Reklama

Odwracanie wszystkiego, czyli żucie, wysokie C i cztery nogi stołu

redakcja

Autor:redakcja

29 listopada 2016, 14:01 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Strzelają, panie Gustlik? Strzelają? – panna Honorata także była zdziwiona formą piłkarzy Ekstraklasy, którzy, zamiast osiąść na Laura i Filonach, strzelali jak opętani, wykręcając takie statystyki, że biedactwa aż piszczały, a liczydła dymiły z wysiłku. Siedemnasta kolejka minęła w mgnieniu oka i w mgnieniu jesieni, zostawiając „informację do przemyślenia”: zwalniać trenerów czy przeczekać, a jeśli zwalniać to czy brać na ich miejsce zwalnianych ostatnio, czy może tych zwalnianych latem?

Odwracanie wszystkiego, czyli żucie, wysokie C i cztery nogi stołu

CRACOVIA – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA 1:3

Jak długo nad Wawelem Czesława fruwa dron… – nucił Głos Wewnętrzny, oglądając, jak Termalica brukuje sobie podwórko Cracovią.

Wisłaaaaadziwko! Derbyyyyblisko! – nuciły sfrustrowane trybuny, pocieszając się, że przecież Wisła dostała niedawno solidny oklep od Pogoni i może jutro dostanie od Arki.

Craxaaaaadziwko! Derbyyyyblisko! – nuciły dzień później trybuny po drugiej stronie Błoń.

Reklama

A kultura tu podobno jest! Świadczy o tym nasz wspaniały dom kultury! – nucił starszy pan, który na własne oczy pamiętał i na własne uszy widział, jak Zielone Żabki wygrywały festiwal w Jarocinie.

Za ból, za krew, za lata łez… – trybuny śpiewały „Marsz Gwardii Ludowej” z autentycznie proletariackim zaangażowaniem, wynikającym być może z tego, że nie wiedziały, co tak naprawdę śpiewają, a skoro gniazdowy kazał….

A ja czytałem sobie transparenty broniące Jacka Zielińskiego i zastanawiałem się, czy to „Poligon” ma taką siłę, że greps wymyślony przy śniadaniu potrafi przekuć w kibicowskie manifestacje, czy może rzeczywiście coś jest na rzeczy, a życie przerosło nie tylko kabaret, ale i „Poligon”.

ZAGŁĘBIE LUBIN – LECH POZNAŃ 0:3

Musimy odwrócić wszystko – powiedział Arkadiusz Woźniak po zakończeniu pierwszej połowy i zabrzmiało to prawie jak wstęp do „Incepcji 2” czy innego esefu Wellsa. Wizja cofającego się czasu, historycznych wydarzeń, rozgrywających się ponownie, tylko w odwrotnej kolejności i powrotu do czasów, gdy dwóch kosmicznych zawalidrogów, Bann i Pugg, postanowiło po pijanemu nie zadowolić się zwykłym zanieczyszczeniem bezbronnej, pustynnej planety, ale zaaranżować w sposób występny i karygodny, ewolucję biologiczną, jakiej świat dotąd nie widział, w którym to celu użyli sześciu beczek zjełczałego kleju żelatynowego i dwie bańki nadpsutej pasty albuminowej, dosypali do owej mazi – sfermentowanej rybozy, pentozy i lewulozy, a jakby mało było jeszcze tych paskudztw, polali je trzema dużymi konewkami roztworu zgliwiałych aminokwasów, po czym powstałą bryję bełtali łopatką od węgla, skrzywioną w lewo, oraz pogrzebaczem… Niestety, „odwrócenie” w wykonaniu ligowców z Lubina polegało na tym jedynie, że wreszcie zaczęli celnie strzelać na bramkę Lecha.

Wszyscy byli odwróceni – skomentowała zachowanie trybun Opinia Publiczna.

Reklama

Znaczy, „robili Poznań”?

KORONA KIELCE – POGOŃ SZCZECIN 4:1

Poziom minus 1 – powiedziały bandy reklamowe. Tym razem nie o drużynie gospodarzy, która grała szybko, lekko, widowiskowo, dynamicznie, efektownie…

Spokojnie, pan sobie poprzymiotnikuje, a my miniemy – powiedziało trzydzieści strzałów znikąd.

…a przede wszystkim skutecznie.

I teraz pytanie: skoro teraz jest tak dobrze, to dlaczego przedtem było tak źle? I kiedy znowu będzie tak źle, jak było, bo przecież to Ekstraklasa… Hmm, przez moment chciałem napisać, że „Ekstraklasa w w Kielcach”, ale to chyba byłoby niesprawiedliwe.

Dla Kielc czy dla Ekstraklasy? – Głos Wewnętrzny wyczulony był na niuanse.

…i wiadomo, że „nowomiotłowy” entuzjazm jest chwilowy, szybko mija, wszystko wraca do normy, byt znowu próbuje kształtować świadomość, ale ambicje się silniejsze, wobec czego zmieńmy trenera itede, itepe oraz et caetera. Ale to później, za tydzień lub za dwa, za trzy miesiące – na razie cieszmy się pięknymi bramkami Markovicia i Aankoura i nadymajmy się z dumy, że po pierwszym meczu Marokańczka „wiedzieliśmy, iż”.

Budujemy z satysfakcją! – zamigotały bandy reklamowe w końcówce.

Oby.

RUCH CHORZÓW – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:2

Właściwie wszyscy mogą być zadowoleni i niezadowoleni równocześnie. Jagiellonia wygrała, choć w drugiej połowie miała sporo problemów, Ruch przegrał, choć w drugiej połowie grał naprawdę dobrze i był blisko remisu. Kibice zmarzli, ale mieli sporą porcje emocji, telewidzowie nie zmarzli, ale za to rozczarowali się liczbą strzelonych goli… Pełna ambiwalencja i szeroki paletaż odczuć.

Było zadanie wygrać – Marian Kelemen w prostych, żołnierskich słowach sprowadził wszystko do zwykłego rzemiosła.

Legenda bez końca – widniało na koszulkach piłkarzy Ruchu. W przypadku Łukasza Surmy, rozgrywające 541 mecz w Ekstraklasie, było to hasło bardzo na miejscu… przypomina sobie, w którym dokładnie miejscu widniało to hasło znaczy, bardzo odpowiednie, chciałem napisać.

WISŁA PŁOCK – PIAST GLIWICE 0:0

O opinie na temat meczu poprosiliśmy kobiecą część „poligonowego” zespołu:

WISŁA KRAKÓW – ARKA GDYNIA 5:1

Uśmiechu, trenerze, uśmiechu – apelował go trenera Nicińskiego sędzia Przybył.

Trener Niciński uśmiechał się niecałe 8 min – od bramki Marcina Warcholaka do zmarnowanej sytuacji Dariusza Zjawińskiego. W tym momencie trener Niciński przybrał minę… przeciwpiechotną? morską?… a następnie z minuty na minutę siniał coraz bardziej: Arka zniknęła z boiska, zostały tylko kolorowe słupki treningowe, między którymi śmigali piłkarze Wisły. A potem szybko strzelony hat-trick ustawił mecz.

Pomyślałem wtedy: „Już po mnie” – powiedział mecz.

I rzeczywiście.

ŚLĄSK WROCŁAW – LEGIA WARSZAWA 0:4

Różnica między CWKS a WKS to „C”. W niedzielę było to „C” wysokie. I szybkie. Oraz dość krótkie, bo zalewie siedmiominutowe.

Słyszałeś kiedyś siedmiominutowe wysokie „C”? – Głos Wewnętrzny jak zwykle był nieznośnie dosłowny.

Tak musiał się ten mecz zacząć, jak się zaczął – Łukasz Madej był w nastroju filozoficznym.

Musimy wyjść i zapieprzać w drugiej połowie – apelował Kamil Danowski, choć wszyscy widzieli, że Śląsk wystarczająco zapieprzył w pierwszej.

Setki tysięcy ludzi na trybunach – informowały bandy reklamowe, nie zdradzając, czy chodziło im o zestawienie od momentu otwarcia wrocławskiego stadionu czy prognozowany wynik na koniec dekady.

LECHIA GDAŃSK – GÓRNIK ŁĘCZNA 3:0

Samopoczucie bardzo dobre – zapewniał przed meczem trener Rybarski.

Współczuję panu, panie trenerze Rybarski – wzdychał po meczu pan trener Andrzej Strejlau, nie wyjaśniając jednak, czy współczuje dobrego samopoczucia, wyniku, poziomu, ogromu pracy, stojącej przed trenerem Górnika Łęczna, czy może szefów, którzy już nie pamiętają, kto uratował Ekstraklasę dla Łęcznej, bo przecież lepiej jest pójść po…

Jeśli powiesz, że po mnie, to cię wyśmieję – powiedziała najmniejsza linia oporu – I chyba nie tylko ja.

…pójść na łatwiznę, wywalić trenera, zatrudnić nowego, wywalić nowego, wziąć kolejnego… nie zauważając, że Grzegorz Bonin jest coraz starszy, Paweł Sasin coraz mniej zwrotny, Łukasz Tymiński wciąż elektryczny, a Dariusza Jareckiego udaje jakiś dziwny Jonasz i kurde, naprawdę na całej Lubelszczyźnie cum lasis, boris et przysiółkis nie ma paru młodych-zdolnych, na tyle ambitnych i bezczelnych, żeby dało się ich wykorzystać w Ekstraklasie? Kamaaan…

Bramka kolejki

Ku mojemu (i pewnie nie tylko mojemu) zaskoczeniu piłkarzom spodobało się strzelanie bramek i kontynuowali zabawę w karabin maszynowy. Dużo bramek to dużo kandydatur, a spośród tego „dużo” na finałowe „niewiele” złożyły się: trzeci gol Rafała Boguskiego (miejsce trzecie), bramka Konstantina Roberto Vassilieva-Carlosa (miejsce drugie) oraz wolej Nabila Aankoura na 2:0 (miejsce pierwsze)

Kiks kolejki

Baczność! W dwuszeregu zbiórka! Czołem kursanty! – docent Buldog usiłował zaprowadzić porządek wśród kandydatur. Spośród wielu kandydatur docent wybrał nietrafiającego z 4 metrów, Arkadiusza Recę, samobójczego Felipe Gonçalvesa, duet Akahoshi-Kudła przy pierwszej bramce dla Korony czy Wojtkowiak-Paixao w 50 minucie meczu w Gdańsku oraz jako „dyscyplinę dodatkową” – Jakuba Bartosza, nabitego przez Konrada Jałochę pod jakże pechowym kątem (niewiele brakowało, żeby to obrona Jałochy stała się kiksem miesiąca). Wygrywa… nie, nie Arkadiusz Reca – wygrywa Dariusz Jarecki, który ustrzelił „negative hat-trick” w Gdańsku.

Asysta kolejki

Tutaj kandydatury trzeba ustawiać nie w dwuszeregu, ale wręcz w batalionowy czworobok, a może nawet dwa – jeden „bramkowy”, a drugi „zmarnowany” (jak podanie Arkadiusza Głowackiego do Pawła Brożka w 29 minucie meczy w Krakowie, czy „patelnia”, jaką podarował Arkadiuszowi Recy Piotr Wlazło). Ostatecznie wygrywa Patryk Małecki z tej samej 29 minuty meczu przy Reymonta przed Vlastimirem Jovanoviciem (1:0 przy Kałuży), ale nie proście o uzasadnienie, bo nie umiem wyjaśnić tej decyzji.

Interwencja kolejki

A w tej rubryczce lekka posucha – owszem, parę „sam na sam” bramkarze wybronili, ale głównie ze względu na patałachowatość napastników, walących na oślep. Robinsonad, parad, lotów i ekwilicośtam było jak na lekarstwo. Wygrywa Marian Kelemen (61’) przed Konradem Forencem (61’ i 65’) i Lukasem Kamenarem (89’).

Ranking sędziowsko-okulistyczny

Pan sędzia Lasyk (C-BBTN) gwizdał spokojnie, może nawet aż za spokojnie, bo Marcin Budziński nie powinien dokończyć tego spotkania. Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Gil (ZL-LP) w paru momentach był trochę przewrażliwiony, ale tylko w paru i daleko od bramki. Chyba nawet minus jedna dioptria byłaby „zbyt”. Zatem zero.

Pan sędzia Złotek (KK-Psz) był jakiś taki… „nieswój”. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Jakubik (RCh-JB) łatwo nie miał (ale który sędzia w lidze ma łatwo?) i czasem podejmował decyzje dziwne, ale w najważniejszych sytuacjach udało mu się podjąć dobre. No, właśnie: „udało mu się” czy podejmował je świadomie i na zimno? Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Przybył (WK-AG) – zero dioptrii, choć kiedy widziałem jego próby „bratania się” z zawodnikami, to zęby bolały mnie ze wstydu. Ale ponieważ na „Poligonie” oceniamy merytoryczność, a nie towarzyskie skillsy…

Pan sędzia Frankowski (WP-PG) minus trzy dioptrie za wtarabanienie się zawodnikowi Piasta w świetną sytuację strzelecką oraz paczuszkę innych błędnych decyzji, w większości na niekorzyść gospodarzy i nie, nie szukam żadnego spisku, tym bardziej, że „większość” nie była zdecydowana.

Pan sędzia Stefański (ŚW-LW) minus dwie dioptrie i poproszę powtórkę z 77 minuty. Oraz frytki.

Pan sędzia Kwiatkowski (LG-GŁ) minus trzy dioptrie za niezagwizdanie rzutu karnego dla Lechii. Tylko minus trzy, bo A) przy tym poziomie i wyniku nic by to nie zmieniło. B) padał i krzyczał Sławomir Peszko, więc można było z góry założyć, że to „padolino”.

Ale obok był Łukasz Tymiński, więc spokojnie można było założyć, że to faul – zaprotestowała Opinia Publiczna.

OK, no to minus cztery dioptrie.

Cytat kolejki

Tomasz Hajto:„Potrzeba kropelki szczęścia”
Pani Zosiu, pani panu poleje i przyklei!

Tomasz Hajto: „Powiedziałem, że to był on, ale to nie był on”
To był off.

Tomasz Hajto: „Trzeba być mega kumatym zespołem”
– Joł, zią! – odkrzyknął zespół i przestał trenować. Zaczął kumać.

Tomasz Hajto: „Jako trener trzeba trafić do takiego Gergela”
Porady dla trenerów: muszkę trzeba zgrać ze szczerbinką, oddychać powoli, spust ściągać, a nie szarpać i raczej po wydechu.

Tomasz Hajto: „Najważniejsze jest to, co powiedziałem w końcówce pierwszej połowy”

Kornel Osyra: „Fajnie się mieszka w Tarnowie koło Niecieczy”
– Tak, prowincja ma coś w sobie – powiedział mieszkaniec kameralnego Krakowa koło Zielonek.

Arkadiusz Woźniak: „Musimy odwrócić wszystko”
Bieg rzek, upływ czasu, reakcję łańcuchową, wynik wyborów… W Stanach Zjednoczonych, oczywiście.

Bartosz Gleń: „Cała energia płynie z murawy”
Dobra trawa potrafi zdziałać cuda.

Adam Matysek: „Stół ma cztery nogi”
Kwalifikacje nowego dyrektora sportowego wydają się być odpowiednie na Ekstraklasę.

Andrzej Strejlau: „Boisko weryfikuje wszelkie sądy”
A Trybunały?

View post on imgur.com

„Poligon” w „Ustaw Ligę”

Czemu ja się ciągle trzymam Nemanji Nikolicia?

Bo się boisz, że kiedy tylko go sprzedasz — zacznie strzelać – wyjaśnił Głos Wewnętrzny.

Coś w tym jest… Enyłej, zagrałem 4-3-3, z Nikoliciem, Marco Paixao i Marcinem Robakiem w ataku, przez co na ławce wylądował Rafał Wolski. Czyli zamiast 11 punktów mam 3. Zamiast miejsca w pierwszym tysiącu pozycja 1460 (i 233 w lidze „poligonowej” (kod: 432967992)).

A rezerwy? – zainteresowała się pani Jadzia.

2544 miejsce w generalnej i 338 w „poligonowej”. Możemy zmienić temat? Na przykład właśnie na ligę „poligonową” (kod: 432967992), która wciąż jest nie tylko największą, ale i najlepszą ligą prywatną…

…w pierwszej dwudziestce klasyfikacji generalnej ma aż 8 drużyn (aż trzy w pierwszej piątce, a w pierwszej dwójce – aż dwie). Tradycyjnie, z lidzie „poligonowej” (kod: 432967992) rozrabia konsorcjum MacMar prezesa PWLGW, po pietach depcze mu Mateusz Rokuszewski i jego IskraDretyń, nowością w pierwszej „poligonowej” dziesiątce są Jędza i Nędza prezesa Kozioła, wyprzedzająca FC Żenadę prezes Pauliny Donarskiej-Żelazny, a kiedy zerknąłem na zestawienie lig prywatnych, to okazało się, że jest ich – uwaga! – 1278, a w oczy rzuciła mi się nazwa ligi z miejsca 1260 i skończyło się na zapluciu kawą monitora, bo nazwa Widzewzujekondoma

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Błyskawiczne transfery Radomiaka. Nowy skrzydłowy wstępnie dogadany z klubem

Szymon Janczyk
0
Błyskawiczne transfery Radomiaka. Nowy skrzydłowy wstępnie dogadany z klubem

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...