W poniedziałkowy wieczór Polacy zmierzą się ze Szkotami w ostatnim meczu grupowym Ligi Narodów. Podopieczni Michała Probierza spróbują zamazać plamę z Portugalii, ale równie ambitnie do spotkania podchodzą nasi rywale. – Musimy podejść do tego starcia tak, jakbyśmy grali z tą samą mocną drużyną, z którą graliśmy na Hampden Park – twierdzi John Carver, asystent selekcjonera reprezentacji Szkocji w rozmowę z TVP Sport.
Stawką poniedziałkowego meczu będzie szansa na utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Obie ekipy wyjdą na warszawski Stadion Narodowy w odmiennych nastrojach. Szkoci pokonali w piątek Chorwatów. Natomiast Polacy zebrali oklep od Portugalczyków.
– Nie mieliśmy nawet czasu na świętowanie. Tak naprawdę, to od razu po zakończeniu meczu zaczęliśmy skupiać się na spotkaniu z Polską. Ewentualną celebrację być może będziemy mieli po meczu na Narodowym. Z Chorwacją zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, choć przyznam szczerze, nie było ono najlepsze w naszym wykonaniu w ostatnim czasie. Niemniej jednak ten rezultat nas bardzo cieszy i przybliża do celu. Teraz najważniejsze jest przygotowanie do meczu z Polską – mówi w rozmowie z TVP Sport John Carver, który od 2020 roku jest asystentem Steve’a Clarke’a.
Zwycięstwo nad Chorwatami było dla Szkotów dopiero drugim w tym roku. Wcześniej wyspiarze pokonali Gibraltar.
– Wiem, że nasze wyniki w 2024 roku nie prezentują się dobrze na papierze, ale proszę zauważyć, z kim się mierzyliśmy. Hiszpania, Portugalia, Chorwacja, Polska, Niemcy, Szwajcaria, Francja, Anglia – topowe zespoły, które regularnie awansują do mistrzostw świata i Europy. Tak mały kraj, jak Szkocja, który liczy sobie pięć milionów ludności, mierzy się z wieloma ograniczeniami – twierdzi Carver.
Szans na odniesienie trzeciego zwycięstwa Szkoci upatrują między innymi w nieobecności Roberta Lewandowskiego.
– Na pewno to jest dla nas swojego rodzaju „bonus”, bo wiemy, jak znakomity jest to piłkarz. To z pewnością jeden z najlepszych napastników wszech czasów. Ma 36 lat, ale wciąż gra na topowym poziomie – twierdzi asystent Clarke’a. I dodaje: – Jak zobaczymy na całą listę powołanych, to naprawdę niesamowite, w jak wielu znanych i silnych klubach grają polscy piłkarze. Arsenal, Inter, Roma, Bologna, do tego kilku z nich gra w Turcji i walczy o mistrzostwo MLS. Grają w topowych ligach w Europie. Wiadomo, że być może w swoich zespołach nie mają silnych pozycji, ale trzeba zauważyć, jaką drogę musieli pokonać, żeby dotrzeć do takich znanych drużyn. Musieli być naprawdę dobrzy, żeby trafić do choćby tak mocnej ligi, jaką jest Premier League. Jest tam Moder, Kiwior, Bednarek…
Carver wymienia również Matty’ego Casha i dziwi się, że obrońca Aston Villi nie znalazł uznania w oczach Michała Probierza. – Jestem przekonany, że byłby na naszej liście powołanych – mówi 59-latek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Polska kadra stała się memem. A nie jest tak słaba, jak pokazuje sam wynik [KOMENTARZ]
- I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy
- Zespół spuszczonej głowy
- Trela: Załatany bok, rozszczelniony środek. Gra Polski tym razem lepsza niż wynik
- Skandal! Gracz Mławianki uderzony przez kibica. „Nie czujemy się winni” [WIDEO]
Fot. Newspix