Zanim zaczniecie tym tekstem się oburzać, przeczytajcie pięć razy jedno: każdy ma prawo do uczciwego procesu. Jeśli jest winny – i tak zostanie skazany. Gdy uznamy, że standardy procesowe mogą być zachowane tylko w sprawach, w których opinia publiczna i media jeszcze nie wydały wyroku, to będzie to początek końca. A chwila, gdy prokurator zacznie decydować o wyrokach wtrąci nas z powrotem do czasów stalinizmu.
O co chodzi? O Arkę Gdynia. Kończy się właśnie proces związany z korupcją w tym klubie. Tak z grubsza, to wszystko nam jedno, czy były prezes tego klubu pójdzie siedzieć, czy nie – ważne, żeby nie pracował już w futbolu. Ale kiedy słyszymy, jak przebiega proces gdyńskiego klubu, to aż łapiemy się za głowę.
Do rzeczy – Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał uzasadnienie wyroku, w którym… po prostu przekleił, słowo w słowo, przecinek w przecinek i nawet z błędami (nie istnieje takie słowo jak “menager” – może być “manager” po angielsku lub “menedżer” po polsku) obszerne fragmenty aktu oskarżenia przygotowanego przez prokuraturę. W normalnych okoliczonściach to się nigdy, po prostu nigdy nie zdarza. Sąd, jako organ niezawisły, ma obowiązek wyciągać wnioski na podstawie oskarżenia, późniejszej obrony i zeznań świadków, a potem ogłosić SWÓJ wyrok. Jeśli uzasadnienie wyroku to po prostu przepisany akt oskarżenia, to znaczy, że cały proces był bez sensu (trzeba było skazywać z miejsca, a co tam).
Skala plagiatu jest porażająca. Tak zwane sądownictwo kontrolowane – control+c, control+v. Poniżej jeden z fragmentów uzasadnienia wyroku, który jest całkowicie skopiowany z aktu oskarżenia. Wklejamy go po to, żeby uzmysłowić, jak wielkie fragmenty “zapożyczał” sobie sąd (takich “cytatów” jest cała masa, grube kilkadziesiąt tysięcy znaków). Przy tym fragmenty te nie są wzięte w cudzysłów, tylko są niby słowami sędziego…
Z zebranego materiału dowodowego wynika, że w związku z tym spotkaniem zostało zawarte porozumienie pomiędzy działaczami obu drużyn, co do jego rozegrania i zakończenia, założonym z góry, i wspólnie ustalonym wynikiem remisowym, satysfakcjonującym oba kluby. Jednocześnie doszło do skorumpowania sędziego głównego tego meczu, którego zadaniem było nieingerowanie w przebieg meczu, umożliwiając utrzymanie założonego wyniku. Dla zawarcia stosownego porozumienia wykorzystano dobrą znajomość pomiędzy trenerem Arki Gdynia Mirosławem Draganem i kierownikiem drużyny Górnika Polkowice Mariuszem Jurakiem. Mirosław Dragan był wcześniej zatrudniony w klubie Górnik Polkowice.
Przed meczem Mariusz Jurak skontaktował się telefonicznie z Mirosławem Draganem, proponując mu spotkanie, w celu omówienia sposobu rozegrania meczu i ewentualnego zaakceptowania wyniku remisowego. Mirosław Dragan zaaprobował ten pomysł i do umówionego spotkania doszło w miejscowości Karczewiska. Ze strony Arki Gdynia udział w tym spotkaniu wzięli Mirosław Dragan, Jakub Polak i Jacek Milewski, natomiast drużynę Górnika Polkowice reprezentowali Mariusz Jurak, Marek Koniarek i Michał Lulek. Rozmowa na temat rozegrania meczu w sposób zapewniający wynik remisowy była stosunkowo krótka, gdyż obie strony satysfakcjonował taki finał najbliższych zawodów. Podczas spotkania ustalono, że obie strony wyłożą kwotę po 2.500 złotych, celem przekazania jej Mariuszowi Górskiemu – sędziemu głównemu meczu. Zgodnie z intencją pomysłodawców, kwota ta miała zapewnić, że arbiter nie będzie przeszkadzał drużynom w osiągnięciu założonego wyniku. Przekazanie pieniędzy arbitrowi gwarantowało, że nie opisze on w sprawozdaniu pomeczowym okoliczności, które z przebiegu meczu wskazywał, że jego wynik został wcześniej ułożony pomiędzy drużynami. W celu realizacji tego planu Wiesław Kędzia i Mariusz Jurak przeprowadzili bezpośrednio przed meczem rozmowę z Mariuszem Górskim, w jednym z gabinetów obiektu Górnika Polkowice. Wcześniej Wiesław Kędzia przekazał Mariuszowi Jurakowi kwotę 2.500 złotych, stanowiącą cześć kwoty pieniężnej wyłożonej przez klub Arka Gdynia. Pieniądze te Wiesław Kędzia otrzymał wcześniej od Jakuba Polaka. Mariusz Jurak przekazał Mariuszowi Górskiemu informację, że obie drużyny “ułożyły” się na remis i żeby sędzia nie przeszkadzał im w osiągnięciu założonego wyniku. Następnie Mariusz Jurak przekazał Mariuszowi Górskiemu pieniądze w łącznej kwocie 5.000 zł. Mecz pomiędzy Górnikiem Polkowice a Arką Gdynia zakończył się remisem 1 do 1. O pozasportowych ustaleniach działaczy obu klubów Mariusz Górski poinformował przed meczem swoich asystentów Krzysztofa Twardowskiego i Dariusza Gałkowskiego, a po meczu z otrzymanych od działaczy pieniędzy przekazał im kwotę po 800 złotych.
Dziękujemy za takie sądy, nie po to płacimy podatki, żeby sędziemu nie chciało się samodzielnie klecić wyroku. Poza tym, czy to nie podpada pod kradzież wartości intelektualnych?