To było dawno temu. Tak dawno, że z osób wciąż żyjących ówczesne czasy może pamiętać tylko elitarna grupa ludzi, wyselekcjonowana przez matkę naturę, wśród której znajduje się m.in. dziadek Sarkiego. 10 grudnia 1907 roku. Saint-Maur-des-Fosses, niewielka miejscowość, usytuowana pod Paryżem. To właśnie wtedy i właśnie w tym miejscu urodził się pierwszy strzelec bramki w historii mistrzostw świata. A nazywał się Lucien Laurent. Gdyby żył, dziś obchodziłby 108. urodziny.
13 lipca 1930 roku. Stadion Montevideo. Na trybunach trzy tysiące widzów, co – musimy podkreślić – nie było jakąś oszałamiającą liczbą, skoro na finał potrafiło przyjść ponad 90 tysięcy. Inauguracyjny mecz mundialu w Urugwaju, który na gospodarza tego historycznego turniej został wybrany zaledwie rok wcześniej, podczas konferencji w Barcelonie. Atmosfera ogólnego podniecenia i niepewności: jak to wszystko będzie wyglądało? Czy taka forma rozgrywki zostanie zaaprobowana przez masową publiczność?
Francja pewnie, bez większych problemów ograła Meksyk 4:1. Gola otwierającego wynik strzeliła już w 19. minucie. A konkretnie uczynił to 22-letni piłkarz Sochaux, Laurent, który precyzyjnym uderzeniem pokonał bramkarza noszącego dostojną czapkę. To on rozpoczął wielką historię mistrzostw, która trwa do dzisiaj. Wielu strzelało bramki podczas tego turnieju – dwie na swoim koncie ma chociażby Bartosz Bosacki – ale to Laurent był pierwszy.
Myślicie, że żadna kamera nie uwieczniła tego wydarzenia? Jeśli tak, to jesteście w grubym błędzie.
Laurent był niskim zawodnikiem – mierzył zaledwie 160 cm. Występował na pozycji – a jakże by inaczej – napastnika. Z dwóch pozostałych meczów grupowych, przegranych przez Francuzów, wykluczyła go kontuzja. Uczestniczył także w następnym mundialu w 1934 roku. W reprezentacji rozegrał łącznie 10 spotkań, w których zdobył – uwaga – tylko dwa gole. Nie był więc strzelcem wyborowym. Po przygodzie z Sochaux grał jeszcze m.in. w Stade Rennes czy Strasbourgu. W 1940 roku, gdy był zawodnikiem Tuluzy, trafił do niemieckiej niewoli i trzy lata spędził w obozie jenieckim. Karierę sportową zakończył w 1946 roku. Potem pracował jeszcze jako trener, głównie młodzieży.
Laurent był jedynym reprezentantem ówczesnej drużyny „Trójkolorowych”, któremu dane było zobaczyć triumf Francji na własnym terenie podczas mundialu w 1998 roku. Niecałe siedem lat później, konkretnie 12 kwietnia, zmarł w Besancon. Miał wówczas 97 lat.