Reklama

Druga szansa Spallettiego. Szczęsny może spać spokojnie?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 stycznia 2016, 16:36 • 4 min czytania 0 komentarzy

O ile przyzwyczailiśmy się do tego, że karuzela trenerska w polskiej piłce kręci się w takim tempie, że może zbierać się na wymioty, o tyle jesteśmy w lekkim szoku, obserwując to, co dzieje się w klubach z szerokiego topu w trakcie tego sezonu. Sporo uznanych trenerskich głów już poleciało – począwszy od ścisłej elity, czyli ekip pokroju Realu czy Chelsea, a skończywszy na solidnych markach jak Olympique Lyon czy Borussia Moenchengladbach – a kilka innych wisi na włosku. Najświeższa roszada dotyczy AS Romy i akurat w tym przypadku można mieć wątpliwości, czy do zwolnienia Rudiego Garcii i zatrudnienia Luciano Spallettiego nie jest zmianą spóźnioną.

Druga szansa Spallettiego. Szczęsny może spać spokojnie?

O Francuzie – który zaliczył fenomenalne wejście do włoskiej piłki, jego Roma zdobyła 85 punktów w pierwszym sezonie i wicemistrzostwo – można było ostatnio złośliwie mówić “jeden z dziesięciu”. Jednak niewiele ma to wspólnego z naszym popularnym teleturniejem, w którym trzeba pokonać dziewięciu przeciwników, by zgarnąć nagrody. Drużyna prowadzona przez Garcię wygrała w ostatnich tygodniach ledwie z jednym z oponentów z dyszki. W klubie z tak silną kadrą i wielkimi aspiracjami – niedopuszczalna seria.

Piąte miejsce w tabeli Serie A i siedem punktów straty do Napoli – to nie jest bilans, który w tym momencie sezonu byłby wielką tragedią, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że drużyna potrzebuje nowego impulsu, by włączyć się do walki o Scudetto. Dodatkowo czerwone lampki musiały zapalić się działaczom po fazie grupowej Ligi Mistrzów – Roma w bólach wyszła z grupy, ale zdobyła ledwie punkt w dwumeczu z BATE – a także Pucharze Włoch, z którego drużynę ze stolicy wyeliminowała drugoligowa Spezia. W końcu parasol ochronny, który nad głową Garcii rozłożył Walter Sabatini, nie wytrzymał. Kibice mieli go po dziurki w nosie.

A wybór nowego szkoleniowca to poniekąd próba ich zadowolenia. Luciano Spalletti. Charakterystyczny łysol, który w stolicy Włoch wciąż cieszy się sympatią. Jego pierwsze podejście do ekipy Giallorossich (2005-09) było na tyle udane, że nakręcenie sequelu nie wydaje się głupim pomysłem.

Reklama

Rzecz jasna każdy, kto pamięta tę historię, może w tym momencie zaprotestować, bo sprzeczność jest oczywista – władze Romy chcąc w końcu mistrzostwa, a nie drugiego miejsca, biorą gościa, który trzy razy kończył ligę właśnie na tej pozycji. Kontrargumenty? Należy również pamiętać, że wtedy klub funkcjonował w trochę innych, gorszych realiach. Ostatnie trofea zespół z Rzymu zdobywał właśnie za kadencji Spallettiego (dwa Puchary Włoch i Superpuchar). A 56-letni trener przecież wraca do pracy bogatszy o doświadczenia z Rosji. Tam razem z Zenitem dwa razy wygrał ligę, teraz już wie jaki to smak.

W rozmowie z klubowymi mediami zapewnia, że ciągle nosi klub w sercu, a także zdradza plany na najbliższą przyszłość. – Przede wszystkim trzeba popracować nad aspektem mentalnym. Jeśli zaczniemy zastanawiać się nad sprawami fizycznymi, będziemy mogli zapomnieć o przyszłości – mamy za mało czasu, od razu musimy osiągać wyniki. W piłce to zawsze kwestia głowy – mówi. Jednak nie jest wielką tajemnicą, że pierwszym wyzwaniem stojącym przed nowym-starym trenerem jest poprawa gry formacji obronnej. Roma straciła zdecydowanie najwięcej bramek z drużyn, które są w czołówce Serie A (22, przy 12 Interu i 15 Napoli czy Juventusu).

Tym samym przechodzimy do najważniejszego dla nas wątku – czy w związku ze zmianą trenera coś grozi Wojciechowi Szczęsnemu, który u Garcii miał pewny plac? To Francuz dogrywał jego wypożyczenie, zapewniając, że będzie u niego grał. Spallettiego takie zobowiązanie nie dotyczy. W dłuższej perspektywie jego Roma ma być bardziej włoska, z klubem już łączy 23-letniego bramkarza Atalanty, Marco Sportiello. Jednak nie można również zapominać, że nowy trener bardzo dobrze wspomina współpracę z Morganem De Sanctisem z czasów Udinese. Gdy Spalletti pierwszy raz trafił do Romy, chciał do stolicy ściągnąć swojego bramkarza. Nie udało się, de Sanctis wylądował w Romie dopiero kilka lat później, ale sentyment pozostał.

Jednak włoskie media spekulują, że na razie Szczęsny nie ma się czego obawiać. To nazwisko Polaka znajduje się między słupkami w przewidywanych składach na niedzielny mecz z Hellasem Verona. “La Gazzetta dello Sport” ocenia szanse obu bramkarzy następująco: 60 do 40 na korzyść naszego reprezentanta. Przy okazji Szczęsnemu wypomina się, że ciągle nie ustabilizował formy, świetne mecze przeplata słabymi, a także przypomina się, że De Sanctis nie godzi się z rolą rezerwowego, a gdy wskakuje do bramki (sześć spotkań w tym sezonie), to nie zawodzi.

Niedzielne starcie będzie dość ważne. Rywal wymarzony na start, bo drużyna z Verony jeszcze nie wygrała meczu w tym sezonie. Strzeliła też zdecydowanie najmniej bramek (ledwie 12 w 19 meczach), więc Szczęsnemu – jeśli zgodnie z zapowiedziami stanie w bramce – bardzo przydałoby się czyste konto na początek pracy pod okiem Spallettiego.

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
51
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Weszło

Hiszpania

Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?

Patryk Stec
0
Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?
Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Komentarze

0 komentarzy

Loading...