Brzęczek docenił swoją pracę. Reca i Duda powinni być wdzięczni

Mikołaj Duda

02 grudnia 2025, 16:34 • 4 min czytania 14

Jerzy Brzęczek w świetnym stylu wrócił do pracy po kilku latach, gdy znajdował się na uboczu. W rozmowie na kanale Tomasza Ćwiąkały odniósł się do krytyki, jaka spotkała go w ostatnich latach, wrócił też wspomnieniami do pracy w Wiśle Kraków oraz przedstawił przykłady, że ma umiejętność odpowiedniej pracy z młodymi zawodnikami. 

Brzęczek docenił swoją pracę. Reca i Duda powinni być wdzięczni
Reklama

Spadek z Wisłą Kraków stworzył narrację oceny mnie jako trenera. To była dla mnie najgorsza rzecz pod względem emocjonalnym i wizerunkowym jaka przydarzyła mi się w karierze. Fakty są takie, że na 14 meczów wygraliśmy tylko jeden, ale zdaje sobie sprawę ile rzeczy miało na to wpływ, także pozaboiskowych przed moim przyjściem, które powodowały, że to narastało. To był błąd, że przejąłem Wisłę jeśli chodzi o czas, timing tej decyzji. Graliśmy wiele dobrych spotkań, ale były takie rzeczy po drodze, że nie było tego pozytywnego bodźca dla drużyny. Utworzył się taki klimat, że ciężko było, żebyśmy z tego wyszli. 

– Po spadku z Wisłą i jeszcze tym wcześniejszym zwolnieniu z reprezentacji wytworzyła się taka narracja, że Brzęczek do niczego się nie nadaje. I to wszystkim pasowało. To też był dla mnie czas na różne przemyślenia, mam teraz większy bagaż doświadczeń. Miałem różne oferty pracy, ale to były takie kwestie, które zbytnio mnie nie interesowały. 

Reklama

Brzęczek z uznaniem o swojej pracy. „Zawsze dobrze pracowałem z młodzieżą”

Jerzy Brzęczek odniósł się też do wielu opinii, w których było mu zarzucane, że nie potrafi on pracować z młodymi zawodnikami. Pochwalił się przykładami piłkarzy, którzy dzięki niemu znacząco się rozwinęli.

– Zawsze dobrze pracowałem z młodzieżą. Z Rakowa, który był wtedy w 2. Lidze sprzedaliśmy dwóch zawodników do Ekstraklasy – Mateusza Zacharę i Macieja Gajosa. Obaj później dostali powołanie do reprezentacji. W Wiśle Płock, Damian Szymański czy Arek Reca. Reca jako skrzydłowy nigdy by nie wyjechał za granicę. Nigdy. Z całym szacunkiem do niego, ale na to pozwoliło mu przesunięcie na lewej obronie. 

– W Wiśle Kraków gdyby nie ja, to Kacper Duda by w niej nie grał. Wypatrzyłem go jako selekcjoner na zgrupowaniu dla młodych zawodników w Hiszpanii. Widząc jego umiejętności zadzwoniłem do Kuby Błaszczykowskiego i mu powiedziałem: Kuba, co jest? To jest super chłopak.” Później został wypożyczony. Gdy byłem w Wiśle to wrócił z wypożyczenia z Garbarni, gdzie w 2. Lidze nie był podstawowym zawodnikiem. Wszyscy postawili na nim krzyżyk, a ja pamiętałem jego umiejętności. Pamiętam, jak na pierwszym treningu po ośmiu minutach wyglądał jakby miał się udusić, powiedział mi, że ma problemy z astmą. Odpowiedziałem, że mu nie popuszczę, bo ma potencjał. Teraz gra i  jest dobrym piłkarzem.

Mały lider z Wisły Kraków. Wzorowy rozwój Kacpra Dudy

– Wielu takich chłopaków, jak nie dostanie szansy to zginie. Mówimy, że ci piłkarze po przejściu z piłki seniorskiej giną. Tak, bo oni nie są do tego przygotowani pod względem mentalnym. Nie są przygotowani na to co ich czeka. Są przygotowani, że to jest piękny świat, że ciągle wygrywasz, ale taki nie jest. Musisz być przygotowany do walki, bo to jest dżungla. Przed nimi buduje się różową rzeczywistość, żeby zrobili karierę, ale policzcie ilu z nich po skończeniu wieku juniorskiego gra w Ekstraklasie. A to tylko w Polsce. Co dopiero na szczeblu międzynarodowym. 

– W Niemczech, gdzie inwestowane są wielkie pieniądze na poziom profesjonalny wchodzi zaledwie niespełna 1% zawodników. Wielu ma marzenia, ale później przychodzi rozczarowanie i depresja. Problemem jest dawanie im wymówek, że trener cię nie lubi. Gdy pójdziesz grać do innego kraju to tym bardziej będzie ci ciężko. Oni są przygotowywani, że jak źle przyjmą piłkę to ni jest ich wina, tylko trenera.

Brzęczek o młodych zawodnikach: To nie jest wyjątkowe pokolenie

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix.pl

14 komentarzy

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama