Do przerwy wydawało się, że oglądamy dosyć nudny mecz, ale czasem warto poczekać na taki błysk. Arsenal po zmianie stron najadł się chyba węgrzynowskiego wiaderka witamin i po prostu zmiażdżył Atletico Madryt. Kanonierzy ewidentnie wybrali przemoc i w ciągu trzynastu minut wbili rywalom cztery gole.

Po Rojiblancos nie było czego zbierać. Gospodarze wchodzili w pole karne gości jak w masło, w kwadrans kompletnie rozbili swoich rywali i popisali się niesamowitą skutecznością, która w szoku pozostawiła całkowicie bezradnego Diego Simeone. Trener Atletico stał tylko przy linii bocznej i biernie przyglądał się temu, jak Arsenal dopełnia dzieła zniszczenia.
Cóż jednak mógł zrobić?
Sensacja! Napoli rozgniecione w Holandii [CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW]
Arsenal – Atletico Madryt 4:0. Kilkunastominutowy koncert Kanonierów
Składne akcje Arsenalu mogły i nawet powinny się podobać. Pierwszego gola przyniósł jednak stały fragment gry i niezawodny przy takich okazjach Gabriel Magalhaes. Brazylijczyk jest dla ekipy z Londynu nieocenionym skarbem i tajną bronią w ofensywie. Odpala w ważnych momentach i teraz dał drużynie sygnał do rozpędu. To jego drugi gol w sezonie i w sumie już 22. dla ekipy z Emirates Stadium we wszystkich rozgrywkach.
Gdy londyńczycy napoczęli rywala, to potem poszło już gładko.
Na 2:0 pięknym strzałem Jana Oblaka pokonał Gabriel Martinelli. Wykończenie jak z podręcznika, doskonałe.
Na 3:0 gola zdobył Viktor Gyokeres, który trafień dla Kanonierów potrzebuje jak kania dżdżu.
Na 4:0… znów Gyokeres, nawet biodrami, bo jak masz frajera, to trzeba go bić.
4-0 ARSENAL.
VIKTOR GYOKERES goal. Premier League teams are the best teams in the world pic.twitter.com/pojtoOSDVQ
— Nipsey Christ (@NipseyC11855) October 21, 2025
Popis w ataku, ale ta obrona to coś niesamowitego…
Mamy pełne prawo zachwycać się popisami piłkarzy Arsenalu w ataku, ale nie zapominajmy, że ta drużyna po prostu przestała tracić gole. Ten sezon jest dla paki Mikela Artety pod tym względem niesamowity. W Premier League najmniej straconych goli – w ośmiu meczach ledwie trzy, drugi pod tym względem Manchester City stracił już sześć. W Lidze Mistrzów? Komplet czystych kont, bilans bramkowy 8:0.
Pod względem straconych goli w europejskich rozgrywkach tylko Inter jest w stanie dorównać ekipie z Londynu.
Ekipie, która dziś niespecjalnie musiała się obawiać o czyste konto, bowiem po bezpłciowej pierwszej połowie dokonała aktu takiego zniszczenia, że gościom odechciało się czegokolwiek. Jeden celny strzał – na tyle było stać Atletico, które do Madrytu wraca na tarczy. Naprawdę solidnie poobijane.
Arsenal – Atletico Madryt 4:0 (0:0)
- 1:0 – Gabriel 57′
- 2:0 – Martinelli 64′
- 3:0 – Gyokeres 67′
- 4:0 – Gyokeres 70′
CZYTAJ WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ NA WESZŁO:
- PSG szokuje! Dziewięć goli, dwie czerwone kartki!
- W Motorze Lublin… sami nie wiedzą, czy były oferty za Brighta Ede
- Bogusław Leśnodorski o bałaganie w Legii. „To bez sensu”
Fot. Newspix