Reklama

Trafiony – zatopiony, czyli transferowe strzały w 10

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2011, 12:25 • 9 min czytania 0 komentarzy

Świat stanął na głowie i tańczy sobie breakdance. Pisaliśmy coś takiego, gdy kilkanaście miesięcy temu Zagłębie Lubin wydało niespełna dwa miliony złotych na Kamila Wilczka. Dla niezorientowanych – to trochę więcej niż Borussia Dortmund zapłaciła za Shinjiego Kagawę. Dalszą część historii znacie. Nie musimy wam tłumaczyć, jak facet kupiony za półdarmo podbija Bundesligę, a lubiński skarb przepadł. Lepiej rzućcie okiem na nasz nowy ranking. Ranking, dzięki któremu przekonacie się, że chcąc ściągnąć gwiazdę nie zawsze trzeba od razu wydawać 40 milionów na Davida Villę.
Nazwisk jest dziesięć i dotyczą tylko tego sezonu. Tak jak ostatnio – zrobiliśmy porządną selekcję, wybraliśmy najlepszych, praktycznie anonimowych, kupionych za stosunkowo niskie kwoty, którzy od razu zaczęli odgrywać kluczowe role w swoich zespołach. Dużą uwagę zwracaliśmy też na potencjał danego zawodnika. Nie dziwcie się więc, że nie ma tu chociażby Davida Trezeguet. Wolny transfer, świetny interes Herculesa, ale nas to nie kręci. Wolimy nieznane perełki ściągnięte za grosze i takie też umieściliśmy w rankingu. Jeśli macie jakieś sprzeciwy – piszcie. Na Berdyczów.

Trafiony – zatopiony, czyli transferowe strzały w 10


10. Garra Dembele (200 tys. euro; Lokomotiw Płowdiw – Lewski Sofia)

Na ligę bułgarską patrzymy raczej z przymrużeniem oka. Po pierwsze, ma ona tyle wspólnego z uczciwą rywalizacją, co Kurzajewski z dziennikarstwem sportowym, a po drugie, kilka lat temu królem strzelców został tam niejaki Georgi Christow, który w polskiej lidze potykał się o własne nogi.

No, ale nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Przynajmniej do takiego wniosku doszliśmy patrząc na grę 24-letniego Garry Dembele z Lewskiego Sofia. Wychowanek akademii piłkarskiej w Clairefontaine zrobił jesienią furorę na bułgarskich boiskach… i na bułgarskim komisariacie. Ale po kolei.

W czerwcu Dembele trafił do Lewskiego z Lokomitiwu Płowdiw za 200 tysięcy euro i spłacił się błyskawicznie. W dodatku z nawiązką. Dużą nawiązką. W styczniu Bułgarzy odrzucili oferty Celtiku i Evertonu, które opiewały na 2,5 miliona funtów. Prezes Lewskiego uznał, że to zbyt niska kwota za napastnika, który w 26 meczach strzela 26 goli. I to nie tylko ogórkom z lokalnego, bułgarskiego podwórka. Dembele strzelał także w europejskich pucharach. Piłkarz trochę kręcił nosem, bo chciał odejść do silniejszej ligi, ale ostatecznie sam uziemił się na dobre w Sofii. Powód? Wyrok sądu skazujący go na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wszystko za jazdę po pijanemu i legitymowanie się fałszywym prawem jazdy. Imponujące. Ale chyba tylko dla Patryka Małeckiego.

Reklama


9. Moussa Sow (za darmo; Rennes – Lille)

Podobno ma talent, ale nikt go nie widział. To taka krótka, stworzona naprędce opinia o 24-latku, który w ostatnim sezonie w Rennes zdobył trzy bramki. Opinia, oczywiście, nieaktualna. Sow odkąd nie przedłużył kontraktu i poszedł za darmo do Lille, strzela prawie w każdym meczu. I to jeszcze jak! Odpalcie sobie gola w meczu z Lyonem. Październik 2010, Lille ostatecznie przegrywa, ale Sow w swoim stylu wykonuje efektowną przewrotkę.

Transferowy strzał w dziesiątkę – to jasne. Półtora roku temu transfermarkt wyceniał go na 3 mln euro, teraz wart jest trzy razy więcej. Gra jak chce i kiedy chce. Nie wchodzi na pięć ostatnich minut za Jimmy’ego Brianda, tak jak to działo się w Rennes i od razu widać efekty. 16 goli w 22 meczach Ligue 1. Za chwilę pewnie będziemy oglądali go na boiskach Premier League.


8. Artjoms Rudnevs (600 tys. euro; Zalaegerszegi – Lech Poznań)

Reklama

O Łotyszu napisano już niemal wszystko. Miał swoje pięć minut na Stadio Olimpico w Turynie, kiedy strzelił Manningerowi trzy gole, no i się zaczęło. Wielkopolskie media stawiały mu pomniki, włoskie gazety wróżyły rychły transfer do Serie A, a internauci z całej Europy na facebookowym profilu masowo klikali “like it”.
Ale jedno trzeba mu oddać – gdyby nie jego bramki, nie oglądalibyśmy Lecha na wiosnę w europejskich pucharach. Rudnevs ma zadatki na klasowego napastnika. To nie ulega wątpliwości. Od początku sezonu strzelił 15 goli w 29 meczach, z czego 2 jeszcze w barwach węgierskiego Zalaegerszegi. Przyzwoity bilans. Ale jak słusznie zauważył Andrzej Iwan – Łotysz wciąż ma duże wahania formy i sporo pustych przebiegów. Na razie jednak roztoczył wokół siebie pozytywny PR, jego bramkę z niedawnego meczu sparingowego z Lokomotiwem Płowdiw obejrzało już ponad milion internautów, a cena rośnie.


7. Emmanel Emenike (300 tys. euro; Cape Town – Kardemir Karabukspor)

Tureckim kibicom przedstawił się już w poprzednim sezonie. Strzelił 16 goli, pomógł drużynie awansować do Super Ligi, wywalczył tytuł najlepszego obcokrajowca. Dajemy go jednak do rankingu, bo tak naprawdę to transfer z tego sezonu. Dopiero teraz Kardemir wykupił go z Cape Town za 300 tys. euro. Złoty interes, jeśli spojrzymy jak szybko 23-latek pnie się po futbolowej drabince. Nie dość, że na półmetku sezonu ma już 13 goli, to jeszcze ostatnio zaczął podawać. Dwa miesiące temu nawinął m.in. Michała Ł»ewłakowa w meczu z Ankaragucu. Wynik? 5:1 i dwa gole Nigeryjczyka. W klasyfikacji strzelców ligi tureckiej wyprzedza m.in. Nianga i Barosa, a to już coś.


6. Papiss Demba Cisse (1,5 mln; Metz – Freiburg)

Znamy czterech jako takich gości o nazwisku Cisse, ale ten jest chyba aktualnie najlepszy. Nawet Djibril ze swoimi tatuażami, fryzurą i całkiem niezłą grą w tym sezonie musi na chwilę uznać wyższość napastnika Freiburga. Choć zaraz, jaką chwilę, on ma dopiero 25 lat i z miesiąca na miesiąc jest coraz lepszy. 15 goli w 20 meczach, mając dookoła siebie Rosenthala i Nicu to naprawdę niezły wyczyn. Zwłaszcza, że Cisse jeszcze do niedawna był praktycznie anonimowy. Przyszedł półtora roku temu z drugoligowego Metz. Półtora roku temu, czyli jego obecność w naszej dziesiątce jego trochę naciągana. Chcieliśmy jednak koniecznie odnotować ten przypadek. Nawet kosztem Gekasa (kupiony za 800 tys. z Leverkusen do Eintrachtu), czy Frederica Sammaritano (z Vannes do Auxerre za 440 tys.). Pierwszy ma 30 lat i oklepane nazwisko, drugi jeszcze nas tak bardzo nie zachwycił. A Cisse zachwyca cały czas. Kosztuje dziś dziesięć razy więcej niż przed rokiem i za kilka miesięcy pewnie trafi do Fulham. A jak nie na tam, to gdzie indziej. Chętnych nie brakuje.


5. Diogo Salomao (100 tys. euro; Real Massama – Sporting Lizbona)

Kojarzycie taki klub jak Real Massama? My też nie. Za to bardzo dobrze kojarzą go działacze i kibice Sportingu Lizbona. Kilka lat temu znaleźli tam piłkarza, którego po czterech latach sprzedali za 25 milionów euro do Manchesteru United. Nazywa się Nani. Teraz historia może się powtórzyć, bo latem z ubogiego trzecioligowca do Lizbony trafił Diogo Salomao. Piłkarz o którym jego trener i były piłkarz Sportingu – Filipe Ramos powiedział, że to największy talent, z jakim kiedykolwiek pracował. Taka rekomendacja zachęciła działaczy Sportingu do zaproszenia młokosa na miesięczne testy. Szybko okazało się, że się pomylili. 22-letni Salomao podpisał kontrakt już po tygodniu zajęć z pierwszą drużyną. Na razie zagrał w 17 meczach, strzelił 4 gole, a przy 3 asystował. Bilans może nie rzuca na kolana, ale na wszelki wypadek w styczniu podpisano z nim nową umowę, zwiększając klauzulę odstępnego do 30 milionów euro. Zapamiętajcie to nazwisko.


4. Nacer Chadli (400 tys. euro; AGOVV – Twente)

Na razie nieco w cieniu Bryana Ruiza i Marca Janko, ale bezwątpienia to on najbardziej zaskoczył jesienią kibiców Twente. Belg z marokańskim paszportem lub Marokańczyk z belgijskim paszportem (sam piłkarz już kilka razy zmieniał w tej kwestii zdanie) trafił do Twente z holenderskiego drugoligowca – AGOVV Apeldoorn. Miał za sobą kapitalny sezon. Strzelił 18 goli i zaliczył 12 asyst. Ale te statystyki można jeszcze było traktować z przymrużeniem oka, zważywszy na fakt, że tuż za jego plecami w AGOVV, na lewej obronie, grał Hesdey Suart. Ten sam Suart, którego Jurij Szatałow, trener Cracovii, po kilku treningach przesunął do Młodej Ekstraklasy, bo podobno nie nadawał się do gry.

Ale Chadli nie miał problemów z przebiciem się do pierwszego składu Twente. Mało tego, od początku sezonu wystąpił we wszystkich spotkaniach w Eredivisie. I tylko w pierwszych dwóch kolejkach wchodził na boisko z ławki. Z pewnością pamiętają go też kibice Tottenhamu Hotspur z meczów Ligi Mistrzów, bo to właśnie drużynie Harry’ego Redknappa 21-letni pomocnik strzelił 2 gole. Łącznie ma ich już 12, czyli tylko o 12 więcej, niż Suart dla Cracovii.


3. Dusan Tadić (1,1 mln; Vojvodina – Groningen)

Oglądaliśmy go kiedyś w serbskiej młodzieżówce i na internetowych filmikach w Vojvodinie, a potem jakoś o nim zapomnieliśmy. Zupełnie zginął z oczu. Jasne – wciąż grał w Serbii, wciąż błyszczał, ale nas już to nie obchodziło, były inne mecze i inne nazwiska do oglądania. Aż tu nagle przeglądamy najlepszych piłkarzy ligi holenderskiej i w kolumnie “asysty” widnieje nazwisko Tadić. Kilka kliknięć i wszystko jasne. Facet latem przeszedł do Groningen, gdzie z miejsca stał się gwiazdą drużyny. No dobra, może nie z miejsca, tak od października zaczął szaleć na lewym skrzydle i regularnie zaliczać asysty. Popis dał chociażby tydzień temu, gdy w meczu z Willem II (7:1) trafił do siatki, potem jeszcze wypracował trzy bramki. A wiecie, co jest najlepsze? On mógł grać w Polsce – w Lechu lub Legii. Maj 2010, sprawdźcie.


2. Josip Ilicić (2,3 mln euro; Maribor – Palermo)

Założymy się, że Marek Jóźwiak, dyrektor sportowy Legii, musi ze złości rzucać pilotem o ścianę, gdy przypadkiem natrafi w telewizji na jakiś mecz Palermo. A wszystko przez chudego Słoweńca, który najczęściej porusza się w środkowej strefie boiska i jakby to powiedział Mirek Szymkowiak – “ma maniankę w nóżkach”. Legia interesowała się tym piłkarzem w ubiegłym roku, kiedy jeszcze grał w Interblocku Ljubljana. Cena wywoławcza – 800 tysięcy euro. Warszawianie odpuścili, więc wziął go Zlatko Zahović, dyrektor sportowy w Mariborze. Miesiąc później sprzedał go do Palermo za… 2,3 miliona euro. Tak się robi interesy, Marku.

Krótki cytat z przeszłości: Josip Ilicić jest na celowniku Legii i być może przed nowym sezonem wzmocni zespół z Łazienkowskiej. 22-letni Słoweniec jest zawodnikiem NK Interblock Lublana. “Z Legią jesteśmy od stycznia w stałym kontakcie. Już na początku roku interesowali się naszym zawodnikiem” – mówi FN dyrektor słoweńskiego klubu, Nenad Proteg.

Włochom wystarczył jeden mecz w europejskich pucharach, by wyłożyć grubą gotówkę za Ilicicia i jego kolegę z drużyny – Armina Bacinovicia. Obaj zagrali kapitalnie w wygranym przez Maribor 3:2 spotkaniu z Palermo, a następnego dnia na biurku Zahovicia leżała już oferta kupna obu piłkarzy.

Szybko okazało się, że był to świetny interes nie tylko dla Mariboru, ale i dla Palermo. Ilicić w przeciwieństwie do Kamila Glika nie miał problemów z przebiciem się do pierwszego składu Sycylijczyków i jest obecnie największą gwiazdą zespołu, obok Javiera Pastore. Prezydent Zamparini już zaciera ręce, a paląc cygaro przegląda oferty dla Słoweńca z Chelsea, Bayernu czy Tottenhamu. Na razie wszystkie wyrzuca do kosza. Stać go na to. W końcu Ilicić to kura, która znosi złote jaja. I to kura, której utrzymanie kosztuje go ledwie 300 tysięcy euro rocznie.


1. Shinji Kagawa (350 tys. euro; Cerezo Osaka – Borussia Dortmund)

Wyobrażacie sobie, że wspomniany we wstępie Wilczek albo Marcin Burkhardt przechodzą do Borussii i stają się jednymi z najlepszych piłkarzy w Bundeslidzie? Nie? My też nie. To science fiction, proste. Ale Kagawie się udało. Też kosztował 350 tys. euro, też zaczynał jako zupełny anonim, a mimo to w ciągu pół roku zwrócił na siebie uwagę Manchesteru United, Interu Mediolan i pewnie jeszcze kilku innych zagranicznych drużyn, o których piszą Bild i Kicker, a nam najzwyczajniej nie chce się tego sprawdzać.

Zanotował niesamowity progres. Gdy w swoim czwartym występie w Bundeslidze rozmontował obronę Schalke (3:1, dwa gole), byliśmy pewni, że to dopiero początek i wkrótce nakryje czapką Inamoto, Ono i resztę Japończyków, jacy kiedykolwiek przewinęli się przez niemieckie boiska. Nie myliliśmy się. Pół roku gry i jego wartość skończyła do 8 mln. Choć to oczywiście tylko transfermarkt; w prasie przewijają się kwoty dwukrotnie wyższe. Kagawa ma przecież dopiero 21 lat, a grając na pozycji ofensywnego pomocnika w 17 meczach strzelił 8 goli. Gdyby nie ciężka kontuzja w Pucharze Azji byłoby pewnie tego więcej. Do gry wróci latem. Silniejszy – co do tego nie mamy wątpliwości.


PAWEŁ GRABOWSKI
JAKUB POLKOWSKI

Najnowsze

Anglia

Duże wyróżnienie dla polskiego bramkarza. Trafił do jedenastki kolejki Premier League

Aleksander Rachwał
0
Duże wyróżnienie dla polskiego bramkarza. Trafił do jedenastki kolejki Premier League

Komentarze

0 komentarzy

Loading...