Reklama

Małecki: Kamień z serca, że Smuda nie wziął Wisły

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 marca 2016, 09:44 • 13 min czytania 0 komentarzy

Nie ma co się oszukiwać, spadł mi kamień z serca, że tak się nie stało. Odszedłem bowiem z Wisły po konflikcie z trenerem Smudą. Gdyby ponownie objął klub, to oczywiście starałbym się przekonać go do siebie, ale wiem, że byłbym na straconej pozycji – mówi w rozmowie z Super Expressem Patryk Małecki.

Małecki: Kamień z serca, że Smuda nie wziął Wisły

FAKT

f1

Na początek szybki przegląd tematów:
– Drugi finał Lewego, czyli mecz z Juventusem jak z Irlandią
– Teodorczyk nie pomógł Ukraińcom w awansie
– Dzisiejszy mecz Legii z Zawiszą szansą dla zmienników
– Kontuzje kapitanów, Dudka i Trałki, we wczorajszym Pucharze Polski
– Piotr Ś. stanie przed sądem za pobicie człowieka. Chodzi o tamtą sytuację na turnieju charytatywnym

Liga w cieniu sędziów.

Reklama

W miniony weekend narzekania były nawet na naszego rodzynka na Euro, Szymona Marciniaka (35 l.), a koniec kolejki źle zaakcentował Daniel Stefański (39 l.), nie dyktując dwóch rzutów karnych dla Termaliki w meczu z Wisłą (2:4). Wcześniej krakowianie bezpardonowo wyładowali swoje żale na sędziowskim kwartecie za mecz z Legią (1:2), w którym trener Cracovii Jacek Zieliński (55 l.) został wyrzucony na trybuny. Ale najbardziej podpadł Paweł Gil (40 l.), który w Kielcach (Korona – Śląsk 2:2) błąd naprawiał błędem. Jak ustalił Fakt, z tego powodu w najbliższej kolejce sobie nie pogwiżdże.

f2

Ojrzyński mówi: Moja droga krzyżowa.

Były trener Górnika Zabrze Leszek Ojrzyński (43 l.) wybiera się w piątek na ekstremalną drogę krzyżową. Na początku marca szkoleniowiec został zwolniony. Drużyna pod jego wodzą grała słabo i nie wydostała się z ostatniego miejsca w tabeli. Władze Górnika nadal jednak nie rozwiązały z nim umowy. – W tej kwestii nie doszedłem z działaczami do porozumienia. Są mi winni pieniądze. W tym roku nie otrzymałem jeszcze ani jednej pensji. Poza tym nie dostałem za grudzień zwrotu za wynajem mieszkania – mówi.

A cóż to za ekstremalna droga krzyżowa? Z Krakowa do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. 41 kilometrów.

RZECZPOSPOLITA

Reklama

Rzepa też zapowiada dzisiejszą Champions League – krucha łydka Starej Damy.

Mistrz Niemiec mógł sobie zapewnić awans już w Turynie, prowadził 2:0 po trafieniach Thomasa Muellera i Arjena Robbena, ale wypuścił zwycięstwo z rąk i tylko zremisował 2:2. – Gole Paulo Dybali i Stefano Sturaro pozwoliły nam uwierzyć, że bawarską maszynę da się zranić – przekonuje obrońca Juve Patrice Evra. Problem w tym, że – jak pisze włoska prasa – „Stara Dama rozpada się na kawałki”. W rewanżu nie zagra ani Dybala, ani lider środka pola Claudio Marchisio. Obaj uszkodzili na treningu łydki. Taki sam uraz leczy Giorgio Chiellini, a Mario Mandżukiciowi odnowiła się kontuzja pachwiny. Chorwat znalazł się w kadrze, ale prawdopodobnie usiądzie w środę na ławce. Bayern też ma kłopoty, jednak wydają się one mniejsze i dotyczą tylko obrony (Holger Badstuber, Jerome Boateng i Javi Martinez wracają do zdrowia). W Turynie oba gole padły po błędach 21-letniego Joshuy Kimmicha, przesuniętego z pomocy na środek obrony. – Pewnie, że wolałbym wygrać 5:0, ale musimy z tym żyć. Znam doskonale włoską mentalność, nie lubię, kiedy bronią się w dziesięciu, ale jestem pod wrażeniem sposobu, w jaki to robią. Po meczu w Turynie moje uznanie dla nich jest jeszcze większe – mówi Guardiola, który ma ten komfort, że w Bundeslidze, przy pięciopunktowej przewadze nad Borussią Dortmund, może sobie pozwolić na oszczędne gospodarowanie siłami swoich zawodników.

GAZETA WYBORCZA

gw

Jarosław Bińczyk pisze: Wilczy bilet za zdradę Ukrainy.

Napastnicy to ostatnio na Ukrainie towar mocno deficytowy. Od czasu, kiedy cztery lata temu karierę zakończyli Andrij Szewczenko i Andrij Woronin, reprezentacja nie znalazła nikogo, kto zbliżyłby się do ich klasy. Następcy: Ołeksandr Gładkij, Roman Zozulia, Artem Kraweć, Pyłyp Budkiwskij i Jewhen Selezniow, w sumie strzelili w kadrze 19 goli. Rolę snajperów przejęli więc skrzydłowi – Andrij Jarmołenko i Jewgienij Konopljanka. W eliminacjach Euro Ukraińcy zdobyli tylko 14 bramek, a w barażach trzykrotnie trafili do siatki Słoweńców. Autorem jednego z goli był Selezniow (w sumie w eliminacjach w pięciu występach dwukrotnie pokonał bramkarzy). 31-letni napastnik był bohaterem poprzedniej edycji Ligi Europy. Po jego dwóch golach strzelonych Napoli Dnipro Dniepropetrowsk awansowało do finału, w którym przegrało z Sewillą 2:3. W lutym Selezniow odszedł z przeżywającego kłopoty finansowe Dnipra do Kubania Krasnodar, skuszony milionem euro rocznej pensji. Urodzony pod Donieckiem napastnik nie przypuszczał, że wywoła burzę. Teoretycznie taki transfer nie jest niczym nowym, wielu Ukraińców występuje bądź występowało w znacznie bogatszej lidze rosyjskiej. Bramkarzem FK Krasnodar jest Andrij Dykań, w Lokomotiwie Moskwa od trzech lat gra stoper Taras Mihałyk, zimą Kubań Krasnoda kupił z Zarii Ługańsk zdolnego obrońcę Andrija Piliawskiego. Anatolij Tymoszczuk, kapitan reprezentacji, po dwóch latach gry odszedł z Zenita Sankt Petersburg do Kairatu Ałmaty. Ale od dwóch lat na Ukrainie trwa wojna. Rosja otwarcie wspiera rebeliantów okupujących część Donbasu i Ługańszczyzny, a przede wszystkim zajęła Krym. Ponad 60 proc. ludzi uważa Rosję za największego wroga, tylko 3 proc. deklaruje do niej sympatię. Przejście Seleziowa do Kubania zostało bardzo źle ocenione przez kibiców. W sondzie przeprowadzonej przez portal Football24 aż 66 proc. fanów uznało go za zdrajcę.

gw2

O wczorajszych meczach już nie czytamy. Interesuje nas dzisiejsza Liga Mistrzów, czyli co może ranny Juventus?

Kontuzja łydki powaliła najważniejszego pomocnika Claudio Marchisio, będącego spoiwem drużyny zapewniającym równowagę między obroną i atakiem, oraz najbardziej wydajnego w napadzie Paulo Dybalę (18 goli i osiem asyst w tym sezonie). Prawdopodobnie rozbita zostanie także defensywa, bo do treningów wciąż nie wrócił Giorgio Chiellini. Do wyliczania kontuzji Bayernu zdążyliśmy się przyzwyczaić, najstarsi bawarscy górale nie pamiętają, kiedy Pep Guardiola miał w szatni samych zdrowych piłkarzy. Chodzi jednak o to, że zraniony Bayern nie traci tyle, ile zraniony Juventus. Różnicę między oboma zespołami było widać już latem. Bayern podebrał wówczas turyńczykom największą gwiazdę Arturo Vidala za 37 mln euro oraz Kingsleya Comana. Za dwuletnie wypożyczenie francuskiego skrzydłowego zapłacił 7 mln euro; jeśli w 2017 r. będzie chciał go wykupić, dopłaci jeszcze 21 mln. Biorąc pod uwagę, że mowa o juniorze – uchodzącym za bardzo utalentowanego, ale z nikłym doświadczeniem w seniorskim futbolu – to gigantyczne pieniądze. Dziś wydaje się jednak, że Niemcy kupowali w promocji, Coman co tydzień udowadnia, że wkrótce może na stałe wejść w buty, które do niedawna wkładał Franck Ribéry. (…) Wiadomo, że dziś mimo korzystnego wyniku pierwszego meczu gospodarze przejmą inicjatywę, bo inaczej grać nie umieją. Juventus świetnie z kolei czuje się, gdy może się skupić na destrukcji i odpowiadać kontrami. Bayern często nie potrafi się im przeciwstawić. W idealnym scenariuszu dla Włochów o awansie do ćwierćfinału rozstrzygnie jeden szybki atak.

gw3

Mistrzostwo to obowiązek – deklaruje z kolei Bartosz Bereszyński. Jesteśmy już w stołecznym wydaniu GW.

Jesienią grałeś ty albo Łukasz Broź. Już wtedy prawa obrona Legii wydawała się najmocniej obsadzonym miejscem na boisku. Teraz – po wypożyczeniu zimą Artura Jędrzejczyka z FK Krasnodar – jest jeszcze mocniej.
– Nie wiem, czy jakiś inny klub w Europie ma aż trzech prawych obrońców na podobnym poziomie, którzy tak bardzo rywalizują ze sobą o miejsce w składzie jak my w Legii. Ja i Łukasz Broź w tym roku nie zagraliśmy ani razu od pierwszej minuty. Obaj jednak ciężko trenujemy, bo wiemy, że musimy być gotowi. To jest piłka nożna i nigdy nic nie wiadomo. Nie daj Boże czyjaś kontuzja, pauza, kartki czy obniżka formy i za chwilę wskakujesz do składu.

Jakub Rzeźniczak powiedział ostatnio, że najważniejsze jest mistrzostwo Legii, a nie to, kto będzie grał. Zgadzasz się z nim?
– Jeśli miałbym do wyboru grać w pierwszym składzie i nie zdobyć mistrzostwa, a nie grać i je zdobyć, to wiadomo, że wybieram tę drugą opcję. Odzyskanie tytułu na stulecie klubu – dla mnie, kolegów z drużyny, pracowników, właścicieli i wszystkich kibiców Legii – jest najważniejsze. I na razie jesteśmy na dobrej drodze. Trener w drużynie ma 25 zawodników gotowych do gry w pierwszym składzie. Każdy z nas chce grać. Wiadomo, że nie każdy może, bo miejsc na boisku jest 11, a na ławce siedem. Ale to nie znaczy, że ci, co nie grają, się obrażają, dąsają i robią problemy w szatni. Wszyscy mamy wspólny cel – mistrzostwo.

SUPER EXPRESS

Z Superakiem mamy dziś delikatny problem techniczny, ale jesteśmy w stanie wyciągnąć dwa interesujące materiały. W pierwszym Patryk Małecki mówi: Kamień z serca, że Smuda nie wziął Wisły.

A niewiele brakowało, żeby trenerem był Franciszek Smuda…
– Nie ma co się oszukiwać, spadł mi kamień z serca, że tak się nie stało. Odszedłem bowiem z Wisły po konflikcie z trenerem Smudą. Gdyby ponownie objął klub, to oczywiście starałbym się przekonać go do siebie, ale wiem, że byłbym na straconej pozycji. Życie potoczyło się inaczej, mamy nowego szkoleniowca, u którego chciałbym zaistnieć i mu pomóc. Oczekuję, że on też mi pomoże. A trenerowi Smudzie… życzę szczerze wszystkiego najlepszego.

(…)

Wisła może spaść z Ekstraklasy?
– Trudno to sobie wyobrazić, ale coś takiego siedzi z tyłu głowy, skoro wyniki nie były najlepsze, a drużyna znajduje się w strefie spadkowej. Po zwycięstwie z Termalicą jestem dużo większym optymistą.

I Kamil Gabara, młody bramkarz: W Liverpoolu zagrałbym nawet za 100 funtów.

– Pierwszy zaczął mnie obserwować Manchester City, potem dołączyły United i Liverpool. Wybrałem ten ostatni, między innymi dlatego, że “The Reds” pokazali mi, jak bardzo im na mnie zależy. Przed podpisaniem kontraktu obejrzałem jeszcze klub i jego zaplecze, spotkałem się z trenerem Kloppem i szkoleniowcem bramkarzy. Ta wizyta utwierdziła mnie w przekonaniu, że to Liverpool powinien być moim nowym klubem – mówi nam Grabara, za którego Anglicy zapłacili. No właśnie, tu pewności nie ma. Polskie media pisały o kwocie sięgającej miliona funtów, a angielskie pisały o 200 tysiącach. Tak czy inaczej o Grabarze było głośno i jeszcze nieraz będzie. – Jeśli chodzi o mój kontrakt indywidualny, to pieniądze nie miały znaczenia. Do Liverpoolu poszedłbym nawet za 100 funtów miesięcznie. Bo dałbym sobie tu radę nawet z taką kasą, ponieważ klub dba o mnie, mieszkam u angielskiej rodziny, codziennie czeka na mnie taksówka, która zawozi mnie na treningi. Dopóki nie skończę 18 lat, mam również prawo do nielimitowanych przelotów do domu. Za wszystko płaci klub – mówi nam reprezentant Polski do lat 17.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Lewy gra o wszystko.

ps

Na drugiej i trzeciej stronie czytamy o dzisiejszych starciach Bayernu z Juventusem, ale na razie nam wystarczy. Dla odmiany: ostatnia Mission Impossible Wengera?

Czy spotkanie na Camp Nou to ostatni mecz Arsene’a Wengera z Arsenalem w Lidze Mistrzów? Nie jest to wykluczone, choć Francuz ma jeszcze rok kontraktu, a władze klubu jak zawsze w kryzysowych momentach, trzymają jego stronę. Uważają, że za 20-letnie zasługi dla Kanonierów ma prawo odejść, kiedy chce. Kibice liczą jednak, że wsparcie, jakiego udzielił Wengerowi właściciel klubu Stan Kroenke, to „pocałunek śmierci”. Wszak podobne oświadczenie władze Chelsea wydały tydzień przed zwolnieniem Jose Mourinho. Przeciwko Francuzowi gorąco protestują kibice, wywieszając banery, z których „Dziękujemy za wspomnienia, ale już czas powiedzieć żegnam”, był najbardziej uprzejmym. (…) Akcje Wengera podreperowałoby wyeliminowanie Barcelony, ale jak tu wierzyć w odrobienie na Camp Nou dwubramkowej straty? – W Barcelonie chcemy dokonać niemożliwego. Wiemy, jak grać przeciwko bardzo, bardzo mocnym zespołom – mówi Francuz, lecz trudno to traktować inaczej niż jak urzędowy optymizm i rutynową motywację.

ps3

Zdaniem Grzegorza Mielcarskiego, Legia ma więcej możliwości.

Który zespół robi na panu większe wrażenie: Lech Jana Urbana, który w 16 meczach pod jego wodzą wywalczył 35 punktów, czy Legia Stanisława Czerczesowa – 38 punktów w 16 spotkaniach?
– Liczba punktów nie jest dla mnie wyznacznikiem klasy trenera. Bardziej interesuje mnie gra i lepsze wrażenie wywiera Legia. Choć nie powinna jej zdarzyć się taka wpadka, jak w Niecieczy. Można przegrać, ale nie w tak słabym stylu i po tak prostych błędach. Zgadzam się, że to wypadek przy pracy, ale wynikó1) mógł być gorszy niż 0:3. To nie przystoi Legii, która wyglądałą jak dziecko we mgle. Jedno spotkanie nie zamaże pozytywnego obrazu, ale zostawia ślad. Inne zespoły zobaczyły, że kiedy Legię się zrani, później można zadać kolejne ciosy.

Co robi na panu wrażenie w grze Legii?
-Narzuca swój styl, chce odzyskać piłkę już na połowie rywala. Środkowi obrońcy przechwytują ją 40-50 metrów od bramki przeciwników, to jak daleko są zawodnicy ofensywni? Legia chce dominować, grać agresywnie, nie daje przeciwnikowi chwili na złapanie oddechu – Termalica, dopóki nie strzeliła gola, też wyglądała na stłamszoną. Ale wystarczyło jedno długie podanie, by pod bramką Legii się gotowało. Cenię ją za to, jak próbuje nauczyć się nowego stylu. Wiosną kluczowych ról nie odgrywają pierwszoplanowe postaci z jesieni. To nie jest drużyna jednego zawodnika – nie zależy od Ondreja Dudy, Guilherme czy Nemanji Nikolicia. Z przyjemnością oglądam Legię jako zespół – błyszczą gwiazdy drugiego rzędu: Michał Kucharczyk, Tomasz Jodłowiec, Adam Hlousek czy Aleksandar Prijović.

Obok dylemat, czy Rumak postawi na Mervo czy Kiełba, więc lecimy dalej. Porażka z Legią nie załamała Pasów.

Mimo dwóch kolejnych porażek z Lechem i Legią (po 1:2) Pasy zachowały trzecie miejsce w tabeli i jak zapewnia Mateusz Cetnarski, atmosfera w zespole nadal jest bojowa. – Nie ma mowy o żadnym załamaniu – twierdzi pomocnik Cracovii. – Pamiętajmy, że przegraliśmy z mistrzem i wicemistrzem Polski. Staram się w tych spotkaniach doszukiwać się pozytywnych aspektów. Wiele minut byliśmy zespołem, który grał lepiej od rywali. Oczywiście porażki bardzo bolą. Dwa remisy, które przecież były na wyciągnięcie ręki, przyjęlibyśmy z uśmiechem na ustach. (…) – Temat meczu z Legią został już zamknięty, teraz myślimy o spotkaniu z Pogonią – twierdzi pomocnik. Cracovia do Szczecina pojedzie bardzo osłabiona, bo za żółte kartki będą pauzować Bartosz Kapustka i Deleu. – Mieliśmy czterech zawodników zagrożonych, wypadło dwóch. To będzie spore osłabienie, bo obaj od początku roku prezentują bardzo dobrą formę – uważa Cetnarski. – Pogoń jest zespołem poukładanym, szczególnie w defensywie. Nic w tym dziwnego, bo przecież trener Czesław Michniewicz z tego słynie.

ps4

Tutaj mamy też wywiad z Leszkiem Ojrzyńskim, w Fakcie było tylko kilka wypowiedzi. Spójrzmy.

Pojawiły się opinie, że źle przygotował pan fizycznie drużynę do rozgrywek.
– Jeśli ktoś się tak wypowiada, to mówi dyrdymały. Z analiz InStat wynika, że podczas meczu z Lechem drużyna przebiegła o około 5,6 kilometrów więcej niż w grudniowych spotkaniach. W derbach z Ruchem piłkarze nie ustępowali szybkościowo rywalowi, a w sprintach byli nawet lepsi. Z Niebieskimi przegrali, bo byli gorsi nie fizycznie, tylko mentalnie. Z Lechem zabrakło Adama Dancha, bez wątpienia najlepszego piłkarza Górnika.

Kibice z Zabrza nie rozpieszczali pana. Spotkał się pan wcześniej z tak ostrą krytyką ze strony fanów?
– Kiedy pracowałem w Rakowie Częstochowa oraz w Wiśle Płock też niekiedy nie było ciekawie, ale w Zabrzu na stadion przychodzi zdecydowanie więcej osób. Gdybym był czarnoskórym, tych ludzi ścigano by za rasizm. Jeśli na ulicy ktoś mi ubliży, mogę podać go do sądu. A na stadionie można krzyczeć, co się chce i takie incydenty są wkalkulowane w zawód trenera. Było mi przykro, bo przecież to dla kibiców się pracuje, poświęca… a później dostaje się wałkiem po głowie.

Spoglądamy raz jeszcze w temat pomyłek sędziowskich.

Na ligowych boiskach dominują jednak sędziowie, którzy o wielkiej międzynarodowej karierze wciąż mogą sobie tylko pomarzyć, a zarazem ich pozycja w krajowej hierarchii jest niepodważalna. Czasami popadają więc w szkodliwą rutynę, która powoduje, że przytrafiają się im irytujące błędy. Inna sprawa, że często stają się chłopcami do bicia, na których przegrywająca drużyna wyładowuje swoją frustrację, tak jak ostatnio w przypadku Cracovii. I głównie z tego powodu boiskowych rozjemców niczym lew broni szef Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki. – Kiedyś Ryszard Tarasiewicz powiedział w wywiadzie dla waszej gazety, że trenerzy szczególnie w ekstraklasie pracują z lufą przy skroni. Może więc dlatego emocje czasem biorą górę i mamy reakcje takie, jak ta Jacka Zielińskiego na Cracovii? Zapewniam, że sędziowie też ciężko pracują i starają się wykonywać swoje zadania jak najlepiej. I jestem z ich postawy zadowolony. Czasami się mylą, ale błędy popełniają też piłkarze, nawet najlepsi – mówi były arbiter i obserwator. A pretensji w środowisku jest sporo, także o to, że sędziowie stworzyli hermetyczną grupę i w ich szeregach nie pojawią się młodzi-zdolni. – Proszę się nie obawiać, mamy zdolnych sędziów, którzy muszą być jednak umiejętnie wprowadzani do elity. Żadna przerwa w ciągłości nam nie grozi. Jeśli jednak mamy mecz, który wiadomo, że będzie toczył się w gorącej atmosferze i budził wielkie emocje, to przecież oczywiste, że postawimy na dobrych, sprawdzonych arbitrów, bo oni sobie w tych trudnych warunkach poradzą. Cieszmy się, że mamy takich ludzi – zachęca szef arbitrów.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...