Reklama

Krótki raport z RPA, czyli… ręka bęcwała

redakcja

Autor:redakcja

13 czerwca 2010, 12:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Czasami Anglii zupełnie nie rozumiemy. Jak to możliwe, że w kraju, który żyje piłką, który doskonale szkoli młodzież i w którym każde boisko jest od rana do wieczora zajęte, nie ma ani jednego bramkarza? Przecież tam zawsze ktoś musi stanąć między słupkami i próbować łapać uderzenia tych wszystkich nowych (albo starych) Beckhamów czy Rooneyów? Dlaczego mają tam świetnych obrońców, pomocników i napastników, a na bramce pierdoły. Statystycznie – niewytłumaczalne. Tak jak na przykład nie jesteśmy w stanie pojąć, jak to możliwe, że w Anglii nie ma dziennika sportowego. Też niewytłumaczalne.
Nawet Brazylijczycy doczekali się świetnego bramkarza. A Anglia? Ostatnim w miarę niezłym był David Seaman, ale to też był facet z dużym potencjałem szmaciarza. Potem już ciągły wybór między golkiperami złymi i bardzo złymi. Ale jak? Jakim cudem? Przecież w tej sekundzie na Wyspach gra w piłkę jakieś 100 razy (a może i 1000) więcej osób niż w Polsce. I jak ktoś strzela, to też ktoś broni. Nie walą chyba na pustą bramkę. W całym tym tłumie nie ma kogoś, kto by potrafił złapać piłkę?

Krótki raport z RPA, czyli… ręka bęcwała

Ciągle słyszymy tłumaczenia, że w Brazylii nikt nie chce stać na bramce i że to pozycja wbrew mentalności latynosów. OK – nawet to do nas przemawia (chociaż Julio Cesar jest świetny). O czarnoskórych bramkarzach mówi się z kolei, że mają wielki potencjał fizyczny (zwinność, skoczność), lecz nie potrafią się skoncentrować. Ale Anglicy? Kraj Banksa i Shiltona? W bramce na mistrzostwach świata stoi facet, który na co dzień łapie (albo i nie) w West Hamie – siedemnastej drużynie Premiership! Siedemnastej!

Ale idźmy po kolei… W Chelsea Czech, w Manchesterze United Holender, w Arsenalu Hiszpan, w Tottenhamie Brazylijczyk, w Manchesterze City Irlandczyk, w Aston Villi Amerykanin, w Liverpoolu Hiszpan, w Evertonie Amerykanin, w Birmingham Anglik (Hart), w Blackburn Anglik (Robinson – znany szmaciarz), w Stoke City Duńczyk, w Fulham Australijczyk, w Sunderlandzie Szkot, w Boltonie Fin, w Wolverhampton Walijczyk, w Wigan Anglik (Kirkland – znany, kontuzjogenny szmaciarz), w West Hamie Anglik (Green właśnie), w Burnley Duńczyk, w Hull City Walijczyk, w Portsmouth Anglik (James – znany, leciwy szmaciarz).

Zespoły podaliśmy w kolejności za sezon 2009/2010. Pierwszy Anglik pojawia się dopiero w dziewiątym Birmignham (żadna potęga), potem w dziesiątym Blackburn, kolejni to miejsca szesnaste, siedemnaste i dwudzieste. Łącznie pięciu. Naprawdę sztuką jest w Anglii – kolebce futbolu – nie załapać się do 23-osobowej kadry na wielki turniej, grając na co dzień na bramce… To mniej więcej tak, jakby w polskiej piłce wybierano z pięciu bramkarzy: Pawełka, Cabaja, Przyrowskiego, Juszczyka i Nalepy.

Za Greenem sytuacja z meczu z USA będzie się bardzo długo ciągnąć. Już zaczęło się wymyślanie prześwieczych tytułów. W tej konkurencji wygrał “Daily Mirror” z “The hand of clod” (zamiast “The hand of God”) – co oznacza “Ręka bęcwała”. “The Sun” zdecydował się na tytuł “Robbery”, od imienia bramkarza. Słowo to oznacza “rabunek”. Od razu przypomniało nam się jak David James puścił gola w meczu z Austrią i “The Sun” udowadniało, że osioł Mavis by ten strzał obronił. Dziennikarze przywieźli tego osła nawet do Polski i chcieli wprowadzić na Stadion Śląski. Ochrona nie pozwoliła. Co ciekawe, wówczas 95 procent czytelników zagłosowało, że osioł Mavis, a nie James, lepiej spisałby się między słupkami.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

No i tak przy okazji – tu “The Sun”, tam “Daily Mirror”. Skojarzyło nam się też co innego, co nas regularnie dziwi (poza oddzielnymi kranikami do ciepłej i zimnej wody, co stanowi wybór między poparzeniem i wyziębieniem). W całej Anglii nie ma ani jednej gazety sportowej. W Polsce, gdzie nie mamy dla odmiany sportu, mamy “Przegląd Sportowy”, “Sport”, kiedyś jeszcze “Tempo”. W takiej Portugalii, która ma 10 milionów mieszkańców, są aż trzy dzienniki sportowe – “A Bola”, “Record” i “O Jogo”. We Włoszech – “Corierre dello Sport”, “La Gazzetta dello Sport” oraz “Tuttosport”. A w Anglii nic. Mają Premiership, pełne stadiony, największe gwiazdy światowej piłki, gabloty pełne najważniejszych pucharów, futbolową tradycję przechodzącą z ojca na syna, setki popularnych klubów. I żadnej gazety. Ktoś nam ostatnio tłumaczył, że po co gazety sportowe, skoro dodatki w zwykłych dziennikach są bardzo obszerne. Niby tak. Ale w innych krajach też są dodatki sportowe do zwykłych dzienników – chociażby w Polsce.

Dziwna ta Anglia. Piłkarska potęga bez ani jednego bramkarza i ani jednej gazety. Nic z tego nie rozumiemy.

A teraz czas na tradycyjny raport z RPA:

Anglia kontra USA – 1:1
TVP kontra burze – 0:1
Trąbki kontra doping Anglików – 5:0
Angielska telewizja kontra przycisk “puść reklamę” – 0:3
Rooney z Manchesteru kontra Rooney z kadry – 1:0
Bramkarze w kadrze USA kontra bramkarze w kadrze Anglii – 3:0
Wirtualnie, Green kontra Cabaj – 5:5
Wirtualnie, Anglia kontra Polska – 3:0
Wirtualnie, USA kontra Polska – 2:0

Argentyna kontra Nigeria – 1:0
Diega Maradona kontra Sean Connery – 1:1
Messi z Barcelony kontra Messi z kadry – 2:0
Argentyna kontra oczekiwania – 1:1
Ten mecz kontra inne mecze – 2:0
Wirtualnie, Heinze kontra Ł»ewłakow – 2:0
Wirtualnie, Argentyna kontra Polska – 6:0
Wirtualnie, Nigeria kontra Polska – 3:1

Reklama

Najnowsze

Anglia

Frankowski: Chusanow może być jak Virgil van Dijk [WYWIAD]

Szymon Janczyk
7
Frankowski: Chusanow może być jak Virgil van Dijk [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...