Z jednej strony lubimy podkreślanie na każdym kroku faktu, że największą siłą reprezentacji Polski na Euro jest fakt, że tych jedenastu wybrańców Adama Nawałki stanowi w zasadzie pozbawiony słabych punktów zespół, z drugiej – naprawdę ciężko całkowicie zapomnieć o indywidualnościach. Szczególnie w momencie, gdy pół Europy zachwyca się Michałem Pazdanem, zachodni kibice na nowo odkrywają sympatię do Kuby Błaszczykowskiego, Kapustkę chwalą najwięksi fachowcy, a Grzegorza Krychowiaka zazdroszczą nam wszyscy od Londynu po Ural.
Na biało-czerwone flagi można bez trudu natrafić sprawdzając zestawienia najlepszych piłkarzy mistrzostw w zagranicznej prasie. Tu nominacja do jedenastki kolejki dla jednego, tam do drużyny fazy grupowej dla drugiego, jeszcze gdzieś indziej Polak w gronie największych odkryć. To z pewnością miłe.
I czasami daje myślenia – czy aby przypadkiem na naszych reprezentantów nie patrzymy czasem zbyt krytycznie?
Jeśli o nas chodzi – chyba nie mamy z tym problemów. Po meczach 1/8 finału Euro po raz czwarty przygotowaliśmy zestawienia największych kozaków i badziewiaków. Polacy znów pojawili się w pierwszy z nich. A w drugim, tym zdecydowanie mniej chlubnym tym razem nie.
Za mecz Irlandią Północną doceniliśmy Krychowiaka i Kapustkę, którzy usiedli na ławce drużyny kolejki. Po spotkaniu z Niemcami Michał Pazdan wylądował w pierwszym składzie, a Łukasz Fabiański – trochę z braku laku – był rezerwowym bramkarzem. Po Ukrainie? Akurat wtedy byli lepsi od naszych, ale taki Glik czy znów Pazdan przegrał minimalnie. Tym razem przedstawicielstwo Polaków jest jeszcze mocniejsze: Fabiański i Błaszczykowski do pierwszego składu. Krychowiak na ławkę. Tylko Piszczka nie udało się zmieścić w meczowej “18”.
Warto również zauważyć, że na wyróżnienie zasłużyło aż dwóch naszych przeciwników, którzy już pożegnali się z Euro. W zasadzie ciężko znaleźć inny taki przypadek, również niektórzy ćwierćfinaliści wypadają gorzej pod tym względem. Tym większa chwała naszym, że Rodrigueza i Shaqiriego udało się koniec końców zatrzymać.
Jak już wspomnieliśmy – tym razem żadnego Polaka nie wypadało umieścić wśród badziewiaków (wcześniej wylądowali w tych jedenastkach Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński). Gdybyśmy mieli wskazać podopiecznego Adama Nawałki, który był najbliżej tego wątpliwego wyróżnienia, to padłoby pewnie na Roberta Lewandowskiego, ale bez przesady – kapitan reprezentacji Polski zachował bezpieczny dystans od najgorszych.
Trzech Anglików, czterech Chorwatów, dwóch Hiszpanów (tylko!) – to najlepszy dowód na to, że za nami bardzo ciekawe mecze.
Fot. FotoPyK