W przyrodzie nic nie ginie – skoro odszedł bramkarz, musi przyjść nowy. Dokładnie tak dzieje się w Barcelonie, Bravo obrał kurs na Manchester, więc do stolicy Katalonii zawitał niejako jego zastępca, czyli Jasper Cillessen. Piszemy „niejako”, bo status Holendra ma być trochę inny niż Chilijczyka.
Najpierw jednak fakty. Holender podpisał pięcioletnią umowę i kosztował 13 milionów euro z dwoma bańkami bonusu. Jeśli ktoś pomyśli o wykupieniu go z Barcelony, będzie musiał machnąć dużo większym kwitem, bo bramkarz ma wpisaną w kontrakt klauzule odstępnego w wysokości 60 baniek.
Tyle z oficjalek, teraz warto przeanalizować jaką rolę będzie pełnił Holender w klubie. Raczej pewne jest to, że Barca chce odejść od modelu z dwoma bramkarzami grającymi mniej więcej po równo. Nie sprawdził się on w Realu, gdzie trudno było pogodzić Lopeza i Casillasa, później Hiszpana i Navasa, nie sprawdził się też w Blaugranie. Ter Stegen kręcił nosem, że musi ustępować miejsca starszemu koledze i jeśli tak, to on odejdzie i kto mu zabroni. Barca jednak wiązała z nim większe nadzieje niż ze starszym Bravo, bo owszem Niemiec popełnia błędy, ale wciąż może wyrosnąć na kozaka. Trudno natomiast liczyć, że 33– letni Bravo zrobi jakiś większy progres. Pożegnano więc Chilijczyka i ściągnięto typową bluzę numer dwa, czyli Cillessena właśnie.
Jeśli Holender miałby być w Barcelonie podstawowym bramkarzem, kibice mieliby prawo narzekać. Zdarzają się mu bowiem wpadki i generalnie nie wygląda na gościa, który jest skupiony w każdej minucie, jak choćby na filmiku powyżej, czy jeszcze w tegorocznych eliminacjach do Ligi Mistrzów, kiedy wybrał się na wycieczkę poza pole karne w meczu z PAOKiem i Grecy wpakowali mu bramkę.
Poza tym, że jednak czasem odleci myślami, to mimo wszystko wciąż dobry bramkarz, szczególnie na linii. Nie szukajmy daleko, przypomnijcie sobie tylko starcie Legii z Ajaksem, najlepiej to w Amsterdamie – tylko Holendrowi gospodarze zawdzięczali wtedy czyste konto, gdy bronił strzały Sa i Guilherme. No i pomógł Żyro, który na pustą bramkę przekopał stadion, ale nieważne.
W każdym razie, jeśli łatwo wyobrazić sobie podstawowego bramkarza, to wymienić z pięciu lepszych zmienników już trudniej. „Jedynka” w reprezentacji Holandii i nie bitego przecież w ciemię Ajaksu, gość z doświadczeniem w Lidze Mistrzów i też w niezłym wieku, bo dopiero 27– letni. Naprawdę mogło być gorzej. Nawet jeśli rzadko podniesie się z ławki, kibice Barcelony nie będą musieli zagryzać warg, że zaraz coś spieprzy.
Inna sprawa, że wciąż nieszczególnie logiczna wydaje się sprzedaż Claudio Bravo, który po prostu gwarantuje jakość tu i teraz, a nie “może za kilkanaście miesięcy”. Chyba nie mamy wątpliwości, kto wyjdzie na tych roszadach najlepiej. Niestety dla fanów z Katalonii – będzie to ten, który Katalonię opuścił już cztery lata temu a obecnie szykuje do walki swój autorski Manchester City.