Reklama

Piast nie będzie płakał po Pyrce, bo ma Akima Zedadkę? “Będę zdziwiony, jeżeli nie wypali”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

10 stycznia 2025, 09:07 • 10 min czytania 36 komentarzy

Dziwnie patrzy się na ciekawe transfery Piasta Gliwice, gdy klub ten ledwo zipie finansowo i gdyby nie kolejny pokaźny przelew od miasta, nie wiadomo, czy udałoby się otrzymać licencję na rundę wiosenną. Jeśli jednak na chwilę porzucimy ten kontekst i zapomnimy, kto zatrudnia Akima Zedadkę, trzeba przyznać, że na papierze to na razie najciekawsza nowa twarz w Ekstraklasie.

Piast nie będzie płakał po Pyrce, bo ma Akima Zedadkę? “Będę zdziwiony, jeżeli nie wypali”

Jestem pozytywnie zaskoczony tym transferem, bo ostatnio jak już jakiś zawodnik z Francji do nas trafiał, to zazwyczaj z Ligue 2 albo i niżej. Tutaj mamy gracza, owszem, już będącego na uboczu, ale naprawdę niedawno będącego czołowym prawym obrońcą w Ligue 1, więc nie wierzę, żeby w tak krótkim czasie zapomniał jak się gra – mówi nam Michał Bojanowski, ekspert od ligi francuskiej, którego czasem możemy usłyszeć na antenie Canal+.

Nie wiem, jak działacze Piasta przekonali go do przyjścia, ale na pewno odpalę jego debiut – dodaje.

Nasz rozmówca nawiązuje do tego, co podawały media nad Sekwaną w temacie zarobków 29-letniego obrońcy: co najmniej 60 tys. euro miesięcznie. W Gliwicach nikomu nie płacono tyle nawet podczas złudnego okresu prosperity, więc teraz tym bardziej byłaby to fantastyka.

Akim Zedadka. Kim jest nowy piłkarz Piasta Gliwice?

Reklama

Transfer bez finansowych szaleństw

Dyrektor sportowy Piasta, Łukasz Piworowicz dopiero co przekonywał w programie na WeszłoTV, że sprowadzenie Erika Jirki i jednokrotnego reprezentant Algierii nie rozbiło budżetu Piastunek. – Zawodnicy, którzy przyszli są tańsi od tych, których pożegnaliśmy latem – zaskoczył.

I uściślił: – Pieniądze z miasta są przeznaczane na załatanie długów. Obecne transfery wykonaliśmy za pieniądze zaoszczędzone latem w pierwszym zespole. Jak łatwo policzyć, z Piasta odeszło dwunastu zawodników, a przyszło sześciu, więc udało się nam pozyskać pewne oszczędności.

Wygląda więc na to, że Zedadka poszedł na olbrzymie ustępstwa finansowe, byle tylko znów móc regularnie grać. To dobrze o nim świadczy, nie ma mowy, żeby jego motywacją było tutaj odcinanie kuponów. Z tego, co słyszeliśmy, mógł też iść do Czech, ale wolał naszą ligę.

Można domniemywać, że zdążył nabrać pokory podczas długiej i ciernistej drogi prowadzącej do wyróżniania się we francuskiej ekstraklasie. De facto do 24. roku życia nie był w pełni zawodowcem, mimo że w barwach Istres zadebiutował w Ligue 2 (już ponad dekadę temu), a w sezonie 2016/17 na tym samym poziomie rozegrał cztery mecze dla RC Lens i nawet zapewnił zwycięstwo 3:2 w doliczonym czasie meczu z Tours. Musiał trafić z metra do pustej bramki, ale sztuka się liczy.

Generalnie jednak Zedadka grał głównie w piątoligowych rezerwach Lens i na tym szczeblu pozostał, gdy odszedł z zespołu Les Artesiens. Po kilku miesiącach na bezrobociu zasilił szeregi szeregi maleńkiego AS St. Remy.

Reklama

Zejście do piątej ligi

Sam zainteresowany ciepło wspomina tamte czasy. – Kiedy wróciłem do amatorów, moje otoczenie było wyjątkowe. Nikt nie podsuwał mi złych pomysłów. Zrozumiałem, że pozytywne myślenie może przynieść wiele korzyści. Miałam ich w tamtym okresie mnóstwo, co nie było dla mnie łatwe, ale musiałam sobie z tym poradzić. Albo pozwolimy sobie na załamanie, albo się odbijemy. Wracałem po trochu, nie wywierałam na sobie żadnej presji. Dziś wracam bardzo spokojny, jestem głodny gry i mam świeży umysł. Kiedy przytrafiają nam się złe rzeczy, zawsze ponosimy część odpowiedzialności. Są też inne czynniki, które wchodzą w grę. Podczas mojego pobytu w Lens nie wszystko było tak ustawione, abym mógł się pokazać. To już jednak przeszłość – cytował go portal lavoixdunord.fr, gdy latem 2022 podpisał kontrakt z Lille.

W barwach AS St. Remy Zedadka oczywiście przerastał otoczenie i latem 2018 sięgnął po niego trzecioligowy Marignane Gignac FC. Tam znów zdecydowanie się wyróżniał i nastąpił przełom. W kolejnym sezonie zatrudniło go drugoligowe Clermont, w którym bardzo szybko stał się kluczowym zawodnikiem i miejsca w składzie już nigdy nie oddał.

Gdyby nie covid i przedwcześnie zakończony sezon, przyszły klub Mateusza Wieteski pewnie od razu walczyłby co najmniej w barażach o awans (na takim miejscu się znajdował w momencie przerwania rozgrywek), ale musiał obejść się smakiem. Nic straconego. Rok później już nic nie przeszkodziło. Clermont zajęło drugą lokatę i awansowało bezpośrednio do elity. Kibice mogli świętować największy sukces w historii klubu. Algierski obrońca był jednym z głównych architektów tego sukcesu.

Świetny sezon 2021/22 w Ligue 1

We francuskiej ekstraklasie on i koledzy dali radę. Zajęli ostatnią bezpieczną lokatę z czteropunktową przewagą nad szesnastym St. Etienne, a jak wspominaliśmy, Zedadka znajdował się w szczycie formy. Rozegrał komplet 38 meczów ligowych (tylko jeden jako rezerwowy) i zaliczył trzy asysty.

Był absolutnie kluczowym zawodnikiem. Clermont, mimo bycia beniaminkiem, grało bardzo odważnie, starając się narzucić swój styl, stąd czasem dostawali srogie lekcje, jak 0:6 z Rennes czy 1:6 z PSG. Z racji na ten styl Zedadka był głównie skupiony na ofensywie, choć liczb z tego jakichś wyjątkowych nie było. Tak czy inaczej, udało im się utrzymać i ci najlepsi, czyli on, Bayo i Samed od razu odeszli – opowiada Michał Bojanowski.

Dwaj pierwsi w lipcu 2022 wylądowali w Lille. Algierczyk został sprowadzony na zasadzie wolnego transferu po wygaśnięciu kontraktu. – Patrząc na ówczesne możliwości i jego kartę zawodniczą na ręku, ciekawszego bocznego obrońcy do wzięcia w Ligue 1 nie było – uważa nasz ekspert.

Transfer marzeń do Lille

Lille to już była naprawdę poważna ekipa, ledwie rok wcześniej świętowała mistrzostwo Francji. Zedadka spełnił swoje najskrytsze marzenia,  a może nawet nie marzył, że znajdzie się na takim poziomie. – Chciałem zostać we Francji. Do świata zawodowego dotarłem trochę późno, mam za sobą tylko jeden sezon w Ligue 1. Spotkaliśmy się z prezydentem dość wcześnie, wszystko było jasne, chociaż później miałem kilka ofert. Podczas mojej piłkarskiej drogi nauczyłem się, że nie ma rzeczy niemożliwych i że nie warto stawiać sobie ograniczeń. Chcę zdobywać tytuły i zajść jak najwyżej – powiedział na przywitanie.

Działacze Lille doceniali, ile przeszkód musiał pokonać i uważali, że takie przejścia mogą być jego atutem. – On jest głodny sukcesów, czujemy to, gdy wchodzimy z nim w interakcję, jest to dla nas bardzo ważna cecha. Ma osobowość i doświadczenie. Miał nietypową karierę. Spadł do piątej ligi, po czym znów awansował. To ważny sygnał, że pozostaje skupiony na projekcie. Ma bardzo silne wartości, bardzo silne dążenie do poświęcenia i przekraczania siebie – komplementował go prezydent klubu Olivier Letang.

Gol w debiucie nie pomógł

Ciągu dalszego już się pewnie domyślacie. Skoro Akim Zedadka jest dziś w Piaście Gliwice, w Lille sobie nie poradził. Zanim jednak się to wyklarowało, nasz bohater 12 czerwca 2022 roku zadebiutował w reprezentacji Algierii. Selekcjoner Djamel Belmadi wcześniej głośno powątpiewał, czy to wystarczająco klasowy zawodnik na kadrę, ale wtedy dał mu pełne 90 minut w towarzyskim meczu z Iranem (2:1). W klubie Zedadka miał z kolei debiut jak z bajki. Pierwszy skład, wygrana 4:1 z Auxerre i premierowy gol w Ligue 1.

Były to miłe złego początki. Trener Paulo Fonseca bardzo szybko stracił przekonanie do algierskiego podopiecznego. Na prawej obronie wolał wystawiać nominalnego stopera Bafode Diakite lub nawet… cofniętego Timothy’ego Weaha, niedługo potem sprzedanego do Juventusu.

“Jest to zatem ocena bardzo surowa, którą można wytłumaczyć w szczególności znacznymi brakami w obronie Zedadki. Wypożyczenie, zaledwie sześć miesięcy po przybyciu do klubu, wydawało się dla niego najlepszym rozwiązaniem” – pisał portal dzfoot.com.

“Jego pierwsze półrocze w LOSC było gorzką porażką. Zaczął dobrze, od razu strzelając gola w meczu ze swoim przyszłym klubem, AJ Auxerre. Wszystkie jego występy były co najwyżej nieszkodliwe, a w najgorszym – kompletnie nieudane. Ze wszystkich meczów z najlepszymi drużynami Zedadka zagra tylko z Marsylią (86 minut) i 4 minuty z Lyonem” – podkreślał autor tekstu.

W Lille się nie przebił, bo Fonseca jednak wymagał dużo więcej w obronie, więc szybko stracił miejsce na rzecz przesuniętego ze środka obrony Bafode Diakite. Warto zapamiętać to nazwisko, bo duża kariera przed nim – w tym samym tonie wypowiada się Michał Bojanowski.

Regularna gra w Auxerre, niespójne oceny

Wiosnę 2023 Zedadka spędził na wypożyczeniu w AJ Auxerre i wrócił do grania tydzień w tydzień w Ligue 1 (20 meczów, 19 w wyjściowej jedenastce). Mimo bardzo dobrego okresu całej drużyny od połowy lutego do połowy kwietnia – tylko jedna porażka w jedenastu kolejkach, po drodze wygrane z Lyonem, Lorient, Troyes, Ajaccio i Nantes – AJA pokpiło finisz i stało się ofiarą ustaleń, że spadały wtedy aż cztery zespoły. Siedemnaste miejsce, punkt straty do Nantes i trzeba było przełknąć gorycz degradacji.

Różne są opinie co do tego, jak Algierczyk prezentował się w biało-niebieskich barwach. Cytowany już portal dzfoot.com przekonywał, że co najmniej dobrze.

“Zedadka bardzo szybko stał się niekwestionowanym podstawowym zawodnikiem w Auxerre, wykorzystując w pełni swoją wszechstronność (czasem próbował gry jako prawy pomocnik lub lewy pomocnik, a także jako lewy obrońca), co pozwalało mu notować dobre mecze i osiągać dobre wyniki. Dzięki cenionemu za umiejętności taktyczne trenerowi Christophe Pellisierowi poprawił również swój słaby punkt, czyli grę obronną” – to wersja korzystna dla nowego defensora Piasta.

Michał Bojanowski ma jednak inne odczucia. – Wypożyczenie do Auxerre też nie było udane, bo i tam trener Pellisier szybko zobaczył, że w defensywie to on za dużo nie daje i już wolał przesuwać z pomocy na prawą stronę obrony Rayana Ravelosona – tak tłumaczy rzucanie Algierczyka po pozycjach. – Grali piątką z tyłu i było kim go asekurować, więc czasem grał nawet na skrzydle.

Niezła runda w drugiej lidze hiszpańskiej

Zedadka musiał wrócić do Lille, a tam wciąż pracował nieceniący jego profilu Paulo Fonseca. Na dodatek zainwestowano spore pieniądze (6,5 mln euro) w młodego Tiago Santosa z portugalskiego Estoril. Mimo więc, że na rozpoczęcie przygotowań Algierczyk “stawił się w doskonałej formie fizycznej”, nie miał realnych szans na grę. Jesienią 2023 ani razu nie wystąpił we francuskiej ekstraklasie. Jedyne szanse otrzymywał w krajowym pucharze i Lidze Konferencji. W fazie grupowej dostał 90 minut z KI Klaksvik, ale ten mecz to akurat duża wpadka Lille, bo z wyjazdu na Wyspy Owcze przywieziono jedynie bezbramkowy remis.

Stało się jasne, że potrzebne będzie kolejne odejście. Rok temu po Zedadkę na półroczne wypożyczenie sięgnął hiszpański drugoligowiec Real Saragossa, w którym grał między innymi napastnik Górnika Zabrze, Sinan Bakis. W przeciwieństwie do niego, nowy zawodnik Piasta na odchodne zbierał raczej podziękowania od kibiców za swoje zaangażowanie i profesjonalizm. To samo zresztą można wyczytać pod komunikatami dotyczącymi jego rozstania z Lille. Dobry znak.

W Saragossie Zedadka wystąpił 11 razy. Zaczął planowo na prawej obronie, ale po pięciu meczach na kilka tygodni wylądował na ławce. Problemy na lewej stronie defensywy sprawiły jednak, że w kwietniu dostał szansę na drugiej flance i prawdopodobnie w takiej roli zakończyłby sezon, lecz w 83. minucie spotkania z Racingiem Ferrol doznał kontuzji prawego uda i musiał zejść. W dwóch ostatnich kolejkach nie był już dostępny.

Stracone pół roku

Z powodu tego urazu stracił też letnie przygotowania w Lille, więc nawet nie mógł choćby symbolicznie powalczyć o miejsce w składzie. Szansą byłaby zmiana otoczenia. Mimo że w Saragossie aż tak dużo nie pograł, pozostawił po sobie dość korzystne wrażenie, co zwróciło uwagę innych klubów Segunda Division. W sierpniu łączono go z Almerią, Sportingiem Gijon i Cartageną. Niestety dla niego, niczego nie udało się sfinalizować i pierwszą część trwającego sezonu zaczął ze świadomością, że czeka go niebyt. Na Ligę Mistrzów nawet nie został zgłoszony. Do pełnych treningów wrócił na początku września i dwa razy zagrał dla rezerw w piątej lidze. W październiku Tiago Santos naderwał więzadło krzyżowe, przez co zrobiła się luka na prawej obronie i Zedadka znów zaczął siadać na ławce w Ligue 1. Wejścia na boisko jednak nie doczekał.

Teraz przed nim rozdział na polskiej ziemi. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w Piaście ma otwartą drogę do składu. Arkadiusz Pyrka nawet nie pojechał na obóz, jego odejście wydaje się kwestią najbliższego czasu. Jedynym rywalem Algierczyka będzie zatem Tomasz Mokwa, czyli najbardziej rezerwowy zawodnik Ekstraklasy ostatnich lat.

Haczyk w przypadku Akima Zedadki jest oczywisty: przez ostatnie półtora roku rozegrał ledwie 17 oficjalnych meczów. Nie musimy jednak szukać na siłę pozytywnych punktów zaczepienia, bo znajdziemy je bez problemu. Pomijając uraz z Saragossy, mowa o zawodniku, który nigdy nie miał problemów zdrowotnych, kartoteka medyczna przy tym nazwisku to bardzo krótka lektura. Szczyt jego formy na poziomie znacznie wyższym niż Ekstraklasa to nie jest prehistoria. Do Piasta trafia szybko, na start przygotowań, będzie miał sporo czasu, żeby przygotować się do gry i poznać zespół. Sądząc po dotychczasowych sygnałach, ma bardzo dobrą mentalność i jest nastawiony na ciężką pracę.

Krótko mówiąc, zapowiada się ciekawie. Warto obserwować.

Michał Bojanowski: – Naprawdę będę zaskoczony, jeżeli tu nie wypali. 

WIĘCEJ O TRANSFERACH:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

36 komentarzy

Loading...