Dyrektor sportowy Lecha Poznań był gościem Sebastian Staszewskiego w programie “Po Gwizdku”. O co można zapytać dyrektora sportowego klubu z Ekstraklasy? Wiadomo, o transfery. A jakiej odpowiedzi można się spodziewać po szefostwie Lecha? Wiadomo, przede wszystkim oszczędność.
W kwestii planów na najbliższe okienko transferowe kibice Kolejorza nie powinni się spodziewać fajerwerków. Dyrektor oczywiście zapowiada, że ruchy kadrowe są możliwe, ale będzie to ewentualny efekt odpowiednich okoliczności, a nie konieczność.
– Nie jest tak, że nie będziemy aktywni. Na pewno nie będziemy tak aktywni, jak latem, bo wtedy nastąpiła spora przebudowa składu, ale chcemy zmaksymalizować szansę na zdobycie mistrzostwa Polski. Będziemy szukać wzmocnień, ale przy mniejszym budżecie. A jeśli będą okazje na rynku w zimie to chcemy się przygotować pod lato. Ze względów finansowych będziemy szukać wypożyczeń, ewentualnie z opcją wykupu lub transferu, który nie będzie wysoki. Na pewno chcemy wzmocnić jeszcze naszą kadrę i chcemy przeprowadzić takie ruchy – wyjaśnił Tomasz Rząsa.
Dyrektor Lecha odpowiedział także na pytanie o przyszłość Patrika Walemarka. Szwed, który bardzo dobrze wprowadził się do zespołu jest wypożyczony do czerwca z Feyenoordu. Rząsa nie przesądza jego wykupu, bo wiadomo – pieniądze.
– O wykupie Walemarka możemy zadecydować na koniec sezonu, tak jest skonstruowana umowa. Kwota odstępnego jest wysoka, więc liczymy, że podtrzyma dobrą passę strzelecką i będzie grał jeszcze lepiej. Musi mieć liczby i dobrze się prezentować, żebyśmy byli w stanie zapłacić tę kwotę – ocenił działacz.
Tomasz Rząsa uchylił również nieco kulisów transferów Bryana Fiabemy i Iana Hoffmanna. To z kolei piłkarze, którzy mogą być rozczarowaniem ostatniego okienka.
– Fiabema to młody zawodnik. Przychodził do rywalizacji z Ishakiem i Szymczakiem, a tak naprawdę jako trzeci napastnik i na dzisiaj nadal jest traktowany jako zabezpieczenie tej pozycji. Trenerzy z racji na jego potencjał fizyczny, motoryczny i dużą szybkość oraz urazy innych zawodników wystawiali go na skrzydle. Znaliśmy go wcześniej z akademii Chelsea i z młodzieżowej reprezentacji Norwegii, obserwowaliśmy go przez dłuższy czas. Z Hoffmannem było inaczej, z letnich transferów ten był bardziej z polecenia. Sindre Tjelmeland dostał informację od swoich kolegów, trenerów z Norwegii, że jest duże zainteresowanie tym młodym, perspektywicznym zawodnikiem. Była to bardziej ocena jego potencjału niż możliwości. Na dzisiaj nie spełnia oczekiwań, mógł być to lepszy transfer, natomiast pamiętajmy, że szukając backupu dla Pereiry poruszaliśmy się w określonym budżecie i tak to się zamknęło – stwierdził dyrektor Lecha.
Kolejorz jest w tym sezonie głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. Podopieczni Nielsa Frederiksena po 16. kolejkach mają na koncie 37 punktów i z przewagą czterech oczek nad Jagiellonią przewodzą tabeli Ekstraklasy.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trela: Nowe niekoniecznie nowoczesne. Polska a globalne trendy w budowie stadionów
- Symulanci i brutale triumfują. Taki jest skutek beznadziejnego sędziowania w Ekstraklasie
- Koszmarny Dawidowicz i kiepska forma wielu reprezentantów [STRANIERI]
- Kibice Realu chcą swojego Cubarsiego. Asencio posłucha hymnu Ligi Mistrzów?
- Trudny przypadek Tymoteusza Puchacza
Fot. Newspix