Gdy wpada gol przeciwko naszej reprezentacji, to często nie umiemy docenić ich klasy i mówimy, że fart itd. Jednak są też takie bramki, które zamykają nam usta i oglądamy w kółko ich powtórki. Takie trafienie zaliczył bez dwóch zdań Josimar w 1986 roku.
Co zrobili w tej akcji nasi, że tak się to potoczyło? Zamiast przerwać lekkim podcięciem, to dali mu wjechać w pole karne jak w masło. Potem, gdy się wydawało, że Brazylijczyk będzie musiał podawać, to on strzelił i piłka jakimś cudem trafiła pod poprzeczkę.