Niełatwy jest ten sezon z Ekstraklasą – trudno przyzwyczaić się do rzeczywistości po Euro, które też nie rozpieszczało kibiców, ale oczywiście stało na zdecydowanie wyższym poziomie. U nas wszystko wydaje się wolniejsze, słabsze, generalnie nudniejsze. Postanowiliśmy sprawdzić, czy to tylko wrażenie, czy też coś w tym naprawdę jest. I rzeczywiście, jeśli chodzi o bramki oglądamy najbardziej ubogie rozgrywki od kilku lat.
Tak przynajmniej wynika z naszych cholernie skomplikowanych obliczeń. Policzyliśmy ile bramek padło w 47 pierwszych meczach sezonu (włącznie z tym), jaka wyszła z tego średnia na mecz i ile razy przyszło nam oglądać najgorszy wynik, czyli 0:0. Dlaczego 47? To jasne – dzisiaj jeszcze jest grane i musimy być fair wobec ligi, bo szanse są małe, ale może paść wynik 5:5. W każdym razie, tak to wygląda w liczbach:
No, i te liczby są bezlitosne – jeśli chodzi o średnią strzelonych bramek, oglądamy najgorszy sezon od rozgrywek 12/13. I o ile można się przyczepić, że różnice w tych wynikach nie są jakoś przerażająco duże, to już statystyka bezbramkowych remisów dla tej kampanii jest fatalna, bo taki rezultat notowaliśmy aż dziewięciokrotnie. Paradoks – sezon najgorszy pod względem liczby goli, był akurat najlepszy, jeśli chodzi o unikanie dwóch jaj na tablicy wyników.
Dziewięć razy bez bramek, bryndza, prawie co piąty mecz w naszej lidze kończy się w ten sposób. Żeby poszukać podobnej nudy, trzeba się cofnąć aż o 10 lat do sezonu 06/07, kiedy dziewiąty podział punktów pozbawiony goli padł w 48 meczu sezonu. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że Wisła z Koroną nie każą nam szukać dziś jeszcze dalej, bijąc tamto osiągnięcie.
A jak to jest w innych ligach? Nie ma sensu porównywać się do najlepszych, ale do tych podobnych poziomem, którzy zagrali podobną liczbę kolejek co my.
Austria – żadnego bezbramkowego remisu po pięciu kolejkach
Belgia – 3 x 0:0 po czterech kolejkach
Chorwacja – 3 x 0:0 po sześciu kolejkach
Dania – 3 x 0:0 po sześciu kolejkach
Rumunia – 4 x 0:0 po pięciu kolejkach
Węgry – 4 x 0:0 po siedmiu kolejkach
Jasne, szczególnie Austria i Chorwacja mają mniejsze ligi od naszej, więc siłą rzeczy mniej meczów = mniej szans na 0:0, ale nawet jakby dodać wszystkie spotkania z tych rozgrywek, a dołożyć jeszcze mecze z Belgii i Danii, to wyjdzie ledwie tyle samo bezbramkowych remisów co u nas.
Dlaczego tak jest? Bo w Ekstraklasie nie bardzo ma kto trafiać – wystarczy rzucić okiem na klasyfikację strzelców z zeszłego sezonu.
Nikolić – skupiony na pucharach, w lidze od pierwszej minuty zagrał tylko dwukrotnie
Cabrera – wyjechał
Rakels – dawno wyjechał
Stępiński – właśnie wyjechał
Brożek – gra w szorującej o dno tabeli Wiśle
Liga bez strzelb, co widać zresztą po tegorocznym zestawieniu snajperów. Prowadzi z pięcioma golami ofensywny pomocnik Vassiljev, na drugim miejscu jest Miro Covilo, trzeci Kamil Drygas. Tak, Polak ex aequo z innymi zawodnikami, ale to i tak trochę wstyd dla atakujących, że defensywny pomocnik dotrzymuje im bez problemu kroku, zresztą podobnie jak na zapleczu sezon wcześniej.
I później mamy ligę pełną jaj – na boisku i na telebimie.