To, co wydarzyło się w weekend na boiskach holenderskiej Eredivisie, można nazwać małym medycznym cudem. Samuel Bastien, 29-letni pomocnik Fortuny Sittard, pojawił się na murawie po raz pierwszy od marca. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze kilka miesięcy temu piłkarz leżał w śpiączce po udarze mózgu, a lekarze wieszczyli mu koniec kariery.
Bastien: Niewiele brakowało, a nie byłoby mnie już na tym świecie
Sobotnie spotkanie pomiędzy PEC Zwolle a Fortuną Sittard zakończyło się zwycięstwem tych pierwszych 1:0. Wynik jednak zszedł na drugi plan w 83. minucie meczu. Wtedy na boisku zameldował się Samuel Bastien. Dla 29-latka był to pierwszy występ od 16 marca. Przerwa ta nie wynikała jednak z kontuzji sportowej, lecz z dramatycznej walki o życie.
Przez wiele miesięcy wokół nieobecności Bastiena panowała cisza. Dopiero we wrześniu zawodnik wyznał, co naprawdę się stało. Zaczęło się niewinnie – od bólu głowy.
– Dopadł mnie silny ból głowy i poszedłem spać, mając nadzieję, że przejdzie. Ale to nie pomogło, a środki przeciwbólowe też nie pomagały – mówił Bastien.
Sytuacja jednak błyskawicznie stała się krytyczna – piłkarz doznał udaru mózgu i zapadł w śpiączkę na trzy dni.
– Niewiele brakowało, a nie byłoby mnie już na tym świecie. Byłem o krok od śmierci – powiedział, cytowany przez HLN.be.
❤️ | Samuel Bastien a fait ses retours sur les terrains après avoir fait un AVC en avril (DH)
« Les médecins m’avaient dit il y a quatre mois que je ne rejouerais plus jamais au football. J’avais des maux de tête et d’un coup, j’ai fait un AVC et je me retrouvais dans le coma.… pic.twitter.com/q6yIpbzqbl
— Ma Pro League (@MaProLeague) December 14, 2025
Bastien: Lekarze mówili, że już nigdy więcej nie zagram w piłkę
Bastien musiał przejść operację, a pierwsze dni po wybudzeniu spędził na wózku inwalidzkim. Spędził dwa tygodnie w szpitalu, gdzie diagnoza lekarzy brzmiała jak wyrok. O zawodowym uprawianiu sportu miał zapomnieć.
– Lekarze mówili, że już nigdy więcej nie zagram w piłkę – mówił Bastien.
Pomocnik wykazał się jednak niesamowitą determinacją. W ośrodku rehabilitacyjnym musiał na nowo uczyć się chodzić, ale postępy robił znacznie szybciej niż zakładały scenariusze medyczne.
– Każdego dnia starałem się być silny właśnie dla tego momentu – mówił wzruszony Bastien w rozmowie z ESPN po meczu, w którym rozegrał siedem minut z PEC Zwolle. W tym czasie miał pięć kontaktów z piłką.
Radości z powrotu podopiecznego nie krył również trener Danny Buijs, nazywając ten występ ogromnym impulsem po długiej i ciężkiej rehabilitacji. Sam zawodnik przyznaje szczerze, że nie jest jeszcze gotowy na sto procent, ale sam fakt bycia z drużyną i powrotu do gry jest dla niego olbrzymim sukcesem.
Ośmiokrotny reprezentant DR Konga był w przeszłości zawodnikiem takich klubów jak Chievo Werona, Standard Liege, Burnley czy Kasimpasa. Od 2024 roku reprezentuje barwy holenderskiej Fortuny Sittard, w której rozegrał łącznie 26 meczów i zanotował dwie asysty.
Choć jego drużyna przegrała sobotni mecz, on sam odniósł w miniony weekend największy sukces w karierze.
I w życiu.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Krychowiak o Rosji: „Bardzo mi się podobało”
- Chaos w argentyńskiej piłce
- Piłkarz o zerwanej zgodzie: „Banda dilerów”
Fot. Newspix