Reklama

MSK Żilina Africa – po co rywalom Rakowa Częstochowa klub filialny w Ghanie?

Michał Kołkowski

31 lipca 2025, 14:47 • 7 min czytania 10 komentarzy

MSK Żilina to klub słynący od dawna ze znakomitego szkolenia młodych zawodników. Przykładów nie musimy zresztą szukać daleko – to właśnie w tej słowackiej ekipie ważny etap swojej kariery zanotował 19-letni wówczas Jakub Kiwior. Z Żyliny na szerokie wody wypłynęli także Milan Skriniar, Peter Pekarik, Marek Mintal, Robert Bożenik czy Denis Vavro. Ale w ostatnich latach rywale Rakowa Częstochowa w eliminacjach Ligi Konferencji zaczęli również coraz to intensywniej przeczesywać Afrykę w poszukiwaniu piłkarzy o dużym potencjalne. Pomaga im w tym klub partnerski w Ghanie o wdzięcznej nazwie MSK Żilina Africa.

MSK Żilina Africa – po co rywalom Rakowa Częstochowa klub filialny w Ghanie?

Efekty tej współpracy nie są może jak na razie piorunujące, ale na pewno – obiecujące.

Reklama

MSK Żilina Africa. Wicemistrzowie Słowacji stawiają na talenty z Afryki

Jeden rzut oka na aktualny skład MSK Żilina wystarczy, by zauważyć, że działacze tego klubu są otwarci na kierunek afrykański.

W kadrze wicemistrzów Słowacji znajdziemy bowiem:

  • 20-letniego Basirou Badije (Burkina Faso)
  • 21-letniego Xaviera Adanga (Kamerun)
  • 21-letniego Samuela Gidiego (Ghana)
  • 22-letniego Ridwana Sanusiego (Nigeria)

Oczywiście jeśli cofniemy się do poprzednich sezonów, wyliczanka nazwisk natychmiast się wydłuży.

Przez Żylinę przewinęli się w ostatnich latach również Marcus Traore, Adama Drame, Yves Erick Bile (Wybrzeże Kości Słoniowej), Amin Ziblim, Ivan Mensah, Henry Addo, Richmond Owusu, Benson Anang (Ghana), James Ndjeungoue, Loic Essomba (Kamerun) czy Taofiq Jibril (Nigeria). I tak dalej, i tak dalej. Zatrzymamy się na sezonie 2022/23, bo nie ma potrzeby dokopywać się głębiej – trend jest aż nadto widoczny. Znana ze skutecznego szkolenia Żylina stawia nie tylko na piłkarzy ze Słowacji, Czech, Bałkanów, Polski, Ukrainy czy Gruzji. Szoszoni równie wielkie nadzieje pokładają w zawodnikach pochodzących z Afryki.

Raków kontra klub, który rozwinął Kiwiora. Stano: „Wszystko jest surowe”

Na razie bez spektakularnego przełożenia na transfery wychodzące, choć kilku graczy rodem z Czarnego Lądu udało się już w miarę korzystnie sprzedać. Mamy tu na myśli przede wszystkim Yvesa Ericka Bilego, który zimą tego roku przeniósł się do Łudogorca Razgrad za 700 tysięcy euro. Z kolei Henry Addo nieco wcześniej trafił do Maccabi Tel Awiw za pół miliona w twardej walucie, a James Ndjeungoue przeniósł się do KV Kortrijk (nie ujawniono kwoty odstępnego).

Sukcesy i problemy projektu MSK Żilina Africa

Zarówno Addo, jak i Bile mogą uchodzić za wychowanków MSK Żilina. Jak to możliwe? Ano tak, że jeden i drugi przed przenosinami do Europy zbierał piłkarskie szlify w MSK Żilina Africa FC. To filia słowackiego klubu, funkcjonująca od siedmiu lat na terenie Ghany. Jej szefem jest Ishmael Lamptey, lokalny przedsiębiorca i miłośnik futbolu, który właśnie na Słowacji znalazł partnerów dla swojego piłkarskiego projektu. – Szukaliśmy kontaktu do akademii, którą moglibyśmy wesprzeć materialnie. Nasz były gracz, Prince Ofori, załatwił nam kontakt i postanowiliśmy zainwestować właśnie w ten klub, a jednocześnie poszukiwać utalentowanych zawodników z całego regionu – opowiadał Karol Belanik, dyrektor MSK, na łamach słowackiego „Sportu”. – Pomogliśmy im materialnie, wyposażyliśmy w sprzęt, koszulki i chcemy dalej współpracować w przyszłości. Nazwa ich klubu jest w zasadzie symbolem współpracy między obiema stronami.

– Głównym motywem naszych działań jest pozyskiwanie utalentowanych graczy z Afryki. Przystosowywanie ich do europejskiego, profesjonalnego futbolu – dodał działacz Żyliny. Słowacy wychodzą bowiem z założenia, że ich inwestycje w Ghanie są relatywnie niewielkie w zestawieniu z potencjalnymi zyskami. Już teraz klub może przecież liczyć na stały dopływ zawodników z Afryki, kontynentu drobiazgowo przeczesywanego przez skautów z topowych europejskich lig.

Schemat działania jest dość prosty – najbardziej uzdolnieni gracze z afrykańskiej Żyliny przenoszą się do klubu-matki, łapią – jeśli trzeba – dodatkowe przetarcie w zespołach młodzieżowych lub rezerwach i lądują w pierwszym zespole, gdzie na poważnie badany jest ich rzeczywisty potencjał. Dokładnie taką ścieżką podążył choćby 21-letni Samuel Gidi, który wystąpił w podstawowym składzie w pierwszym meczu eliminacji Ligi Konferencji z Rakowem Częstochowa. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszystkich talenciaków udaje się bezproblemowo wytransferować na Słowację. Na przykład Kingsford Boakye latem 2023 roku dał się namówić na przenosiny z MSK Żilina Africa do Milanu. Obecnie 20-latek szlifuje zaś umiejętności w akademii Evertonu. Tego piłkarza Żylina wypuściła zatem z rąk. Podobnie mają się sprawy z Oscarem Naasei Oppongiem, który ma już za sobą debiut na poziomie drugiej ligi hiszpańskiej w barwach Granady. 

Z kolei wspomniani wcześniej James Ndjungoue i Erick Bile w połowie minionego sezonu właściwie wymusili odejście z klubu. Podczas zgrupowania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zamknęli się w pokoju hotelowym i odmówili udziału w treningach Żyliny.

– Nigdy wcześniej nie spotkałem się z podobnym zachowaniem – oświadczył zdumiony Michal Scasny, ówczesny szkoleniowiec Żyliny. Klub zareagował w końcu na ten dość żenujący incydent oficjalnym oświadczeniem: – Na prośbę samego zawodnika [Jamesa Ndjeungoue – przyp. red.], który wraz ze swoim agentem uparcie domagał się odejścia i złamał wewnętrzne zasady dyscyplinarne drużyny, postanowiliśmy nie zmuszać go do dalszych występów w naszym zespole. Pozwoliliśmy mu odejść, pomimo jego jakości piłkarskiej i naszych dużych ambicji w tym sezonie – przekazano w komunikacie.

James Ndjeungoue po otrzymaniu czerwonej kartki

Czesi i Słowacy zarabiają na promowaniu graczy z Afryki

Jednak w projekcie MSK Żilina Africa nie chodzi tylko o to ułatwione ściąganie afrykańskich graczy o znaczącym potencjale. Żylina chce również pracować na status klubu przyjaznego piłkarzom z Czarnego Lądu, którzy trafili do Europy innymi drogami. Na przykład Nigeryjczyk Ridwan Sanusi pograł w trzech słowackich klubach przed zakotwiczeniem Żylinie. Z kolei Basirou Badjie, Xavier Adang czy Loic Essomba wywodzą się z gambijskiej akademii Gambinos Stars Africa. Również z tej szkółki na Słowację trafi Bubacarr Sillah – jedno z najnowszych wzmocnień Żyliny. – To historyczny moment nie tylko dla samego Bubacarra, ale dla wszystkich mieszkańców Mandinari. Podróż z niewielkiej wioski w Gambii do jednego z najsilniejszych klubów na Słowacji może się udać tylko wtedy, gdy talent, szansa i ciężka praca spotkają się ze sobą. Jesteśmy dumni z naszego wychowanka – oświadczył Albert Martens, prezes Gambinos Stars.

Oczywiście jeśli przejrzymy listę zawodników, na których Żylina najwięcej zarobiła, to jest ona zdominowana przez Słowaków. Wystarczy wspomnieć takich graczy jak Laszlo Benes, Robert Bożenik, David Hancko czy Mario Sauer. Jednak działacze z lig słowackiej i czeskiej mają świadomość, że ograniczanie się do promowania talentów z lokalnego rynku i jego najbliższych okolic na dłuższą metę zwyczajnie podcięłoby im skrzydła. Ten zbiornik jest zbyt płytki.

Co za transfer w lidze czeskiej! Nowy rekord, Slavia zarobiła fortunę

Wśród najdrożej wytransferowanych piłkarzy ze słowackiej ekstraklasy na przestrzeni ostatnich lat znajdziemy zatem Osmana Bukariego (Ghana), Alieu Faderę (Gambia), Mosesa Davida Cobnana (Nigeria), Bamidele Yusufa (Nigeria), Henry’ego Addo (Ghana), Emmanuela Uchegbu (Nigeria) czy Ericka Bilego (Wybrzeże Kości Słoniowej). W lidze czeskiej kwoty odstępnego są jednak jeszcze bardziej imponujące. Senegalczyk El Hadji Malick Diouf przeniósł się niedawno ze Slavii Praga do West Hamu United za rekordowe 22 miliony euro, a Yira Sor trafił nieco wcześniej ze Slavii do Gentu za przeszło sześć baniek. Ale oba największe praskie kluby potrafią też same zapłacić niemałe kwoty za piłkarzy pochodzących z Czarnego Lądu. Często wynajdują ich w ligach skandynawskich, licząc na późniejszą odsprzedaż z zyskiem.

Na przykład Kenijczyk Timothy Ouma, obecnie wypożyczony do Lecha Poznań, do Slavii Praga trafił z Elfsborga. A wspomniany nieco wcześniej Diouf, najdrożej sprzedany zawodnik w historii czeskich rozgrywek, przed przeprowadzką do stolicy Czech występował w Tromso.

***

Oczywiście Żylina nie ma tak potężnego finansowego zaplecza, by działać z podobnym rozmachem. Nie może też kusić piłkarzy regularnymi występami w fazach ligowych europejskich rozgrywek. Dlatego rywale Rakowa Częstochowa próbują się jak najlepiej odnaleźć w innym punkcie tego transferowego łańcucha pokarmowego. I trzeba im oddać, że poczynają sobie naprawdę śmiało, a zbudowanej w Afryce siatki kontaktów i powiązań może im pozazdrościć większość polskich klubów.

Może warto zainspirować się działaniami sąsiadów z południa?

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

10 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Inne ligi zagraniczne

Reklama
Reklama