Reklama

Zagrał, a nie powinien. Brak walkowera, a nas traktowali inaczej

AbsurDB

Autor:AbsurDB

28 października 2025, 17:17 • 5 min czytania 27 komentarzy

W meczu europejskich pucharów wchodzi na boisko zawodnik, który ewidentnie nie ma prawa w nich grać. Co robi UEFA? Jeśli pomyłka zdarzy się polskiemu klubowi, kończy się to walkowerem. Co innego, gdy dopuści się tego zespół z zachodniej części kontynentu. Wtedy europejska federacja bierze błąd na siebie i znajduje kruczki proceduralne, by sprawca nie poniósł praktycznie żadnych konsekwencji. Rachid Ghezzal nie miał prawa wystąpić w meczu Utrecht-Lyon. Nie tylko zagrał, ale i asystował przy jedynym goli. I co? I nic.

Zagrał, a nie powinien. Brak walkowera, a nas traktowali inaczej

Lyon wystawił nieuprawionego zawodnika, ale UEFA nie wyciągnie konsekwencji

25 września w meczu pierwszej kolejki Ligi Europy między Utrechtem a Lyonem wystąpił Rachid Ghezzal. Ten wychowanek Lyonu odszedł z klubu osiem lat temu i przez Monaco, Leicester i Fiorentinę trafił ostatecznie do Besiktasu, w którym odnosił sukcesy. Rozegrał sto meczów, zdobył mistrzostwo, dwa puchary kraju i został cztery lata temu najlepszym zagranicznym zawodnikiem ligi.

Reklama

5 września (to ważna data dla całej sprawy) został ogłoszony powrót Algierczyka do Lyonu. Oto jak klub uzasadniał podpisanie kontraktu z 33-latkiem:

Powrót Rachida Ghezzala wykracza poza ramy sportowe: jest to również osobista i emocjonalna przygoda, wspierana przez wspólną wolę piłkarza i Lyon. Dzięki swojemu doświadczeniu na najwyższym poziomie Rachid stanowi atut dla klubu pod względem sportowym, a także będzie cennym wsparciem dla młodych graczy, wzmacniając naturalną więź między akademią a pierwszą drużyną. Dzięki swojemu wzorowemu nastawieniu i tożsamości przyczyni się również do umocnienia jedności i ambicji w szatni.

Równolegle Rachid Ghezzal przygotowuje się już do przejścia do kadry trenerskiej oraz szkoleniowej, rozpoczynając studia z zakresu zarządzania sportem, które będzie kontynuował równolegle do swojej kariery zawodniczej.

Fenomenalna sprawa. Bardzo lubimy takie powroty dawnych zawodników, którzy wspierają młodzież w klubie swojego dzieciństwa, jednocześnie starając się płynnie przejść do wspierania go z ławki trenerskiej w przyszłości. Zdecydowanie więcej takich przypadków powinno być w polskiej lidze.

Algierczyk zagrał w Holandii

Ghezzal miał być trzeciorzędnym zawodnikiem w kadrze Lyonu. Nie został nawet zgłoszony do Ligi Europy. Pech chciał jednak, że rekonwalescencja Ernesta Nuamaha po zerwaniu wiązadła krzyżowego w kwietniu, nie przebiegała zgodnie z planem i trzeba było pilnie szukać prawoskrzydłowego. Klub wymyślił, że wykorzysta przepisy UEFA pozwalające zgłosić zastępstwo za gracza długotrwale kontuzjowanego.

L’Equipe napisała nawet o tym artykuł przed meczem wskazując na złagodzenie przepisów w tym zakresie. Mamy wrażenie, że polskie środowisko piłkarskie jest już dziś tak wyczulone na takie kwestie, że gdyby Lyon grał z naszym klubem, wytknięto by bardzo szybko ten błąd. Jednak ani Francuzi, ani Holendrzy, z którymi grał Lyon, nie zwrócili na niego uwagi.

Ghezzal wszedł na boisko w 65. minucie i niewiele później asystował przy jedynym golu w meczu. Holendrzy przeanalizowali sytuację, ale zorientowali się… zbyt późno. Złożyli skargę, jednak po upłynięciu regulaminowych dwudziestu czterech godzin od zakończenia spotkania!

Skrzydłowy to nie bramkarz

Co się okazało? Otóż długotrwała kontuzja owszem, umożliwia zastąpienie zgłoszonego, a długotrwale kontuzjowanego zawodnika, innym. Jednak by tak się stało, zastępca musi być w klubie przed upłynięciem terminu oryginalnych zgłoszeń, czyli 2 września. A jak pamiętacie, Algierczyk przybył nad Rodan trzy dni później.

To ewidentne złamanie regulaminu. Chodzi o to, by zespoły nie dokonywały nowych zakupów w razie kontuzji, tylko zastępowały pechowców kimś ze swojej szerokiej kadry. Przecież w przeciwnym razie Manchester City szybko próbowałby rok temu znaleźć zmiennika dla Rodriego.

Fanom Wojciecha Szczęsnego musi zapalić się w tym momencie lampka ostrzegawcza. Jak to? Przecież Polak dołączył do Barcelony już po zamknięciu zeszłorocznego okienka, czy grał zatem nielegalnie?

Przepisy zupełnie inaczej traktują kontuzję bramkarza. Wtedy, zgodnie z punktem 31.14 regulaminu Ligi Europy, można go zastąpić praktycznie w każdym momencie dowolnym innym golkiperem, nawet jeśli dopiero dołączył do klubu. To logiczne. Na tej pozycji zmiennicy nie prezentują umiejętności bardzo bliskim graczom podstawowego składu, jak to ma miejsce w przypadku zawodników z pola.

 

Dlaczego Lyon uznał, że może skorzystać z tego zapisu w odniesieniu do prawoskrzydłowego? Trudno powiedzieć. Zastanawiający wydaje się też być brak reakcji UEFY nawet wtedy, gdy zawodnik został zgłoszony do meczu, a potem w nim wystąpił.

Spóźnili się z protestem, czyli nic się nie stało

Błąd dostrzegł Utrecht i złożył oficjalny protest. Odpowiedź europejskiej federacji? Wydała „wyjaśnienie przepisów”, w których stwierdza, że taki zawodnik nie może występować w Lidze Europy i zabroniła mu gry aż do końca kolejnego okna transferowego, nie zmieniając wyniku meczu!

To kolejny przypadek, gdy władze europejskiego futbolu są łagodne dla Lyonu po tym, jak ostatecznie nie wykluczyły go z Ligi Europy za długi ani za kwestię faktu, że ma wspólnego właściciela z Crystal Palace, które też miało przystąpić do tych rozgrywek.

Co mówi o tej sytuacji regulamin dyscyplinarny UEFA? „Jeżeli gracz nieuprawiony uczestnicy w spotkaniu, w meczu takim może zostać ogłoszony walkower, o ile przeciwnicy zgłoszą protest.”

Mieliśmy z tym do czynienia podczas afery związanej z występem Bartosza Bereszyńskiego przeciwko Celtikowi w eliminacjach Ligi Mistrzów, gdy Legia została ukarana walkowerem. Tu przeczytacie wszystkie szczegóły tamtej sprawy:

Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o aferze na Legii. Tylko u nas!

Oczywiście, jest istotną różnicą fakt, że wtedy chodziło o zawieszenie za kartki. Dodatkowo wiele zmienia także gapiostwo Holendrów, którzy zorientowali się zbyt późno i właściwie odebrali UEF-ie możliwość nagrodzenia ich walkowerem przez zbyt późny protest. Pod tym względem Szkoci byli znacznie przytomniejsi jedenaście lat temu. Inną sprawą jest, że tym razem znacznie większa odpowiedzialność spoczywa na europejskiej federacji, bo przyjęła zgłoszenie zawodnika, którego nie powinna zaakceptować.

Przy czym jasne jest też, że Bereszyński swoją karę wówczas odbył, a przez niedopatrzenie klubu nie został zgłoszony do spotkań, w których pauzował. Właściwie gdyby nie problemy z papierologią mógłby wtedy z Celtikiem bez większego problemu wystąpić. Wszedł na parę minut, miał tylko kilka kontaktów z piłką. A mimo tego kara była najsurowsza z możliwych.

Algierczyk dla Lyonu nie miał prawa zagrać w żadnym przypadku, a w dodatku miał istotny wpływ na wynik spotkania. Wyrok? Oj tam, oj tam. Już więcej go nie wystawiajcie.

Czy to sprawiedliwe?

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE EUROPY NA WESZLO:

 

Fot. Newspix.pl

27 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Europy

Reklama
Reklama