Dwumecz Legii Warszawa z Ajaksem Amsterdam w ramach rozgrywek Ligi Europy zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze kilka tygodni temu wszelkie analizy dotyczące szans na awans mijały się z celem jak strzały z wolnego Dariusza Dudki, ale im dalej w las, tym więcej wiadomo o zespołach, które powalczą o promocję. O ile w Legii ostatnio takie nudy na pudy, że Przegląd Sportowy rozdmuchał uraz Rzeźniczaka do takich rozmiarów, jakby chłop walczył o życie na OIOM-ie (zespół szlifuje formę na drugim obozie), o tyle w obozie rywali dzieje się całkiem sporo.
Przede wszystkim dlatego, że drużyny w Eredivisie wróciły już na murawy, za nimi dwie kolejki rundy wiosennej. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu, co słychać w Amsterdamie, wszak umówmy się – do meczów polskich drużyn w pucharach na wiosnę dochodzi tak rzadko, że każdy zasługuje na wyjątkową uwagę.
Po pierwsze: sparingi.
Drużyna Petera Bosza rok zakończyła szalenie istotnym meczem ligowym z PSV na własnym terenie. Skończyło się lekkim rozczarowaniem, bo nie udało się dowieźć skromnego prowadzenia, goście wyrównali 10 minut przed końcem. Podział punktów oznaczał, że był to czwarty mecz z rzędu, którego Ajax wygrać nie potrafił (wcześniej: remis ze Standardem Liege w LE, przegrana z Twente w lidze, przegrana z Cambuur w pucharze). Tak więc piłkarze rozjechali się na święta w nie najlepszych nastrojach.
No i na pewno nie poprawił ich pierwszy sparing rozegrany w nowym roku podczas obozu przygotowawczego w Portugalii. Jasne, przykładanie wielkiej wagi do wyników meczów kontrolnych ma mniej więcej taki sens jak zgłoszenie Krystyny Pawłowicz do Top Model, ale jednak wieść o przegranej 1-3 z Excelsiorem poszła w świat. Skład, który wystawił w tym meczu Bosz, daleki był od optymalnego, choć w spotkaniu wystąpiło kilku graczy, którzy mają szanse zagrać też przeciw Legii. Pierwszy garnitur Ajaksu zobaczyć mogliśmy kilka godzin później, w trakcie drugiego i ostatniego sparingu. No i szok – Holendrzy orżnęli 5-1 rewelację Bundesligi, zespół RB Lipsk. Hat-tricka ustrzelił Amin Younes. Skład niemieckiej drużyny nie był najmocniejszy (ponad 20 minut rozegrał Kamil Wojtkowski), ale znów – wynik poszedł w świat. I to z trochę większą siłą niż w pierwszym przypadku. Ale jeszcze raz, dla utrwalenia – to tylko sparingi.
Po drugie: wygrane w lidze.
Więcej o drużynie mówią wyniki spotkań ligowych. Pierwszy z tegorocznych rywali nie był szczególnie wymagający – Zwolle będzie broniło się przed spadkiem z Eredivisie. Ajax wygrał dość pewnie, 3-1, go golu Lasse Schone z karnego i dwóch trafieniach Hakima Ziyecha, lecz wbrew pozorom nie poszło jak po maśle. Rywal miał swoje dobre okazje zarówno w pierwszej połowie zakończonej bezbramkowym remisem, jak i przy stanie 1-2 oraz 1-3.
W drugim spotkaniu poprzeczka powędrowała znacznie wyżej – Utrecht to zespół z innej półki niż były klub Mateusza Klicha. Tym razem rywale Legii zagrali na zero z tyłu, co nie oznacza, że wyglądali bardzo korzystnie w obronie. Wręcz przeciwnie – tylko nieudolność graczy Utrechtu spowodowała, że wynik tak długo był nierozstrzygnięty, przeciwnicy Ajaksu spartolili wiele świetnych szans (była m.in. poprzeczka). Co warte podkreślenia, dwie z nich wynikały z identycznych błędów Ajaksu – bramkarz Andre Onana zagrywał piłkę przed pole karne do środkowych pomocników, a Davy Klaassen i Lasse Schone gubili ją w pozornie niegroźnych sytuacjach i było gorąco. Skuteczność ekipy Bosza też zakrawała na kpinę. Postacią meczu został Lasse Schone. Najpierw zmarnował rzut karny (przestrzelił), a później – siedem minut przed końcem – strzelił fenomenalną bramkę na wagę trzech punktów.
W kolejnej kolejce szykuje się ostre strzelanie – Ajax zagra u siebie z ADO Den Haag. Holendrzy wierzą przełamanie Kaspera Dolberga, który nie potrafi znaleźć drogi do bramki już od ośmiu spotkań, licząc wszystkie rozgrywki.
Po trzecie: odejścia.
Ajax już zarobił w tym okienku sporo siana. O ile Legia zgarnęła łącznie koło 7 milionów euro za Nikolicia, Prijovicia i Bereszyńskiego, o tyle Holendrzy za samego Riechedly’ego Bazoera skasowali 12 dużych baniek od VfL Wolfsburg. Różnica jest jeszcze taka, że o ile w przypadku warszawskiej drużyny mówimy o czołowych postaciach zespołu, o tyle 20-letni Bazoer – choć uchodzi za wielki talent, świetnie grał w zeszłym sezonie, trafił do pierwszej reprezentacji Holandii – w tych rozgrywkach był tylko rezerwowym w Ajaksie (10 meczów, 552 minuty, 1 gol).
Pierwszych skrzypiec nie grał również drugi i do tej pory ostatni z wytransferowanych z Ajaksu piłkarzy. 25-letni Nemanja Gudelj za 5,5 miliona przeszedł do chińskiego Tianjin Teda. Serb to również zawodnik środka pola, w tym sezonie zagrał dla Ajaksu 13 razy (2 gole i 2 asysty). Pewnie tych występów byłoby więcej, gdyby nie fakt, że Gudelj na początku listopada został zawieszony przez klub – po meczu z Celtą Vigo w Lidze Europy głośno wyraził niezadowolenie z roli rezerwowego, co nie spodobało się Boszowi. To był jego ostatni mecz w barwach Ajaksu. Przy okazji sytuacja uwypukla jedną bardzo ważną rzecz – środek pola holenderskiej drużyny, w którym z reguły grają Lasse Schone, Davy Klaassen i Hakim Ziyech, jest piekielnie mocny.
Tak więc Ajax pozbył się dwóch niezbyt istotnych w tym momencie graczy za 17,5 miliona euro. Znają się tam na robocie.
Jednak czy to koniec transferów z klubu w tym okienku? Niekoniecznie. Wydaje się nawet, że za chwilę tak miło już nie będzie. Zachodnie media (holenderskie, francuskie i włoskie) zgodnie donoszą, że niemal przesądzona jest przeprowadzka Anwara El Ghaziego do Lille. Podstawowy skrzydłowy Ajaksu, na którego dużą chrapkę miało też Lazio, kosztować ma 9 milionów (plus bonusy) i podpisać 4,5-letni kontrakt. To już spore osłabienie – 2-krotny reprezentant Holandii rozegrał w tym sezonie 24 spotkania, strzelił 6 goli i zaliczył 5 asyst.
Oczywiście plotek dotyczących innych zawodników rywala Legii jest cała masa – holenderskie media donosiły, że w końcu w wielkim klubie zagrać chce kapitan Davy Klaassen, a najwięcej pogłosek dotyczy chyba Kaspera Dolberga, na którego chrapkę ma podobno pół Europy, a największą Borussia Dortmund.
Po czwarte: przyjścia.
Wczoraj w polskich mediach pojawiła się informacja, ze Ajax sprowadził utalentowanego polskiego bramkarza. Chodzi o młodziutkiego Mateusza Górskiego z FC Wrocław Academy.
NEWS I 16-year-old goalkeeper Mateusz Gorski has signed a contract at #Ajax until June 2019. Welcome Mateusz! 👍
More later. pic.twitter.com/jYNFU7S0Js— AFC Ajax (English) (@AFCAjax_EN) January 24, 2017
Poza tym, nieistotnym w kontekście dwumeczu z Legią ruchem, transferów brak. Do kadry pierwszego zespołu na stałe został włączony 17-letni obrońca Matthijs de Ligt, ale ten ruch na kolana nie rzuca.
Po piąte: spekulacje.
Jednak jakieś transfery Ajax pewnie zrobi, choćby po to, by załatać dziurę po ewentualnym odejściu El Ghaziego. Dużo pisało się o tym, że jedynką na liście Holendrów jest Gerard Deulofeu, który stracił miejsce w składzie Evertonu i szukał klubu na wypożyczenie. Hiszpan trafił ostatecznie do Milanu. Wcześniej mówiło się, że rywal Legii wypożyczy Martina Odegaarda z Realu Madryt, ale Norweg wybrał słabsze Heerenveen. Bardzo ciekawym nazwiskiem wymienianym w kontekście holenderskiego klubu jest gracz z innego kontynentu. Cristian Pavon to 21-letni skrzydłowy/napastnik Boca Juniors. Problemem są pieniądze – Ajax zaproponował 8 milionów euro, a Argentyńczycy liczą, że ktoś skorzysta z klauzuli w kontrakcie piłkarza i zarobią na nim aż 17 baniek.
Po szóste: młodzież.
Dość niespodziewanie poważną alternatywą do gry staje się 17-letni Justin Kluivert. Trener Peter Bosz zabrał na obóz do Portugalii kilka perełek, między innymi właśnie syna byłej gwiazdy FC Barcelony, a także troszeczkę starszych Carela Eitinga czy Pelle Clementa. Największym wygranym został właśnie Justin i gdy patrzy się na jego grę, naprawdę nie sposób zarzucić mu, że resztę młodzieży pokonał dzięki koneksjom starego. Jesienią siadał na ławce, ze Zwolle dostał od Bosza 52 minuty, z Utrechtem 18 minut, zmieniając właśnie El Ghaziego. Szczególnie w pierwszym ze spotkań kilka razy pokazał się ze świetnej strony.
Po siódme: Puchar Narodów Afryki.
Bramkarz Andre Onana z Kamerunu, pomocnik Hakim Ziyech z Maroka i napastnik Bertrand Traore z Burkina Faso. W teorii Ajaksowi groziło, że straci tę trójkę na czas rozgrywania turnieju, ostatecznie Bosz nie może korzystać jedynie z tego ostatniego, zawodnika wypożyczonego z Chelsea. Traore strzelił zresztą gola w ostatnim meczu z Gwineą Bissau i jego kadra gra dalej, w ćwierćfinale zmierzy się z Tunezją.
Co z resztą? Ziyech nie należy do ulubieńców selekcjonera Herve Renarda i choć imponuje formą, nie został powołany na turniej. Nie pomogły nawet naciski na trenera ze strony federacji. Z kolei Onana był w gronie kameruńskich piłkarzy, którzy sami zbojkotowali udział w imprezie. 20-latka można nawet próbować zrozumieć – skoro rywalizuje Timem Krulem i Diederikiem Boerem i jak na razie z różnych względów wygrywa, to kurczowo trzyma się miejsca w składzie.
Po ósme: kontuzje.
No właśnie – Krul sprowadzony z Newcastle United na zasadzie wypożyczenia miał zerwane więzadło, dopiero wraca do zdrowia, jesienią grywał w rezerwach. Guardian donosi, że przejąć mogłaby go Chelsea, która przy odejściu Begovicia będzie szukała zmiennika dla pierwszego bramkarza. Poza nim na kłopoty zdrowotne narzekają Vaclav Cerny (kontuzja pleców) i Abdelhak Nouri (złamanie kości śródręcza). Obaj jesienią grali głównie w drugiej drużynie, ale na tyle dobrze, że dostawali swoje szanse od Petera Bosza również w pierwszym zespole.