Podwójna radość z wygranej Legii nad Omonią. Po pierwsze polski zespół ma fantastyczną sytuację w tabeli Ligi Konferencji, po drugie wszyscy ci, którzy wywieszali dziś komunistyczne szmaty na stadionie, wracają do domów smutni (o całej sytuacji piszemy w oddzielnym tekście, tutaj).
Otwierający gol dla Legii – wiadomo, szczęśliwy. Jedna przebitka, druga przebitka, piłka trafiła pod nogi Morishity i ten wykorzystał sam na sam z bramkarzem. Ale druga? Profesorskie wykorzystanie plaży przeciwnika. Dwóch piłkarzy Omonii bowiem stało i patrzyło, co robi Augustyniak z piłką z boku boiska, więc ten zaprezentował niecodziennej publiczności, jak należy grać. Wrzucił idealnie w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Szczepaniak i było w zasadzie po sprawie.
Cieszy, że trafił akurat ten młodzieniec, ledwie 17-letni, który w tym sezonie więcej nagrał się w rezerwach niż w pierwszej drużynie. No, ale 15 minut w Ekstraklasie wystarczyło mu, by załadować w Lidze Konferencji. I fajnie.
Na koniec z kolei po zamieszaniu w polu karnym swojaka załadował jeszcze Kakoullis, co właściwie podsumowało dyspozycję gospodarzy w obronie. Stojanowy, plażowicze, kunktatorzy, lenie. Żal takich nie zbić, więc Legia zbiła. Omonia była mniej ruchliwa niż pachołki, bo te potrafią się ruszyć przy mocnym wietrze, a Cypryjczycy – trudno powiedzieć.
Jasne, przed rozstrzygnięciem spotkania ekipa Feio miała troszkę szczęścia, gdyż gospodarze pudłowali. Raz z piątego metra nie trafili w bramkę, raz sam na sam bronił Kobylak, z bardzo bliska nie potrafił go też zaskoczyć Stępiński.
Ale czy to jest problem Legii? Absolutnie nie. Chłopaki, nie umiecie strzelać, nie umiecie bronić, to dostaliście w cymbał. Jeszcze przydałoby się lanie od UEFA za te komunistyczne cyrki na stadionie, ale tutaj mamy obawy, że federacja nie będzie aż tak skuteczna – jej przeszkadza faszyzm, nawet jeśli jest wymyślony, komunizm niekoniecznie (skoro delegat nie reagował, ale był z Serbii, więc nic dziwnego).
Wracając do sportu – cztery mecze Legii, cztery zwycięstwa, zero straconych bramek. To kapitalny wynik bez względu na klasę rywali, nie z takimi ogórkami polskie kluby przegrywał w przeszłości.
OMONIA NIKOZJA – LEGIA WARSZAWA 0:3 (0:1)
- 0:1 – Morishita 17′
- 0:2 – Szczepaniak 77′
- 0:3 – Kakoullis 86′ samobój
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- LIVE: Legia wkracza do gry. Stępiński w ataku Omonii
- Stępiński Musiałowskiemu nauczycielem, czyli o lekcji przetrwania na Cyprze
- Pod bramą dziewiątą. Ultralewicowi kibice Omonii
Fot. FotoPyk