Reklama

Braga obudziła potwora. Bokser z Doniecka o krok od nokautu

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2016, 22:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

Może i nie można jeszcze napisać, że pierwszego półfinalistę Ligi Europy już znamy, ale jesteśmy na pewno bardzo bliscy jego poznania. Szachtar 2.0 (albo raczej 2:1), już odmieniony, już nie tak naszpikowany absolutnymi brazylijskimi wonderkidami jak za czasów sprzed Majdanu, gdy Donieck był bardzo atrakcyjnym kierunkiem dla tych nieoszlifowanych diamentów, wciąż potrafi wykorzystać ogromne pucharowe doświadczenie. Dziś był zabójczo skuteczny. Jak w słynnej reklamie: Szachtar to Sprite, Braga – pragnienie.

Braga obudziła potwora. Bokser z Doniecka o krok od nokautu

W piłce nożnej nie ma miejsca na pitu pitu. Bez konkretów nie ma wygranych, bez konkretów nie ma trofeów. Bradze przez osiemdziesiąt osiem minut tych konkretów, tego futbolowego mięsa zwyczajnie brakowało. Szachtar nie przyjechał do Portugalii utrzymywać się przy piłce, nie próbował strzelić za wszelką cenę, nie ruszył szturmem na oszołomionego porażką 1:5 z Benfiką rywala. Mimo to okazuje się zwycięski.

A to dlatego, że taktyka Bragi na ten mecz nie była szczególnie skomplikowana. Gospodarze strzelali z dystansu. I strzelali. I dla odmiany jeszcze strzelali. Efekt? Równie żałosny jak tutaj:

Przez calutki mecz Portugalczycy zabierali się do Szachtara jak pies do jeża. Tak naprawdę jedyną dobrą okazję, by nastąpił punkt zwrotny, miał przy stanie 1:0 gwiazdor Bragi Rafa Silva. Portugalczyk dostał patelnię na jedenasty metr i tylko w sobie znany sposób zamiast zerwać siatkę, obił poprzeczkę. Poza tym? Zamiast spróbować znokautować trzymającego jedynie wysoko gardę, nastawionego przede wszystkim na zero z tyłu Szachtara, obudzili wytrawnego pucharowego boksera lekkimi muśnięciami i grzeczne poprosili o to, by dostać po ryju. Jeden nieźle wykonany rzut rożny, jedna kontra. Po pięciu kwadransach w dwumeczu było już praktycznie pozamiatane.

Reklama

Braga kompletnie nie potrafiła wykorzystać tego, że za kartki pauzował Kucher, a w jego miejsce wskoczył Ordets, którego za pierwszą w pełni udaną interwencję można było pochwalić dopiero w drugiej połowie. Dała się też chyba zmylić plotkom o nie do końca wyleczonej kontuzji kolana Rakickiego. Już wiemy, że trzeba będzie na niego uważać podczas Euro, albo modlić się o to, by z Niemcami i Irlandią Północną złapał po żółtku. Dziś niezwykle ofensywnie usposobiony stoper reprezentacji Ukrainy wszedł na nieosiągalny dla rywali poziom. Co tu dużo mówić – kocur. Raz za razem dynamizował ataki Szachtara, których z upływem czasu było coraz więcej, a na dodatek przypieczętował doskonałe zawody stemplem pierwszej bramki efektownym półwolejem. Mógł dołożyć i drugą, w niemal identycznej sytuacji, jednak to by już chyba było zbyt piękne… Jedno jest pewne – po tym jak się wykartkował, będzie go Ukraińcom w rewanżu brakować.

Portugalczycy mają całą furę szczęścia, że w końcówce wbili bramkę, na którą z każdą kolejną minutą coraz mniej się zapowiadało – chyba że mówimy o trzecim trafieniu Szachtara. Koniec końców: 1:2. I już tylko dzięki strzałowi głową Wilsona Eduardo, Braga ratuje temperaturę rewanżu i zachowuje jakiekolwiek szanse na nawiązanie walki we Lwowie.

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Bartosz Lodko
11
Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców
Liga Europy

Wspaniały Stambuł i wielkie lanie w Amsterdamie. Emocje w Lidze Europy [PODSUMOWANIE DNIA]

Antoni Figlewicz
1
Wspaniały Stambuł i wielkie lanie w Amsterdamie. Emocje w Lidze Europy [PODSUMOWANIE DNIA]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...