Reklama

Jak uczynić sztukę z bronienia – wyjaśnia Diego Simeone

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2016, 21:58 • 8 min czytania 0 komentarzy

Ten tekst pojawił się na Weszło już w poprzednim tygodniu – jako zapowiedź dwumeczu Barcelony z Atletico, ale przez ten czas nijak nie stracił na aktualności. Pomysł Diego Simeone rozłożony na czynniki pierwsze. Może to futbol prosty i prymitywny. Może niezbyt widowiskowy. Ale przy tym na nieskończonej intensywności, woli walki, pressingu, ambicji i przy tym perfekcyjnej organizacji w defensywie. Teraz – jako że Atletico zamęczyło już Barcę – warto więc to wszystko szczegółowo przypomnieć, bo może nie wszyscy zdążyli przeczytać. Oto filozofia Los Colchoneros w pigułce.

Jak uczynić sztukę z bronienia – wyjaśnia Diego Simeone

***

W dzisiejszej piłce jest niemal buntownikiem. W erze futbolu widowiskowego znalazł sobie lukę – dla wielu prymitywną – którą idealnie wypełnił. Jego filozofia trafiła właśnie na Harvard, gdzie tęgie głowy rozpracowują, na czym polega słynne partido a partido, czyli mecz po meczu. Na czym polega Cholismo, czyli idea, która – jesteśmy o tym przekonani – przetrwa w piłce przez najbliższych kilkanaście lat. Diego Simeone z bronienia uczynił sztukę. Doprowadził je do ideału. Wielu nie wytrzymuje tempa jego pracy – niektórzy jak Luciano Vietto wymiotowali po pierwszych treningach, przepraszając przy okazji dziennikarzy, że nie mogą udzielić wywiadu, bo po prostu nie mają siły – ale ci, którzy zacisną zęby, osiągają top. Do spełnienia wszystkich marzeń najlepszego Atletico w historii zostało tylko jedno. Liga Mistrzów.

– Cóż jest lepszego niż gra przeciwko najlepszym na świecie? – komentował Simeone wieść, że w ćwierćfinale zmierzy się z Barceloną. Obawa? Absolutnie. Wyłącznie ilusión, czyli entuzjazm, bo gdy Cholo mierzy się z najlepszymi, jeszcze łatwiej dostrzec ten charakterystyczny błysk w jego oku. Niech martwią się przeciwnicy. Zresztą Javier Bordas, dyrektor Blaugrany stwierdził, że jeśli w dzisiejszej piłce istnieje coś trudnego, to tym czymś jest strzelenie gola Atletico. W tym sezonie Ligi Mistrzów przekonały się o tym Galatasaray, Astana i PSV, a w Hiszpanii – Las Palmas, Sevilla, Getafe, Sociedad, Espanyol, Granada, Rayo, Levante i Celta. W 31 meczach Primera División stracili 15 goli. Tak szczelnej defensywy nie posiada nikt w Anglii, Francji, Holandii, Portugalii ani we Włoszech. Jedynie w Bundeslidze Manuel Neuer sięgał do siatki 13 razy, ale Bayern rozegrał tam 28 meczów, a nie 31 jak Atletico. Wyprzedzili nawet PSG, które na własnym podwórku posiada monopol na wygrywanie.

PRETEMPORADA AT.MADRID TEMPORADA 2014 - 2015

Reklama

Perfekcja. Nie ma sensu szukać innych synonimów określających defensywę Atletico. Po prostu perfekcja. O ile nad atakiem pracują na bieżąco, o tyle w obronie Simeone znalazł złoty środek prowadzący do ideału. Jan Oblak niemal na pewno zgarnie Trofeo Zamora dla najrzadziej sięgającego do siatki bramkarza La Liga. Pytanie, czy nie pobije przy tym rekordu Paco Liano, który w sezonie 93/94 wpuścił ledwie 18 goli w 38 meczach. Rekord jest do osiągnięcia, ale przy odbieraniu statuetki Słoweniec powinien najpierw zadedykować ją kolegom z defensywy. Ci bowiem przez większą część sezonu pozwalali przeciwnikom na oddawanie średnio dwóch strzałów (!!!) na mecz. Te nieprawdopodobne osiągi zapewnia czwórka Juanfran, Godin, Gimenez/Savić, Filipe Luis wspierani przez Gabiego, Augusto lub Kranevittera. Już nie przez Tiago, który pod koniec listopada złamał kość piszczelową, ale i jego – zawodnika teoretycznie nie do zastąpienia – udało się zastąpić.

Aż nastąpił pomór. Nagle w Atletico zapanował szpital. Po kadrze z urazami wrócili Lucas, Saul i Ferreira-Carrasco. Szybko doszli do siebie, ale – biorąc pod uwagę, co działo się wcześniej z podstawowymi stoperami Gimenezem, Godinem i Saviciem – natychmiast zaczęto poddawać w wątpliwość plan „Profe” Ortegi, który odpowiada za przygotowanie fizyczne w Atletico. To on ordynuje zawodnikom latem katorżnicze treningi trzy razy dziennie, by tym starczało paliwa na cały sezon. I rzeczywiście starcza. Atletico daleko do Realu, który dotknęło w tym sezonie ponad 20 urazów. Bak jest pełny, ale w ostatnim meczu z Betisem duet stoperów stworzyli absolutny debiutant Nacho Monsalve (1994) i perełka z tego sezonu Lucas Hernandez (1996). Efekt? Oblak zaliczył kuriozalnego jak na siebie babola, ale Los Colchoneros przespacerowali się po rywalu. 5:1. To tylko potwierdziło przedmeczowe słowa Juana Merino: – Podziwiam ich. Powinniśmy się na nich wzorować, bo biegając tak jak oni, efekt zaczyna przychodzić sam. To zaangażowanie, charakter… W pełni identyfikuję się z tymi ludźmi – stwierdził szkoleniowiec Betisu. – W tym klubie po prostu więcej się biega. Intensywność Atletico jest inna niż w przypadku pozostałych drużyn – dodaje Luciano Vietto, który jeszcze w pełni się nie zaaklimatyzował.

Vietto tak słaniał się na nogach, że ledwo otworzył Powerade’a

Ganar trae ganar. Zwycięstwa przynoszą zwycięstwa. Tym hasłem Simeone nieustannie katuje swoich pupili. Nie wszyscy mają do tego predyspozycje. Podobno gdy Alessio Cerci wybierał się na Vicente Calderón, koledzy z Torino żartowali: „człowieku, gdzie ty idziesz? Do Simeone? Ty?! Nie żartuj”. No i wrócił szybciej niż wyjechał. Nie podołał też Jackson Martinez, który wybrał życie rentiera w Chinach. – To, że Jackson z nami nie został, to moja porażka – skwitował w swoim stylu Cholo. Na jego zaufanie trzeba jednak zapracować, a do tego potrzeba czasu. Taki dostał Antoine Griezmann, który już cieszy się specjalnymi względami Argentyńczyka. Mówiąc wprost – może robić, co mu się żywnie podoba. W ofensywie ma pełną swobodę, co potwierdził po meczu z Galatasaray. – Trener powiedział, że mogę grać jak chcę, żeby tylko stwarzać zagrożenie – stwierdził Francuz, który właśnie zaliczył serię sześciu kolejek z rzędu z trafieniem. Ostatnim napastnikiem, któremu się to udało, był Diego Forlan.

O ile jednak Griezmann już stał się największą gwiazdą Los Colchoneros i niektórzy już chcą mu wciskać horrendalną klauzulę „anty-Real”, o tyle Simeone walczy, by drużyna nie uzależniła się od jednego zawodnika. – Najbardziej mnie cieszy, że nasze gole przychodzą z różnych miejsc na boisku – powiedział po meczu z Deportivo. Według statystyk to w Atletico najwięcej ligowych bramek zdobywają zmiennicy – dziewięć. Koronny przykład – starcie z Levante. Gdy szło jak po grudzie, nagle spod ziemi wyrósł Thomas Partey, porwał się na szarżę, strzelił zwycięskiego gola i sprowokował dziesiątki tweetów pod hasłem: „No Thomas, no Partey”. – Nazwiska nie budują ani drużyn, ani szerokich kadr. Liczą się czyny. Kadra wypełniona dobrymi zawodnikami wcale nie musi być dobrą kadrą – ocenia Simeone.

Reklama

– Nie chodzi tylko o dobrą grę. Chodzi o to, by ją czuć. A żeby ją czuć, musisz mieć w sobie coś z amatora. Pasję. Nie może być ci obojętne. Musisz zrozumieć, że czasem przez 20 minut możesz dać więcej niż przez 90. W tym klubie wysiłek nie podlega negocjacjom – to główne motto Cholo, które idealnie przedstawił w wywiadzie dla argentyńskiego magazynu „La Nación”. – Prawdziwa wartość leży w tym, by zawodnicy zrozumieli, jak się gra w futbol, a nie w piłkę. Bo w piłkę gra wielu, a futbol uprawia niewielu (…). Kranevitter trafił do nas z fantastycznego River, a na początku nawet nie łapał się do kadry meczowej. Ale obserwujesz go i widzisz, że ma oczy jak sowa. Przez cały czas absorbuje twoją wiedzę. Cały czas pyta. Chce się uczyć.

Na czym jednak ma polegać „granie w futbol, a nie w piłkę”? Oddajmy raz jeszcze głos bohaterowi tego tekstu. – Barca i reprezentacja Hiszpanii oczywiście pokazały nam piękny pomysł na futbol, ale żeby szybko jechać, potrzebujesz dobrego auta. Jeżeli masz słabszy samochód, musisz znaleźć sposób na przebicie opony rywalowi albo starać się biegać na podobnym poziomie – ocenia Simeone, którego koronną cechą jest elastyczność taktyczna. 4-3-3? 4-4-2? 4-2-3-1? Kilka ruchów ręką i schemat jest zmieniony. Zawodnicy mają się dostosować. Dlatego między innymi sięgnął po Yannicka Ferreirę-Carrasco – bo akurat ten zawodnik poza zjawiskowym dryblingiem i sztuczkami z futbolu ulicznego, potrafi z miejsca dostosować się do kilku systemów.

Koke

– Ludzie chcą, byśmy przez cały sezon prezentowali się perfekcyjnie, ale w pierwszych kolejkach nie gra się tak samo jak w ostatnich. Drużyna przechodzi przez różne fazy. Przytrafiają się kontuzje, przychodzą nowi zawodnicy, zmienia się forma. Niezależnie jednak od naszego poziomu, tożsamość Atletico polega na zaangażowaniu, solidarności, pracy i kontrataku – mówi na łamach „El Pais” Juanfran, facet, który idealnie pasuje do filozofii Simeone polegającej na zamęczaniu rywala. – Na czym polega dobra gra? Nie trzeba wymienić dwudziestu podań, po których strzelisz gola. Dla mnie dobra gra to wymienienie trzech podań, by znaleźć się przed bramkarzem – a zapytany przez dziennikarza, czy już na boisku czuje, jak uciążliwi są dla rywala, odpowiada: – Tak, ale bardziej to dostrzegam, gdy oglądam nasze mecze. Nie zostawiamy ich miejsca. Kiedy przeciwnicy mają grać z nami mówią: „uff, Atletico…”. A gdy mecze się kończą, słyszysz: „matko Boska, tu się nie da stworzyć szansy bramkowej!”. To nas tylko wzmacnia.

Dziś będzie inaczej. Dziś okazje mogą przychodzić jedna za drugą. Być może nawet lawiną. Dziś Atletico zmierzy się z najlepszą ofensywą na świecie. Atakiem podrażnionym przerwaniem niesamowitej serii 39 meczów bez porażki. – Guardiola stworzył mistrzowską drużynę, ale Luis Enrique tylko ją wzmocnił. Bo dziś Barcelona potrafi cię skontrować i lepiej wygląda w defensywie. Jest bardziej kompletna, ale to zostanie docenione, jeśli wciąż będą zwyciężać, bo poprzednik po prostu wygrał wszystko. Poprzednia Barca dłużej utrzymywała się przy piłce, ale grała bez typowej dziewiątki. Dzisiejsza jest bardziej praktyczna i z dużo lepszą ławką – twierdzi Simeone.

Z jednej strony Neymar, Messi i Suarez, z drugiej… chyba nie trzeba będzie już korzystać z żółtodziobów. Godin i Savić – nie ryzykując kontuzji – ominęli starcie z Betisem, ale na Barcelonę powinni być gotowi. Podczas ostatniego treningu Simeone stanął za ich plecami i śledził każde zagranie, by wyłapać choćby minimalny znak sygnalizujący nawrót kontuzji. Nie ma mowy o ryzyku. Cel? Zdaniem Juanfrana: „wyjechać żywym z Camp Nou”. Simeone zapytany na konferencji, jaki wynik uzna za dobry, odpowiada: Zwycięstwo.

Ten typ w język się nie gryzie.

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
10
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...