Minął niemal rok od wielkiej chwili – po dziewięciu ligowych kolejkach Lech Poznań miał na koncie cztery punkty i był zdecydowanie najsłabszym krajowym mistrzem w Europie. Ani Videoton, ani pogrążone wówczas w kryzysie Juventus i Chelsea nie mogły się równać z regularnie przegrywającym wszystko, co się dało “Kolejorzem”. Minęło dwanaście miesięcy (bez dwóch dni, artykuł, w którym porównywaliśmy wszystkich europejskich mistrzów pojawił się 21 września 2015) i już dziś wiadomo – ta choroba fatalnego początku po udanym poprzednim sezonie wydaje się zaraźliwa.
Koniec ligi w sezonie 2015/16. Po naprawdę przyjemnej rywalizacji, i o mistrzostwo, i o puchary, ostatecznie szczyt wygląda następująco:
1. Legia
2. Piast
3. Zagłębie
4. Cracovia
5. Lechia
6. Pogoń
Górną ósemkę uzupełniają Lech i Ruch Chorzów. Jeśli chodzi o sam awans do pierwszej ósemki – najszerzej dyskutowane były oczywiście okoliczności wejścia w top Lechii Gdańsk – wszyscy pamiętamy zamieszanie z odjętym punktem oraz Lecha Poznań – który według niewydrukowanej tabeli wciąż błąkał się gdzieś w dole.
Wspominamy o tym nieprzypadkowo – z całej górnej połowy ubiegłorocznej tabeli, przed dzisiejszym meczem tylko Lech, Lechia i Zagłębie pozostają w pierwszej ósemce.
Legia, Piast, Cracovia i Pogoń – cztery z sześciu najlepszych drużyn ubiegłego sezonu, teraz zajmują cztery z sześciu ostatnich miejsc w tabeli.
11. Cracovia (4)
12. Pogoń (6)
13. Górnik Łęczna
14. Legia (1)
15. Piast (2)
16. Wisła
Legia z pozycji lidera spadła na czternastą lokatę. Piast, wicemistrz, obecnie ma pod sobą tylko Wisłę Kraków. Czwarta Cracovia po kompromitacji ze Szkendiją obecnie lokuje się na jedenastym miejscu (dziś może wyskoczyć, ale gra w jeszcze niezdobytej w tym sezonie Gdyni), a Pogoń sobotnią porażką z Wisłą Płock też straciła szansę na wygrzebanie się z tych rejonów tabeli. A przecież pamiętajmy, że w dolnej połowie tabeli jest również Ruch.
Oczywiście każdy przypadek trzeba rozpatrywać osobno – jednych zniszczył trener-parodysta, innych odejście najważniejszych ogniw (Vacek, Nespor, Latal). Jest jednak w tym wszystkim jedna, zasadnicza prawidłowość – kto dobrze wyglądał w ubiegłym sezonie i nie jest Zagłębiem Lubin, w tym boryka się z mniejszymi lub większymi problemami. Co gorsza – nie ma nawet za bardzo jak wykręcić się pucharami. Legia – okej, jest w Lidze Mistrzów, ale rywali miała śmiesznych, natomiast z Pucharu Polski już odpadła, po boju ze średniakiem I ligi (bo tak chyba trzeba określić obecny zespół Górnika Zabrze). Piast i z Ligi Europy, i z Pucharu Polski wyleciał na pierwszej przeszkodzie. Z walki o krajowy puchar odpadły zresztą także trzecie Zagłębie i czwarta Cracovia.
Nie mamy wątpliwości – część się w lidze odbije, powalczy może nawet o mistrzostwo, nie tylko o miejsca premiowane (premiowane czy “penalizowane”?) grą w Lidze Europy w kolejnym sezonie. Słowo-klucz: część. Pytanie więc – kto tym razem otrzyma ten pocałunek śmierci i za udany sezon zapłaci walką na samym dole tabeli w kolejnych rozgrywkach?