Reklama

Antoni Kozubal: Chcę zdobyć drugie złoto w tym roku [WYWIAD]

Jakub Radomski

11 czerwca 2025, 16:25 • 9 min czytania 34 komentarzy

Podziwia Pedriego i Cristiano Ronaldo. Praca z psychologiem sprawiła, że nie przejmuje się jednym nieudanym zagraniem. Gdy Antoni Kozubal strzelił gola Legii Warszawa, zamurowało go. W rozmowie z Weszło pomocnik Lecha i jedno z odkryć minionego sezonu opowiada, jak zniszczył sobie korki, żeby rozegrać (z bólem) mecz ligowy. Mówi o swoich ambicjach dotyczących pierwszej reprezentacji i wspomina debiut przeciwko Portugalii w Porto. Przekonuje nas też, że na EURO do lat 21 chce sięgnąć po złoto.

Antoni Kozubal: Chcę zdobyć drugie złoto w tym roku [WYWIAD]

Jakub Radomski: Gdy miałeś dziewięć lat, napisałeś w szkolnym zeszycie: „Moim największym marzeniem jest zostać piłkarzem. Marzę o świetnej karierze w dobrym klubie. Szczytem moich marzeń jest gra w Lechu Poznań”. Teraz jesteś piłkarzem Lecha i miałeś spory wpływ na to, że twój klub wywalczył w minionym sezonie mistrzostwo Polski. Co dziś jest szczytem twoich marzeń?

Reklama

Antoni Kozubal, pomocnik Lecha Poznań i reprezentacji Polski U-21: Dziś napisałbym, że moim marzeniem jest gra w Lidze Mistrzów.

Wiem, że oglądasz sporo piłki. Kto najbardziej cię inspiruje? Gdy spotkaliśmy się w kwietniu ubiegłego roku w Katowicach i byłeś jeszcze wypożyczony do GKS-u, opowiadałeś mi o Frenkiem de Jongu.

Dziś podziwiam Pedriego. Oglądam wiele spotkań Barcelony i uważam, że on ma atuty, które nie wszyscy dostrzegają. Wiadomo, jest powszechnie chwalony, ale dla mnie wyjątkowa jest u niego umiejętność dogrywania takich podań, że zawodnicy ofensywni Barcelony dostają piłkę, mając wiele przestrzeni, dzięki czemu zdobywają bramki czy asystują. Pedri jest efektowny, ale wykonuje też sporo brudnej roboty, której często się nie docenia.

Powiedziałeś w jednym z wywiadów, że wierzysz, że masz taki potencjał, by kiedyś trafić do Barcelony.

Nie wiem, czy „potencjał” to właściwe słowo. Ale na pewno mam ambicję i determinację, które w połączeniu z codzienną pracą mogą sprawić, że kiedyś będę grał w takim klubie.

Zawsze tak w siebie wierzyłeś czy to był jednak proces, coś co budowałeś latami?

Myślę, że zawsze. Mam też wielkie szczęście, że ludzie, którzy są ze mną od dziecka, bardzo mi pomagają. Moje otoczenie sprawia, że ciągle wierzę w siebie.

Gdy miałeś 13 lat, przeszedłeś do Lecha Poznań i trafiłeś do bursy, zacząłeś współpracę z panią psycholog.

Zgadza się. Najbardziej pamiętam jedną rzecz, której mnie nauczyła. Że po jakimś błędzie, np. złym podaniu, muszę to wyrzucić z głowy. Spuścić jak wodę w toalecie. Dziś jestem piłkarzem, który potrafi przestać myśleć, że zrobił coś źle i umie pozostawić za sobą błąd. Nie myślę o nim, idę po kolejne zagranie. Moja pozycja ma w sobie coś takiego, że jeśli 10 razy spróbuję podać do przodu piłkę między liniami, trzy razy ona nie przejdzie, ale siedem razy podanie będzie celne. I z tych siedmiu zagrań może powstać idealna sytuacja do zdobycia bramki. Jeżeli drużyna ma coś z tego mieć, trzeba podejmować ryzyko.

Kozubal jako 13-latek w meczu Polska - Słowacja reprezentacji U-14

Kozubal jako 13-latek w meczu Polska – Słowacja reprezentacji U-14

Masz jakąś swoją rutynę przed meczem?

Moje dni meczowe wyglądają zazwyczaj tak samo. Śniadanie w klubie, spacer z drużyną, obiad w hotelu. Jeżeli np. gramy o 17:30, to nie ma już wiele czasu, żeby coś porobić. Często rozmawiam z Michałem Gurgulem. Unikam telefonu, siedzenia w mediach społecznościowych. Chcę odpocząć od wszystkiego. Wolę rozmawiać z ludźmi, porozwiązywać sudoku albo iść do jakiegoś parku, lasu i posłuchać śpiewu ptaków. Lubię naturę. A na boisko zawsze wchodzę prawą nogą.

Czytasz w ogóle artykuły czy komentarze na swój temat?

Nic. Zero.

A lubisz media społecznościowe?

Mam Instagrama. Lubię go, ale potrafię kontrolować, ile spędzam tam czasu. To spory problem – są ludzie, którzy za długo na nim siedzą. Zdarza się, że algorytm pokazuje mi rzeczy, które mi się podobają, ale dość szybko łapię się na myśli: „Dobra, koniec”. I wyłączam Instagrama, bo czuję, że w danym momencie mogę porobić dużo ciekawsze rzeczy.

Mówiłeś o ludziach z najbliższego otoczenia. Twoja dziewczyna interesuje się piłką?

Zaczęła się interesować, gdy się poznaliśmy. Teraz, gdy przebywam na zgrupowaniu, raczej nie ogląda meczów, ale kiedy jesteśmy razem, potrafimy nawet dwa obejrzeć, jeden po drugim. Muszę przyznać, że zna się trochę na piłce, jest naprawdę dobrym ekspertem.

Wróćmy do twoich początków. Turniej PROFBUD Cup, grałeś jeszcze dla Beniaminka Krosno. Mierzyliście się z Lechem Poznań i przegraliście 1:3, ale to ty zdobyłeś gola na 1:0, tyle że nie cieszyłeś się po nim. Dlaczego?

Spontaniczna decyzja, tak myślę. Pamiętam, że na tamto spotkanie do Krosna przyjechali trenerzy z akademii Lecha, żeby mnie obserwować i porozmawiać ze mną oraz moim otoczeniem. Miałem to w głowie. Już wtedy było bardzo prawdopodobne, że do nich trafię i transfer miał miejsce pół roku później.

Kiedy w minionym sezonie pokonywaliśmy 5:2 Legię, a ja pod koniec pierwszej połowy strzeliłem gola na 2:1, moja reakcja też była spontaniczna. Stanąłem w miejscu, nie cieszyłem się. To było takie zamurowanie ciała, umysłu. W tamtym momencie miałem duży problem z wykańczaniem akcji, a tu nagle się udało. Statystyki raczej nie mają dla mnie znaczenia, ale wtedy miały i to wielkie. Pewnie dlatego ciało naturalnie zareagowało właśnie w ten sposób.

Kozubal z kolegami na fecie mistrzowskiej Lecha

Kozubal z kolegami na fecie mistrzowskiej Lecha

Jest jakiś zawodnik, przeciwko któremu grałeś, który zrobił na tobie szczególne wrażenie?

Muszę wspomnieć o Cristiano. Gdy byłem dzieciakiem, żyłem w przekonaniu, że Messi jest lepszy od Ronaldo. Dziś wiem, że to dwie wielkie ikony, które wciąż potrafią bardzo wiele i nie da się ich sprawiedliwie porównać. Nie dowierzam w to, co Ronaldo jest w stanie robić na boisku w wieku 40 lat. Tak się składa, że debiutowałem w dorosłej reprezentacji Polski właśnie w wyjazdowym meczu z Portugalią. Wszedłem na ostatnie minuty, on też był na murawie. To było coś wyjątkowego.

Wszedłeś wtedy 10 minut przed końcem, zmieniając Krzysztofa Piątka. Pojawiłeś się na murawie przy stanie 0:3, mecz ostatecznie zakończył się porażką 1:5. Czego nauczyło cię te 10 minut?

Tego, jak szybko potrafi mijać czas. Debiut był wielkim przeżyciem. Bardzo doceniałem każdy pojedynek, każdy kontakt z piłką. Kiedy pojawiałem się na boisku, mieliśmy wielki problem z utrzymywaniem się przy piłce. Wchodziłem z myślą, że chcę pomóc, utrzymać piłkę, trochę zmienić obraz gry. Nie było to jednak łatwe. Ale czas na boisku minął mi błyskawicznie.

Po meczu dwaj twoi koledzy z drużyny, Piotr Zieliński i Nicola Zalewski, robili sobie zdjęcie z Cristiano. W mediach zostali za to skrytykowani, głównie ze względu na to, że zapragnęli wspólnej fotografii tuż po dotkliwej porażce. Ciebie nie korciło, by zrobić sobie podobne zdjęcie?

Jestem młodym piłkarzem, który wtedy debiutował w reprezentacji. To trochę inna perspektywa. Piotrek i Nicola to czołowe postaci kadry. Nie zdziwiło mnie, że się na to zdecydowali. Sam, będąc na ich miejscu, pewnie zrobiłbym podobnie.

Ale pytałeś o najlepszych piłkarzy, przeciwko którym grałem. Lewis Hall, lewy obrońca Newcastle. To było spotkanie reprezentacji U-20 przeciwko Anglii w 2024 roku. Przegraliśmy 1:5, dokładnie tak, jak Polska z Portugalią. Hall był fantastyczny. Nie wiem, jak to ubrać w słowa, ale miał taką czystość kontaktu z piłką. Jego pierwszy kontakt, pierwsze podania, były idealnie. Piłka trafiała idealnie tam, gdzie powinna, a jednocześnie ten gość był bardzo efektywny. Nie grał pod publiczkę.

Po tamtym meczu z Anglikami wróciłeś do GKS-u z urazem pięty. Ale zrobiłeś wszystko, żeby zagrać w spotkaniu ligowym, prawda?

Tak. To było specyficzne miejsce na pięcie, bo nie dało się go zabandażować. Ból był taki, że w normalnych okolicznościach ciężko byłoby biegać. Obciąłem sobie więc część buta, po stronie pięty, żeby nie czuć dyskomfortu. To był mecz ligowy w Sosnowcu, z Zagłębiem. Podczas spotkania, czułem, że biegnę, jestem na palcach, a but jakby zostaje w ziemi. Musiałem się do tego przyzwyczaić. Wypadłem jednak w tamtym spotkaniu bardzo dobrze: zdobyłem bramkę i dołożyłem jeszcze asystę, a GKS pewnie wygrał 4:0.

Gdy w kwietniu 2024 roku widzieliśmy się w Katowicach, zapytałem cię, czy czujesz się gotowy na regularne występy w pierwszym składzie Lecha w kolejnym sezonie. Opowiedziałeś krótko, z dużą pewnością siebie: „Tak”. Czym zaskoczył cię trener Niels Frederiksen, gdy spotkaliście się pierwszy raz, na początku przygotowań?

Duże wrażenie od początku robiło na mnie to, jak prowadził zespół w każdym aspekcie. Potrafił sprawić, żeby każdy czuł się ważnym graczem. Podobała mi się kultura treningu. Gdy był czas na uśmiech, można było się pośmiać. Ale kiedy trzeba było popracować, było bardzo intensywnie, mocno. U trenera Frederiksena imponuje mi jego opanowanie. Nie daje się ponieść emocjom i czy przemawia do nas po wygranej 5:0, czy po dotkliwej porażce, jest rzeczowy i konkretny. Dzięki temu nawet gdy Lech miał pięć punktów straty do lidera, ani przez moment nie miałem poczucia, ze to mistrzostwo nam się wymknie.

Kozubal w meczu Lecha

Kozubal w meczu Lecha

Wasz sztab w Lechu to też Sindre Tjelmeland, o którym mówi się, że to ktoś więcej niż asystent. Duński Aarhus, dośc znany klub, rozważał go nawet teraz na pierwszego trenera.

Ten gość ma wielki wpływ na to, jak funkcjonujemy na co dzień. Udziela bardzo mądrych wskazówek, na boisku i poza nim. Zwracał mi uwagę na rzeczy, o których w życiu bym nie pomyślał. Sindre jest też bardzo dobry w budowaniu pozytywnej atmosfery.

Który moment minionego sezonu był najważniejszy?

Przedostatnia kolejka, spotkanie z GKS-em w Katowicach. Przegrywaliśmy 0:1, później 1:2, ale ja cały czas miałem w głowie: „Kurczę, to tylko jeden gol. Wyrównujemy i dalej mamy przewagę w tabeli. Skoro Robert Lewandowski zdobył kiedyś pięć goli w dziewięć minut, to w futbolu można naprawdę zrobić wiele”. Wiedziałem, że jesteśmy gotowi zdobyć tę bramkę. I ona na szczęście padła.

A najtrudniejszy moment?

Piast Gliwice, Górnik Zabrze. Spotkania z końcówki rundy jesiennej. Czułem z boiska, że rywale nas złapali. Że trochę rozszyfrowali naszą grę. Staliśmy się przewidywalni i ciężko było coś zrobić.

O meczu z Legią, świetnym w twoim wykonaniu, już rozmawialiśmy. A było jakieś spotkanie, po którym najchętniej zapadłbyś się pod ziemię?

Puszcza, na wyjeździe. Przegraliśmy 0:2, a mi nie wychodziło zupełnie nic.

Kiedy w sezonie 2023/2024 byłeś w GKS-ie i dzięki świetnej postawie na wiosnę awansowaliście do Ekstraklasy, miałem wrażenie, że to ty w środku pola byłeś wielkim talentem, a grający obok Oskar Repka znajdował się nieco w tle. Teraz jesteś w reprezentacji U-21, szykujesz się na EURO, a Oskar jest w pierwszej kadrze. Zaskoczył cię taki jego rozwój i powołanie od Michała Probierza?

Strasznie się ucieszyłem, gdy usłyszałem, że Oskar jedzie na pierwszą kadrę. Zasługuje na to. Już w I lidze był świetnym zawodnikiem. Nasz GKS, robiący awans, wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby nie on. Grałem w środku pola ze swobodą, bo czułem, że mam za plecami wielkie wsparcie w osobie Oskara. Dużo mnie nauczył, naprawdę. Mam nadzieję, że kiedyś zagramy obok siebie w dorosłej reprezentacji.

Zapytam cię, trochę jak ponad rok temu o Lecha: czujesz się gotowy na regularnie granie w pierwszym składzie dorosłej kadry?

(Kozubal chwilę się zastanawia, nie odpowiada od razu). Musiałbym dostać duże wsparcie i zaufanie. Ale tak, jestem gotowy.

Kozubal na zgrupowaniu kadry U-21

Kozubal na zgrupowaniu kadry U-21

W marcu tego roku w rozmowie z TVP Sport powiedziałeś, że nie czujesz się jeszcze gotowy na zagraniczny transfer. Znalazłem też twoją wypowiedź, że wolałbyś przejść z Lecha nie do którejś ligi z top 5 w Europie, ale bardziej do Danii, Belgii czy Holandii. Dlaczego lepsza dla ciebie byłaby, powiedzmy, FC Kopenhaga niż takie Getafe?

Moje życie zawsze opierało się na małych kroczkach. Nie powolnych, ale jednak kroczkach. Dlatego nie jestem przekonany, czy powinienem od razu iśc do jednej z najlepszych lig na kontynencie.

Co chcesz przeżyć i osiągnąć na Słowacji, gdzie właśnie zaczyna się EURO U-21?

Chcę nauczyć się sporo od innych zawodników: z mojej kadry, ale też od rywali. Pragnę stać się po EURO lepszym zawodnikiem. Ale na Słowacji przede wszystkim chcę zdobyć drugie złoto w tym roku. To jest najważniejsze.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O KADRZE U-21 NA WESZŁO:

 

34 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Euro U-21

Reklama
Reklama