Lautaro Martinez zajął siódme miejsce w plebiscycie Złotej Piłki za poprzedni sezon. Wydaje się, że to miejsce adekwatne do gry piłkarza Interu. On jednak myśli trochę inaczej.
– Miałem ważny rok. Nie tylko dlatego, że byłem królem strzelców Copa America i Serie A, ale także ze względu na sposób, w jaki gram. Czy czuję się niedoceniany? Czasami tak, ale trofea drużynowe mają inną wagę – mówi napastnik w “La Gazzetta dello Sport”. – Inzaghi też jest niedoceniany. Jego sekretem jest to, że nadal myśli jak piłkarz, dzięki czemu bardzo nas rozumie i doświadcza takich samych rzeczy jak my. Mam podwójne szczęście, ponieważ był napastnikiem. Wiele też się nauczyłem od Conte i dziękuję mu, bo czuję, że dzięki niemu bardzo się rozwinąłem.
W obecnym sezonie Martinez rzadziej trafia do siatki. W dwudziestu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach strzelił sześć goli i zaliczył cztery asysty. – Jestem napastnikiem i żyję dla bramek, ale trzeba też analizować grę. A w ostatnich miesiącach grałem dalej od pola karnego, ponieważ lubię pomagać drużynie: to coś, co dodaję do mojej gry i czuję się z tym dobrze.
Argentyńczyk wspominał również dzieciństwo w miejscu, w którym się urodził, czyli w mieście portowym Bahia Blanca, położonym na wschodzie Argentyny. – Przeżyliśmy trudne czasy, nie mieliśmy pieniędzy na czynsz i mieszkaliśmy w domu wynajętym od znajomych. To są rzeczy, które zostają z tobą i wiążą cię z twoją rodziną. Czasem nie wiedziałem, gdzie będę nocował.
W obecnym sezonie Inter zajmuje trzecie miejsce w tabeli tracąc sześć punktów do pierwszej Atalanty. Mediolańczycy mają jednak jeszcze dwa mecze zaległe do rozegrania.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
- „Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
- Mo Salah – najlepszy skrzydłowy w historii Premier League?
Fot. Newspix