Robert Lewandowski na bramkę w oficjalnym meczu czeka od 25 maja i ligowego starcia z Athletikiem Bilbao. Okres wakacyjny i kontuzja spowodowały, że Polak po raz ostatni z gola cieszył się aż 105 dni temu. A to jego najdłuższa przerwa w strzelaniu od… 15 lat. Na gola krócej czekał nawet wtedy, gdy rozgrywki piłkarskie wstrzymał koronawirus. W 2010 roku przełamał się 7 września. Dziś pora na powtórkę?

Oczywiście, nie chodzi o to, żeby nagle odtrąbić ogromny kryzys Lewandowskiego. Bo i powody dla których czekanie na gola się przedłuża, są oczywiste. Nasz napastnik sezon skończył już w maju, rezygnując z przyjazdu na czerwcowe zgrupowanie. W lipcu zagraniczne ligi nie funkcjonowały, a tuż przed sierpniowym początkiem sezonu nabawił się kontuzji. Na kadrę przyjechał mając w nogach zaledwie 28 minut w starciach z Levante i Vallecano. Z Holandią zagrał 64 minuty i nie oddał żadnego strzału na bramkę przeciwnika.
Lewandowski w międzyczasie strzelał co prawda w sparingach (z Seoulem i Daegu), ale jego ostatnimi golami w oficjalnych meczach był dublet z Athletikiem Bilbao, zdobyty w finałowej kolejce poprzedniego sezonu. Na bramkę w oficjalnych rozgrywkach 37-latek czeka więc od 25 maja, a więc dokładnie 105 dni.
105 dni – tyle, z powodu letniej przerwy i kontuzji, czeka na gola Robert Lewandowski.
To dłuższa przerwa w strzelaniu od tej, gdy świat futbolu wstrzymała pandemia (81 dni), i najdłuższa od… 15 lat (115 dni).
Wtedy także przełamał się 7 września (z Australią). Dziś powtórka? pic.twitter.com/6ztR0E1s6L
— Wojciech Górski (@Woj_Gorski) September 7, 2025
Polska – Finlandia. Robert Lewandowski czeka na gola 105 dni
Z ciekawości zerknąłem, kiedy Lewandowski na kolejne umieszczenie piłki w bramce musiał czekać równie długo. A że przez lata strzelał niezwykle regularnie, naturalnym kandydatem wydawał się okres pandemii. Z prostego powodu: gdy świat futbolu stanął w miejscu – nie było jak zdobywać bramek.
Ale nie – wówczas Lewandowski strzelił dwa gole w ostatnim meczu przed pandemią (25 lutego 2020 roku z Chelsea) i strzelił gola także w pierwszym meczu po wznowieniu rozgrywek (17 maja 2020 roku z Unionem). Choć świat zdążył się w tym czasie zmienić, na gola czekał więc „tylko” 81 dni.
Przez lata napastnika nie zatrzymywali ani obrońcy, ani problemy zdrowotne. Dłuższa przerwa w grze czekała Lewego po wspomnianym meczu z Chelsea – ale wówczas razem z nim przestał grać cały świat. Poza tym – najdłuższa pauza z powodu kontuzji zdarzyła mu się na przełomie 2019 i 2020 roku i wynosiła 27 dni. Opuścił w tym czasie tylko jedno spotkanie Bayernu Monachium. Lewandowski niemal zawsze był zdrowy, a gdy był zdrowy, regularnie strzelał.
Żeby więc cofnąć się do równie długiej przerwy w strzelaniu bramek, trzeba wrócić do… pierwszego sezonu Lewandowskiego w barwach Borussii Dortmund. Sporo czasu Lewy czekał na gola na jego finiszu, strzelając dopiero na początku kolejnego – w 1. rundzie Pucharu Niemiec z Sandhausen. Przerwa w zdobywaniu bramek trwała od 30 kwietnia 2011 do 30 lipca 2011, a więc dokładnie 90 dni. Czyli i tak krócej niż obecnie.
Żeby znaleźć dłuższą – trzeba cofnąć się jeszcze blisko o rok. 15 maja 2010 roku Lewandowski zdobył swoją ostatnią bramkę dla Lecha Poznań (z Zagłębiem Lubin), po czym przeniósł się do Borussii Dortmund. W niej początek sezonu notował bez gola, a na początku września wyjechał na zgrupowanie pod wodzą szykującego kadrę na domowe Euro Franciszka Smudy. Lewandowski przełamał się 7 września 2010 roku z Australią, choć w tym samym meczu zmarnował także rzut karny. Kilkanaście dni później zdobył premierowe trafienie w barwach BVB, strzelając gola w derbach przeciwko Schalke.
Dziś od zakończenia poprzedniej serii (115 dni) mija dokładnie 15 lat. To chyba dobry moment, by przełamać się ponownie.
Z Chorzowa Wojciech Górski, Weszło
WIĘCEJ O MECZU POLSKA – FINLANDIA NA WESZŁO:
- Stadion Śląski. Finansowy trup [PATOLIGA]
- Panowie, na nic! Przed nami mecz o wszystko
- Selekcjoner na cenzurowanym, czołowe postaci na ławkach. Finowie przed meczem z Polską
Fot. Newspix.pl