów po – jak Zieliński sam określił batalię w Lublinie – sabotażu. Jeśli ktoś wbrew wszystkiemu jest w stanie spieprzyć wszystko w starciu z rywalem, który ma tyle kłód pod nogami, że sprzedając je w tartaku spłaciłby wszystkie długi, to właśnie oni. Zieliński na konferencji:
– Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy nieregularni w tym sezonie i to jest jeden z problemów, z którymi się borykamy. To pokazuje, dlaczego jesteśmy w takim, a nie innym, miejscu. Gdybyśmy grali równo, konsekwentnie, to byłoby zupełnie inaczej. Dlatego te dwie twarze Cracovii są denerwujące i na razie nie udało nam się temu zaradzić. Wierzę, że trzy ostatnie mecze pokażą tę lepszą twarz.
Dokładnie. Jeśli Ruch to FC Plagi Egipskie, to Cracovię nazywamy KS Pudełko Czekoladek. Nigdy nie wiadomo co się trafi – galaretka w czekoladzie czy wijące się larwy.
Fot. FotoPyK