Reklama

W Gdańsku wyznaczają nowe standardy – Lechia z murawą jak Real

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

31 lipca 2016, 10:24 • 6 min czytania 0 komentarzy

Chcesz bić się o najwyższe cele? Oprócz skompletowania silnej personalnie drużyny zapewnij jej więc także najlepsze możliwe warunki, by je osiągać. Lechia od dłuższego czasu nie kryje się z publicznym manifestowaniem mocarstwowych planów. Mistrzostwo Polski, europejskie puchary… Sami zresztą dobrze wiecie, o co chodzi. Choć droga do przebycia jest jeszcze długa i wyboista, trzeba przyznać, że w Gdańsku rzeczywiście robią sporo, by – przynajmniej w kwestii rozbudowy infrastruktury – nie odstawać od europejskich mocarstw.

W Gdańsku wyznaczają nowe standardy – Lechia z murawą jak Real

Na Stadionie Energa zainstalowano bowiem pierwszą w Ekstraklasie hybrydową murawę. Z tej okazji w celu dowiedzenia się czegoś więcej o tym tajemniczym wynalazku, a także jego osobistego przetestowania w Gdańsku nie mogło zabraknąć rzecz jasna także i nas.

Konferencję prasową z okazji inauguracji nowej nawierzchni zaplanowano w miniony piątek na godzinę 11:00. W spotkaniu z mediami udział wzięli przedstawiciele firmy Trawnik Producent, na czele z jej właścicielem, Arkadiuszem Gumieniczukiem, operator Stadionu Energa Gdańsk, Tomasz Kowalski, a także on – cały na sportowo i z typową dla siebie amerykańską manierą – trener Lechii, Piotr Nowak. Najpierw puszczono kilkuminutowy filmik wprowadzający w temat hybrydowych muraw, następnie zaś wyżej wymienieni udzielili kilku krótkich wypowiedzi i zabrali się za odpowiadanie na pytania dziennikarzy.

Gdansk, Energa Stadion Gdansk 29.07.2016 EKSTRAKLASA PILKA NOZNA LECHIA GDANSK Konferencja prasowa. Murawa hybrydowa POLISH LEAGUE FOOTBALL LECHIA GDANSK Konferencja prasowa. Murawa hybrydowa NZ trener Piotr Nowak coach , Arkadiusz Gumieniczuk, wlasciciel firmy Trawnik Producent , ... , prezes Arena Gdansk Operator Tomasz Kowalski FOT. WOJCIECH FIGURSKI / 400mm.pl

Jak po tym, co usłyszeliśmy, najprościej, bez wchodzenia w naukowe analizy, wytłumaczyć, na czym polega przewaga nowej kosmicznej murawy w Gdańsku nad całą resztą boisk, na których odbywają się mecze w Ekstraklasie? W skrócie: cały trik bazuje na wymieszaniu trawy naturalnej ze stosowanymi w konstrukcji sztucznych nawierzchni o najwyższym możliwym standardzie włóknami syntetycznymi. Przy hodowaniu tego typu murawy przez rok w specjalnych warunkach płyta ma być docelowo po prostu nie do zajechania. Niezniszczalna. Nieśmiertelna. Odporna na uszkodzenia, niepodatna na zmiany warunków atmosferycznych, co w Polsce przecież nieraz potrafiło stanowić nie lada problem (Piotr Nowak podczas konferencji nawiązał nawet w pewnym momencie do stanu boiska w Kielcach), niewrażliwa na zmiany naświetlenia, podgrzewanie… Wymieniać można by jeszcze długo. Wystarczy powiedzieć, że – jak na każdym kroku podkreślało szefostwo firmy – na identycznej płycie na co dzień spotkania rozgrywa Real Madryt.

Reklama

Obecnie groundsmani w Gdańsku będą mogli z założenia skupić się już tylko na malowaniu prostych linii, nawadnianiu i koszeniu trawy. Ze średnio tysiąca dziur do łatania po meczach od teraz ma nie zostawać… ani jedna. Ani pół. W razie jakichkolwiek problemów czy uszkodzeń spece z firmy wsiadają w odrzutowiec i w ciągu 3 dni doprowadzają boisko do idealnego stanu. Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry – nasz klient, nasz pan.

Trzeba jednak podkreślić, że nowa murawa na Stadionie Energa w Gdańsku jak na razie została jedynie wydzierżawiona na cztery lata. Powód? Dość prozaiczny – ani przedstawiciele firmy Trawnik Producent, ani też operator stadionu nie ukrywali, że na kupno takiej nawierzchni gdańszczan… najzwyczajniej w świecie nie byłoby stać. Choć konkretne kwoty transakcji – jak łatwo się domyślić – owiane zostały tajemnicą, do wiadomości podano jednak, że koszt tego typu murawy jest około czterokrotnie większy niż normalnej nawierzchni.

Obie strony zgodnie stwierdziły też, że w Gdańsku i tak ubito – cytujemy dosłownie – dobry deal. Choć – jak już wspomnieliśmy – jest to pierwsza tego typu murawa w Ekstraklasie, należy jednak zaznaczyć, że nie jest to pierwsza hybrydowa nawierzchnia tego producenta w Polsce. Identyczne płyty firmy Trawnik Producent znajdują się już bowiem także na Stadionie Narodowym, a także w bazie treningowej naszej kadry w Arłamowie. Szefowie przedsiębiorstwa dopatrzyli się nawet w tym wszystkim pewnej symboliki, z dumą podkreślając, że odkąd w Warszawie zainstalowano hybrydową murawę, reprezentacja nie przegrała tam ani razu. Cóż, nie nam oceniać, czy to kwestia zielonego dywanu w nienagannym stanie czy też umiejętności piłkarzy, ale – co tu dużo gadać – niewykluczone, że nam podobny szczegół też pewnie w jakiś sposób zadziałałby na wyobraźnię.

* * *

Po konferencji udaliśmy się zaś już na samą płytę stadionu, gdzie czekał na nas zaopatrzony w próbki trawy specjalista z tej dziedziny. Pokrótce wytłumaczył on jeszcze raz, na czym polega cała sztuka. Opowiedział co nieco o tym, w jaki sposób zakorzenia się trawa oraz objaśnił, jak toczy się harmonijne pożycie natury z syntetykiem szczególnie przy zmianach pogodowych, krok po kroku objaśniając przebieg całego procesu w trakcie przemijania pór roku.

murawa
Po części teoretycznej przyszedł czas na danie szefa kuchni, creme de la creme – sprawdzenie wszystkiego w praktyce, czyli mecz dziennikarzy z przyjaciółmi stadionu. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zgłosili się do udziału w prestiżowej gierce i nie zdecydowali się osobiście pohasać po boisku. W końcu – jakkolwiek patrzeć – mieliśmy okazję wybiec na nie jeszcze zanim dokona tego jakikolwiek piłkarz. W szatni zresztą dostaliśmy przeciek, że na Twitterze komuś już zdążył nie spodobać się fakt, że ktokolwiek pozwolił pismakom dostąpić podobnego zaszczytu. Tak czy inaczej, specjalnie winni się nie czujemy.

Reklama

Role w testowaniu nowej płyty podzieliły się w trakcie spotkania w dość naturalny sposób– jedni sprawdzali, jak się po nowej murawie biega, drudzy zaś – jak chodzi po niej piłka. Jeśli jeszcze nie domyślacie się, kto za futbolówką latał, a kto nią operował, napiszemy jedynie, że w zespole przyjaciół stadionu grali między innymi trener Lechii – Piotr Nowak – czy też były zawodnik “biało-zielonych” – Maciej Kalkowski. Normalnie pewnie katowalibyśmy się potem tygodniami, że kręcili nami faceci po czterdziestce czy pięćdziesiątce, jednak mając na względzie wszelkie zaistniałe okoliczności, postanowiliśmy nieco sobie odpuścić. Już podczas rozgrzewki można było zresztą zorientować się, że łatwo nie będzie.

Do katastrofy i totalnej kompromitacji ostatecznie mimo wszystko nie doszło – przyjaciele stadionu wygrali, ale tylko 3:1. A że grali na pół gwizdka, zaś mecz był rozgrywany w wymiarze czasowym 2×20? Nieistotny szczegół. Poza tym nawet mimo braku kompletu na trybunach grali przecież u siebie. Sama murawa? Cóż, jeśli piłka komukolwiek odskakiwała, to problem leżał raczej w umiejętnościach niż w nierównościach i dziurach. Nawierzchnia miała być wytrzymała i – rzeczywiście – nawet pod koniec nie dało się na niej zauważyć praktycznie żadnych znaczących ubytków.

Po ostatnim gwizdku jeszcze wymiana uprzejmości, pamiątkowa wspólna fotka, a następnie bura w szatni od trenera Smudy, przysłowiowych kilka mocnych słów po porażce, rozliczenie każdego z osobna za niedopełnienie boiskowych obowiązków i niezrealizowanie założeń taktycznych i można było się rozejść do domów/udać na wspólny lunch. A tak już całkiem na poważnie – było to na pewno bardzo fajne doświadczenie. Niecodziennie ma się bowiem szansę osobiście pokopać piłkę na 40-tysięczniku. Organizatorzy eventu wzorowo zadbali o to, by nie zabić go specjalistycznym bełkotem i nie sprowadzić całego wydarzenia do lizania loda przez szybę. Chcecie sprawdzić, co to za cudo? Załóżcie korki i przekonajcie się sami. Prosty, aczkolwiek skuteczny zabieg.

pomeczowa

Żeby nie było jednak zbyt kolorowo, nowa płyta mimo wszystko ma też swoje minusy. Jakie? W tym momencie najlepiej będzie, jeśli po prostu ograniczymy się do oddania głosu Sebastianowi Mili:

Jak na razie zawodnicy Lechii wymówek szukać jednak nie muszą. Wczoraj pokonali na inaugurację nowej nawierzchni Wisłę 3:1. Jeśli jednak w którymś momencie podopieczni Piotra Nowaka zaczną skarżyć się na stan płyty, muszą być świadomi tego, że mogą zostać szybciutko wypunktowani. I nie będą mogli upierać się tym razem, że wredni dziennikarze najzwyczajniej w świecie się na nich uwzięli…

* * *

Technologia w Ekstraklasie stale idzie do przodu. Teraz czas już tylko na tych, którzy mają z niej korzystać. Na “masz boisko jak Real, więc graj jak Real” pewnie jeszcze za wcześnie, ale na stopniowe zmniejszanie kontrastu między formą i treścią nadeszła już chyba – przynajmniej w Gdańsku – najwyższa pora. Lepszych warunków ku temu mieć już bowiem nie można.

Fot: 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Patryk Stec
0
Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...