Reklama

Derbowy koszmar Arki Gdynia w Ekstraklasie. Czy uda się przerwać fatalną passę?

Michał Kołkowski

24 sierpnia 2025, 12:18 • 9 min czytania 17 komentarzy

– Zawsze warto być zapamiętanym, że dokonało się czegoś pierwszy raz – stwierdził trener Dawid Szwarga przed dzisiejszym starciem Arki Gdynia z Lechią Gdańsk. I faktycznie, szkoleniowiec Żółto-Niebieskich ma szansę zostać pierwszym trenerem w historii gdyńskiego klubu, który zwycięży w derbach Trójmiasta rozegranych na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Jak dotąd derbowy bilans Arki w Ekstraklasie prezentuje się bowiem katastrofalnie, zwłaszcza jeżeli chodzi o spotkania rozegrane w Gdańsku, gdzie gdynianie jak dotąd zawsze przegrywali.

Derbowy koszmar Arki Gdynia w Ekstraklasie. Czy uda się przerwać fatalną passę?

Z drugiej strony – kiedy jak nie teraz przerwać tę koszmarną passę, skoro powieźć Lechię szóstką potrafi nawet Zagłębie Lubin?

Reklama

Lechia zdominowała derbową rywalizację z Arką w Ekstraklasie

Jeśli spojrzeć na całą historię derbów Trójmiasta, to nie mamy wcale do czynienia z zupełnie jednostronną rywalizacją. Na przykład w meczach rozegranych na drugim poziomie rozgrywkowym (czyli w obecnej 1. lidze) Arka ma niewielką przewagę nad Lechią. Żółto-Niebiescy wygrali dziewięć z dwudziestu czterech konfrontacji z gdańszczanami na zapleczu Ekstraklasy, kolejnych dziewięć zremisowali i tylko sześciokrotnie schodzili z boiska pokonani. W tym w ostatnich derbach Trójmiasta. 19 maja 2024 roku Lechia wygrała bowiem przed własną publicznością z Arką 2:1, mimo że przez lwią część spotkania grała wówczas w dziesiątkę.

To porażka – jak się później okazało – miała dla gdynian dość ponure konsekwencje. Arka wypuściła wtedy z rąk szansę na przypieczętowanie awansu do Ekstraklasy i koniec końców w spektakularnym stylu wyłożyła się w barażach, przez co na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej przyszło jej zaczekać jeszcze przez rok.

Prawdziwym koszmarem dla Arki są natomiast derbowe starcia z Lechią w elicie. Aż trudno w to uwierzyć, ale Żółto-Niebiescy wciąż nie mają na koncie ani jednej wygranej nad odwiecznymi rywalami w Ekstraklasie. Z piętnastu spotkań derbowych rozegranych na najwyższym szczeblu, zespół z Gdańsk zwyciężył aż w jedenastu. Cztery mecze zakończyły się remisami. Przed własną publicznością Lechia wygrała wszystkie (!) potyczki z Arką w Ekstraklasie. Stuprocentowa skuteczność.

Derby Trójmiasta w najwyższej klasie rozgrywkowej:

  • (2008/09) Arka Gdynia 0:1 Lechia Gdańsk
  • (2008/09) Lechia Gdańsk 2:1 Arka Gdynia
  • (2009/10) Lechia Gdańsk 2:1 Arka Gdynia
  • (2009/10) Arka Gdynia 1:2 Lechia Gdańsk
  • (2010/11) Lechia Gdańsk 1:0 Arka Gdynia
  • (2010/11) Arka Gdynia 2:2 Lechia Gdańsk
  • (2016/17) Arka Gdynia 1:1 Lechia Gdańsk
  • (2016/17) Lechia Gdańsk 2:1 Arka Gdynia
  • (2017/18) Arka Gdynia 0:1 Lechia Gdańsk
  • (2017/18) Lechia Gdańsk 4:2 Arka Gdynia
  • (2017/18) Arka Gdynia 1:2 Lechia Gdańsk
  • (2018/19) Lechia Gdańsk 2:1 Arka Gdynia
  • (2018/19) Arka Gdynia 0:0 Lechia Gdańsk
  • (2019/20) Arka Gdynia 2:2 Lechia Gdańsk
  • (2019/20) Lechia Gdańsk 4:3 Arka Gdynia

Prawdziwym katem rywali zza miedzy był przez lata Flavio Paixao, który strzelił Arce aż dziesięć goli w dziewięciu występach. W tym – dwa hat-tricki. Jednego z nich Portugalczyk skompletował zresztą w ostatnich derbach Trójmiasta, jakie rozegrano na poziomie Ekstraklasy. 31 maja 2020 roku Biało-Zieloni wygrali u siebie z Arką 4:3, mimo że do 87. minuty przegrywali 2:3. Paixao złamał wtedy serca gdynian zwycięskim trafieniem z rzutu karnego w siódmej minucie doliczonego czasu.

Flavio Paixao w derbach Trójmiasta

Derbowe koszmary Arki Gdynia. Czy uda się odpędzić demony?

Ostatecznie Arka w sezonie 2019/20 pożegnała się z Ekstraklasą i wróciła do niej dopiero w tym roku. Jeszcze bardziej bezpośredni wpływ na degradację Żółto-Niebieskich miał jednak derbowy remis z maja 2011 roku. Wtedy też Arka długo prowadziła (w 88. minucie było 2:0 dla gdynian), ale dała się wypunktować w ostatnich sekundach spotkania. Trafienie na 2:2 zapisał wówczas na swoim koncie Luka Vućko w 96. minucie meczu.

– I tu jest cicho… – komentował zszokowany Rafał Wolski.

Niestety, brałem udział w tym meczu… Mieliśmy spotkanie pod pełną kontrolą, strzeliliśmy bramkę na 2:0 w samej końcówce. Niektórzy z zawodników zaczęli już świętować zwycięstwo, a skończyło się tak, jak się skończyło. To było jedno z takich spotkań, które się nam nigdy, pod żadnym pozorem nie powinny wydarzyć. Bardzo żałuję tej porażki, bo nie traktuję tamtego wyniku jako remis – wspominał w rozmowie z Weszło Paweł Zawistowski. – Mieliśmy wtedy naprawdę ciężką sytuację w tabeli. Dlatego chyba nawet trudno powiedzieć, że przed derbami spadła na nas jakaś wyjątkowo duża presja. Wiemy przecież doskonale, jak ten sezon się dla nas skończył. W Arce wtedy było mnóstwo zawodników zagranicznych, którzy do takich spotkań podchodzą zupełnie inaczej. Mówię o tych graczach, którzy przyjechali na rok, pograli i się zawinęli. Polacy całe to tło rozumieli, czytali w mediach, ale ilu wtedy mieliśmy Polaków w składzie? Może z pięciu.

– Nie krytykuję oczywiście takich zawodników jak Tadas Labukas czy Miro Bożok, którzy normalnie mówili po polsku i wszystko rozumieli. Im naprawdę zależało na zwycięstwie. Ale pozostali przyjechali do Polski na wakacje no i ten sezon wyglądał tak, a nie inaczej. Zresztą – o ile pamiętam, to wtedy Lechia miała zakaz stadionowy, nie wpuścili ich kibiców na stadion, co też miało wpływ na atmosferę tych derbów – dodał Zawistowski. – Cokolwiek by się jednak nie działo, ktokolwiek by w Arce nie grał – naszym obowiązkiem było wtedy dowieźć prowadzenie. Inaczej byśmy rozmawiali, gdyby tamte derby okazały się mimo wszystko zwycięskie. A tak? Zremisowaliśmy we frajerskim stylu. To nie było zresztą remis, tylko nasza porażka. Te punkty były nam wtedy bardzo potrzebne.

„Wydarzyło się coś, co nie miało prawa się wydarzyć. Zapanowała wściekłość, wszyscy mieli pretensje do wszystkich, oskarżali się wzajemnie. Potraktowaliśmy to jako klęskę”

Paweł Zawistowski o derbach Trójmiasta z 2011 roku

O nie najlepszych doświadczeniach z derbami Trójmiasta opowiadał nam również Leszek Ojrzyński, który prowadził Arkę w latach 2017-2018. Wprawdzie obecny szkoleniowiec Zagłębia Lubin sięgnął z Żółto-Niebieskimi po dwa trofea, lecz derbowej niemocy przełamać mu się nie udało. Do historii przeszło zwłaszcza spotkanie z kwietnia 2018 roku, kiedy podopieczni Ojrzyńskiego już do przerwy przegrywali 0:4. Ostatecznie zredukowali rozmiary porażki do wyniku 4:2 dla Lechii.

– Najbardziej pamiętne derby… Ojojoj! Kilka tych meczów było, wszystkie przegrane. I każde z tych spotkań miało swoją własną, inną historię. Wszystkie z nich bardzo odczułem. Debiutowałem właśnie w derbach Trójmiasta – wspominał Ojrzyński na łamach Weszło. – Pamiętam jak padały te bramki w moim debiucie. Przegrywaliśmy 0:2, udało nam się złapać kontakt. Lechia miała bardzo ciężką przeprawę w tym meczu. W pewnym momencie wybijali już piłkę po autach. Ale liczy się tylko wynik. Przebieg meczu pamiętam tylko ja i zawodnicy, a porażka Arki pozostała i takie są fakty.

– Przyznaję, że wychodziliśmy na mecze przemotywowani. Ta passa meczów bez zwycięstwa za bardzo w nas siedziała. Przypominam sobie drugie spotkanie, kiedy obie strony strony zagrały bardzo brzydki mecz, a my daliśmy sobie wbić bramkę w doliczonym czasie gry. Wtedy na pewno doszło do przemotywowania przed pierwszym gwizdkiem. To samo w starciu, który przegraliśmy 2:4. Tam byliśmy jak zaczarowani. Kluczowe znaczenie miała tutaj sfera psychologiczna. Kolejne spotkanie graliśmy już tydzień później i nie zdążyliśmy się podnieść pod tym blamażu, chociaż ciśnienie na korzystny wynik u siebie było duże. Nie zdaliśmy tego egzaminu. Mecz w Gdańsku, gdzie straciliśmy cztery gole, był kompromitacją z naszej strony. Lechii wszystko wpadało, a my jej pomagaliśmy. Oczywiście każdy z tych goli miał swoje konkretne podłoże, one przeciwnikom nie spadły z księżyca. Wesoło podczas analizy tego meczu nie było – przyznał trener.

Leszek Ojrzyński jako trener Arki Gdynia

Lechia zamyka tabelę. Arka wykorzysta fatalną defensywę rywali?

Na papierze trudno jednak o lepszy moment na przełamanie przez Arkę derbowej niemocy. Lechia wciąż nie wygrzebała się z ujemnego dorobku punktowego, oczywiście zamyka ligową tabelę, no i straciła siedemnaście bramek w pięciu ligowych występach. Tak kompromitującej postawy w defensywie nie można usprawiedliwić nawet faktem, że równolegle w ataku Biało-Zieloni radzą sobie w miarę sprawnie. Żadna to bowiem sztuka, iść z każdym rywalem na wymianę ciosów, jeśli koniec końców bez przerwy ląduje się na deskach. No i trzeba zaznaczyć, że w listopadzie 2023 roku Arka wygrała derby Trójmiasta. Wprawdzie nie w Ekstraklasie i nie na wyjeździe, ale jednak. Było to jej pierwsze zwycięstwo nad Lechią od czasu starć w świętej pamięci Pucharze Ekstraklasy w 2008 roku.

Podopieczni Dawida Szwargi mają zatem wyśmienitą okazję, aby z czystymi głowami otworzyć nowy etap rywalizacji o panowanie w Trójmieście. Tym bardziej że w obu ekipach nie znajdziemy wielu zawodników, którzy pamiętaliby derbowe zmagania z lat 2008-2020.

Odpada więc część psychologicznego obciążenia, o którym opowiadał nam trener Ojrzyński.

Niemniej, Dawid Szwarga doskonale zdaje sobie sprawę z fatalnego bilansu Arki w ekstraklasowych potyczkach z Lechią. – Dla mnie osobiście to power i napęd, dodatkowy, minimalny element motywacyjny. Zawsze warto być zapamiętanym, że dokonało się czegoś pierwszy raz. Dla nas na pewno to będzie super sprawa, żeby wygrać pierwsze derby dla Arki w ekstraklasie – przyznał trener Żółto-Niebieskich, cytowany przez portal Trójmiasto.pl. – Wiem, jak jest specyfika tego meczu i wiemy, na jakie akcenty położyć większą uwagę niż zwykle. Uważam, że w przygotowaniach należy zachować stabilność, jeśli chodzi o standardy pracy i podejście do przeciwnika, bez względu na to, z kim się mierzymy. Oczywiście, że to są derby i bardzo ważny mecz dla obu zespołów od strony czysto punktowej, jak i sportowej. Myślę, że poziom energii i ekscytacji będzie odrobinę większy niż w innych meczach. Zawsze staramy się zbudować narrację do danego spotkania i zbudować elementy, które mają sprawić, żeby zawodnicy wyszli z optymalnym poziomem pobudzenia. W Katowicach tak nie było.

Ano właśnie, Katowice. Wprawdzie Lechia podchodzi do dzisiejszego spotkania w fatalnych humorach po laniu zebranym od Zagłębia Lubin (2:6), ale nastroje w Gdyni nie są przecież o wiele lepsze po cięgach zebranych od GieKSy (1:4). Na starcie sezonu Arka punktuje lepiej od Lechii, ale… niewiele lepiej.

– Przed derbami naszą rolą jako sztabu może być, aby ten stopień pobudzenia zawodnicy lekko obniżyli. Jeżeli jest za dużo emocji, to podejmuje się gorsze decyzje z piłką i bez piłki. Jeżeli jesteś za bardzo pobudzony, to nie możesz zaprezentować swojej jakości z piłką. Oczywiście determinacja, agresja w pojedynkach jest bardzo ważna. Mamy przygotowane dla piłkarzy elementy, które pozwolą ukierunkować poziom koncentracji do tego spotkania – twierdzi Szwarga.

„Znajdujemy niuanse taktyczne w grze defensywnej Lechii, które nam pomogą, ale same pokazywania na tablicy nie wystarczy”

Dawid Szwarga przed derbami Trójmiasta

Z kolei John Carver stawia sprawę jasno – drużyna ma pokazać odpowiednią reakcję po fatalnym meczu z Zagłębiem.

– Przeanalizowaliśmy rywala, również mieli rozczarowujący rezultat w zeszłym tygodniu. Znamy ich silne i słabe strony. Zrobiliśmy dobrą pracę. Czekam na reakcję po ostatnim meczu, a jaki jest lepszy moment od starcia z lokalnym rywalem? – pyta szkoleniowiec Lechii, cytowany przez klubowe media. – To jest to, o co właśnie chodzi w piłce – gra przy pełnym stadionie, przeciwko lokalnemu rywalowi. […] Wszędzie w klubie są nawiązania do Derbów Trójmiasta. Fotografie, prasowe wycinki. Widziałem też niesamowite ujęcia z ostatnich derbów. Jest tylko jeden wynik, który nas interesuje – zwycięstwo.

To co, Lechia podtrzyma znakomitą passę, a może Arka odniesie historyczne zwycięstwo?

Pierwsze ekstraklasowe derby Trójmiasta od 2020 roku rozpoczną się dziś o 17:30.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

17 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama