Lepszy remis… Jagiellonia niepokonana na wyjazdach w Europie

Szymon Janczyk

18 grudnia 2025, 23:22 • 3 min czytania 7

Jagiellonia kontynuuje zbieranie skalpów w Europie. Tym razem nie tak imponujących, jak w Kopenhadze czy Strasbourgu, ale remis w osłabieniu z AZ też trzeba docenić. Nie przełożył się on może na czołową ósemkę Ligi Konferencji, lecz sprawił, że białostoczanie mogą się pochwalić: jesienią na wyjazdach w pucharach nie przegrali ani razu.

Lepszy remis… Jagiellonia niepokonana na wyjazdach w Europie
Reklama

W Alkmaar oglądałem spektakl dwóch aktorów. Chyba nieprzypadkowo obaj mieli na ramieniu opaskę kapitana. Sven Mijnans, który otrzymał ją od kolegów z AZ, błyszczał inteligencją, czytaniem gry. Pokazywał się między liniami, prosił o piłki, dyrygował działem kreowania. Jeśli ktoś zagrażał bramce Jagi, to on, oddając kilka groźnych, choć nieudanych strzałów w pierwszych trzydziestu minutach.

Jeden z nich zbił ten, który opaskę dostał od kumpli z Jagiellonii — Taras Romanczuk. Stał akurat na linii bramkowej, wyciągnął w ekwilibrystyczny sposób nogę, odbił strzał piętą. Duch walki o każdy centymetr, o każdą sytuację, nie opuścił go do końca. Kasował, wyjaśniał, odbierał, wybijał. Z takim liderem zespół zginąć nie mógł, więc nie zginął.

Reklama

Liga Konferencji. AZ Alkmaar — Jagiellonia Białystok: rzut karny mógł wszystko zmienić

Przed meczem dyskutowałem z Maartenem Martensem o tym, czy AZ ma problem z obroną stałych fragmentów gry. Rywale Holendrów w Europie zwykli stwarzać sobie po nich sporo szans, dogodnych szans. Upatrywałem w tym okazji dla Jagiellonii, która stając naprzeciw lepszym od siebie, korzystała z tej broni:

  • Racing Strasbourg: gol po stałym fragmencie gry,
  • Rayo Vallecano: gol po stałym fragmencie gry.

Można stwierdzić powtarzalność. Niewiele zabrakło, żeby kontynuować tę wyliczankę. Raz tylko Oskar Pietuszewski zakręcił przeciwnikiem, strzelił i trafił w obrońcę, co przyniosło rzut rożny — wystarczyło. Jagiellonia była o krok od szczęścia. Strzelić się nie udało, lecz faulowany był Afimico Pululu. I tylko szkoda, że przed monitorami dostrzeżono, że chwilę wcześniej ręką zagrał piłkarz Jagi.

Jagiellonia dowiozła remis i czyste konto w osłabieniu. Czerwona kartka Afimico Pululu w meczu z AZ Alkmaar

Karnego nie było, co gorsze — nie było też szczęścia do podpowiedzi z VAR, które korygowały to, czego nie dostrzegł sędzia. Kwadrans — przez tyle goście z Białegostoku grali w pełnym składzie po przerwie. Potem Afimico Pululu starł się z rywalem w walce o piłkę, co początkowo zinterpretowano jako „zwykły” faul, czyli żółtko. Po namyśle jednak jako niebezpieczny atak, czyli taki, który zasługuje na kartkę, tyle że czerwoną.

Słusznie, niesłusznie… Prędzej niesłusznie, ale może to punkt widzenia zatroskanego Polaka, rodaka. W każdym razie, wtedy zaczęła się walka nie tyle z przeciwnikami, ile z czasem. O to, żeby ukraść go jak najwięcej, żeby przeciągnąć, ale tylko działania boiskowe. Nie moment, w którym sędzia gwizdnie po raz ostatni.

Udało się to zrobić na tyle skutecznie, że AFAS Stadion żegnał Jagiellonię, wyświetlając na telebimie dwa krąglutkie zera. To wynik, który białostockiego zespołu w pełni nie satysfakcjonował, nie gwarantował wymarzonego miejsca w czołowej ósemce, ale w takich okolicznościach — zupełnie wystarczał. Oznaczał nie tylko wpływ na klubowe konto, ale też czyste konto, na które bardzo liczyli bramkarz i obrońcy.

Sławomir Abramowicz wspominał o tym przed spotkaniem i akurat on mógł się uśmiechnąć. Jagiellonia wybroniła się świetnie, perfekcyjnie. Jasne, trochę skorzystała na nieskuteczności rywala, natomiast na koniec przetrwała, nie może mówić o ogromnym szczęściu.

Nie taki zły koniec roku przed wyczekiwanymi urlopami. Sześć na sześć wyjazdów bez porażki — to fundament dłuższej przygody Jagiellonii w Europie.

AZ Alkmaar – Jagiellonia Białystok 0:0

WIĘCEJ O MECZU AZ ALKMAAR – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK NA WESZŁO:

fot. Newspix

7 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

FC Porto w ćwierćfinale Pucharu Portugalii. Bednarek starł się z sędzią

Braian Wilma
0
FC Porto w ćwierćfinale Pucharu Portugalii. Bednarek starł się z sędzią
Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama