Niby obejrzeliśmy dziś spotkanie 1. kolejki nowego sezonu LaLiga, ale atmosfera starcia Realu Madryt z Osasuną długimi fragmentami przypominała sparing. I to taki naprawdę wyjątkowo mało intensywny. Nie ma co ukrywać, zawinili przede wszystkim gracze z Pampeluny, którzy nawet przy niekorzystnym dla siebie wyniku nie mieli zamiaru zrezygnować z ultra-defensywnej taktyki, ale Królewscy także nie zachwycili. A w końcowej fazie meczu sprawiali wręcz wrażenie usatysfakcjonowanych skromnym, niezbyt efektownym zwycięstwem.

Cel podstawowy został rzecz jasna przez Real osiągnięty – madrytczycy rozpoczęli ligową kampanię od wywalczenia trzech punktów. Widać jednak jak na dłoni, że przed Xabim Alonso jeszcze mnóstwo roboty. Zresztą Osasuna nawet porządnie ekipy Los Blancos nie przetestowała.
Real Madryt – Osasuna 1:0. Skromne zwycięstwo Królewskich
Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to Alonso mógł być tylko połowicznie zadowolony z postawy swoich zawodników. Trzeba bowiem oddać Realowi, że miał całkowitą kontrolę nad przebiegiem spotkania – dominował dosłownie na każdej płaszczyźnie i rzadko wpuszczał rywali na własną połowę, a co tu dopiero mówić o dopuszczaniu ich do sytuacji strzeleckich. Problem w tym, że ta miażdżąca wręcz przewaga zupełnie nie przełożyła się na konkretny w ofensywie. Osasuna broniła się bardzo głęboko, momentami ustawiała cały zespół w okolicach własnej szesnastki, no i Królewscy mieli poważne problemy z przedzieraniem się przez te gęste zasieki.
Niby gospodarze oddali przed przerwą aż dziesięć strzałów, naprawdę sporo, ale w gruncie rzeczy nie wypracowali sobie ani jednej okazji do zdobycia gola, którą można by było określić jako stuprocentową. Brakowało w ich grze momentów przyspieszenia, a widać było, że Osasuna kiepsko sobie z tego rodzaju zrywami radzi. Udowodnił to choćby Vinicius Junior, który na krótko przed przerwą przeprowadził kilka groźnych szarż, no i od razu zagotowało się pod bramką drużyny przyjezdnej. Tylko że takich akcji Brazylijczyka powinno być zdecydowanie więcej. Zwłaszcza że Vini miał solidne wsparcie w osobie aktywnego Alvaro Carrerasa.
Inna sprawa, że na jednym skrzydle trudno jest fruwać, no a ustawiony po prawej stronie boiska Brahim Diaz grał zdecydowanie zbyt pasywnie. To z kolei ułatwiało życie gościom, którzy mogli skoncentrować się w pełni na powstrzymywaniu wspomnianego Viniciusa, a także Kyliana Mbappe. Zresztą przygaszony był nie tylko Brahim, ale również Trent Alexander-Arnold, którego zapamiętamy dziś tylko z jednego poważnego błędu w kryciu. W ofensywie Anglik nic nie pokazał.
Kylian Mbappe przesądził o wygranej Realu
Zmasowaną defensywę gości zdołał jednak w końcu rozerwać wspomniany Mbappe. Wystarczył jeden efektowny wjazd Francuza w pole karne Osasuny, zakończony zwodem, na który – jak dziecko – dał się nabrać doświadczony Juan Cruz. Napastnik Realu tylko na to czekał – dał się sfaulować sunącemu po murawie wślizgiem przeciwnikowi, a sędzia natychmiast wskazał na jedenasty metr, ignorując żywiołowe protesty Cruza.
I bardzo dobrze, bo karny należał się Królewskim bezdyskusyjnie. Sam Mbappe zamienił go zresztą na gola.
Kylian Mbappe z pierwszym golem dla Realu Madryt w tym sezonie! ⚽
Ekipa Xabiego Alonso prowadzi z Osasuną 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i w serwisie CANAL+: https://t.co/d4ddiLFXID pic.twitter.com/xSaNJtZqJ7
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 19, 2025
Zastanawialiśmy się, czy po utracie bramki Osasuna wreszcie zrezygnuje z bronienia dostępu do bramki całym zespołem w okolicach własnej szesnastki. Niestety – nie zrezygnowała, no a Real nie miał powodu, by podkręcać tempo i zwiększać ryzyko w ofensywie przy prowadzeniu 1:0. W efekcie tempo meczu spadło jeszcze bardziej. Nie pomogły nawet zmiany w obu ekipach, choć trzeba zaznaczyć, że 18-letni Franco Mastantuono zdołał narobić trochę zamieszania w polu karnym zespołu z Pampeluny. Nie był to może spektakularny debiut Argentyńczyka, ale kilka jego zagrań wyglądało naprawdę obiecująco.
Tymczasem goście dopiero w samej końcówce spotkania pokusili się o pierwsze próby odwrócenia losów rywalizacji. Raz udało im się nawet lekko zestresować kibiców zgromadzonych na trybunach Estadio Santiago Bernabeu, ale koniec końców Ante Budimir został wyblokowany i nie zdołał uderzyć na bramkę strzeżoną przez Thibaut Courtoisa. I taki to był właśnie występ Osasuny, że aby docenić ich za cokolwiek, musimy wspominać o akcji, której nie udało im się zakończyć strzałem.
Co tu dużo gadać, styl zachowawczy aż do przesady. Pisaliśmy wcześniej, że Real sprawiał wrażenie drużyny usatysfakcjonowanej skromnym prowadzeniem, ale z Osasuną było jeszcze gorzej. Ona wyglądała bowiem na zadowoloną z tego, że skromnie przegrywa.
***
Można więc przewrotnie napisać, że obie ekipy dopięły dziś na Bernabeu swego. Przyjezdni uniknęli oklepu, a dwie ostatnie wyjazdowe konfrontacje z Królewskimi kończyły się dla nich przecież klęskami 0:4. Natomiast Real zaczął sezon od wygranej. Wygranej, która niewiele nam jednak mówi o realnych możliwościach ekipy Xabiego Alonso. No bo o tym, że Kylian Mbappe potrafi przesądzić o losach spotkania jedną akcją, wiemy przecież od dawna.
REAL MADRYT – CA OSASUNA 1:0 (0:0)
- 1:0 – Mbappe 51′ (rzut karny)
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Vinicius chce zarabiać więcej. Oferta Realu jest nie do przyjęcia
- Lamine Yamal zachwycił nowego kolegę. „To coś niesamowitego”
- Owen o Lewandowskim: Powinniście być dumni, mimo że czasem was zawiedzie
- Oto plan Realu Madryt. Dwóch znanych obrońców ma odejść
fot. NewsPix.pl