Wizyta Dynama Mińsk w Polsce spędza sen z powiek reżimowi Aleksandra Łukaszenki. Ulubiony klub wschodniego dyktatora trafił najgorzej, jak mógł: wylosował mecz w kraju, w którym chroni się najwięcej ofiar jego systemu, z rywalem, którego kibice nie stronią od wyrażania poglądów. Oficjalnie spotkanie Legia — Dynamo odbędzie się bez fanów gości i nie pokaże go białoruska telewizja. W Warszawie pojawi się jednak grupa fanów, którzy wymknęli się Łukaszence i nie pałają do niego miłością.
Awans Dynama Mińsk do europejskich pucharów z jednej strony Aleksandra Łukaszankę ucieszył, z drugiej jednak poważnie zasmucił. Oto klub, w którym przez parę lat szlifował piłkarski talent i któremu kibicuje od lat, zameldował się na międzynarodowej scenie — to niewątpliwy sukces. Problem w tym, że każda międzynarodowa aktywność wiąże się z ryzykiem, że ktoś ośmieli się powiedzieć prawdę o reżimie z Mińska.
Władza zmaga się więc z tym, co dobrze znamy z czasów PRL: żeby ukryć niewygodne transparenty i symbole, mecze są pokazywane z delikatnym poślizgiem, żeby ideologowie i cenzory zdążyli wyciąć to, czego nie można pokazać.
Pot na czole propagandystów pojawił się już w Brukseli, gdzie dotarli kibice Dynama, których dawno wykluczono z trybun i zmuszono do ucieczki z kraju. Na trybunach oddano wówczas hołd Białorusinom, którzy polegli w wojnie na Ukrainie oraz wywieszono biało-czerwono-białą flagę kraju, narodowy symbol, z którym reżim Łukaszenki walczy od wielu lat. Mistrz kraju, którym zarządza były wojskowy i ochroniarz dyktatora, Siergiej Kowalczuk, zdecydował więc, że nie będzie się starał o bilety dla zorganizowanej grupy kibiców w meczach pucharowych.
Słyszymy jednak, że mimo to fani Dynama pojawią się w Warszawie i zamierzają przekazać ciemiężycielowi, co o nim myślą.
Reżim więzi i zabija, oni uciekli. Białoruski klub w Polsce i walka z Łukaszenką
Białoruś. Aleksandr Łukaszenka walczy z kibicami. Będą protesty na Legia Warszawa – Dynamo Mińsk
Aleksandr Łukaszenka w obawie przed tym, że na stadionie przy Łazienkowskiej 3 będzie tyle zakazanych symboli narodowych oraz haseł potępiających Rosję i Białoruś, że nie sposób będzie wszystkiego wymazać, zdecydował, że… meczu nie pokaże żadna tamtejsza telewizja. Zamiast tego wydarzenia, w odbiornikach będzie można obejrzeć prawdziwy rarytas: paradokumentalny film „Powrót do ZSRR”.
Sprawę próbował bagatelizować Wadim Skripczenko, trener Dynama, który wyjątkowo nerwowo reagował na podchwytliwe i okołopiłkarskie pytania podczas konferencji prasowej. Szkoleniowiec stwierdził, że skoro transmisji nie będzie, to nie będzie, jakiś stream zawsze się znajdzie, dla chcącego nic trudnego.
Ze streamów nie mają jednak zamiaru korzystać fani z Białorusi, którzy osiedli w Polsce. Według najnowszych danych w naszym kraju żyje już blisko 200 tysięcy Białorusinów i Polaków z białoruskimi korzeniami. Dla wielu z nich spotkanie z Legią Warszawa to okazja, żeby zademonstrować swój patriotyzm. Łukaszenka od dawna zwalcza ruch kibicowski i organizacje ultras w Mińsku, wiedząc, że fani odgrywają dużą rolę podczas ulicznych protestów. Fanatycy Dynama dzielą się w zasadzie na tych, którzy zdążyli wyjechać i na tych, którzy trafili do więzienia jako wrogowie reżimu.
Nie jest to bynajmniej sytuacja wyjątkowa. W kraju gnębieni są wszyscy kibice, od lewej do prawej strony politycznej barykady. W Polsce przebywają liderzy grup BATE Borysów, Sławiji Mozyrz czy Partizana Mińsk. Ich emigracja wiązała się z represjami wobec kibiców. Na stadionach wprowadzono dodatkowe kontrole, wszystkie aktywności fanów wymagały zgody policji, na sektorach pojawili się także funkcjonariusze, którzy sprawdzają, czy wszyscy wstają, gdy odgrywana jest pieśń ku chwale Łukaszenki. Najbardziej aktywni członkowie grup ultras byli nachodzeni w domach przez bezpiekę.
— Większość meczów ma swoje własne kartoteki policyjne. W więzieniach kibice trafiają do izolatek, są bici i poniżani. Stało się zwyczajem, że ultrasów bije się dwa razy mocniej — mówiła Anna Dyner, politolog, w rozmowie z „Balkan Insight”.
„Nikita — śpij spokojnie, bracie”. Kibice Legii uczcili pamięć Nikity Kriwcowa, kibica zamordowanego za udział w proteście. Służby Łukaszenki porwały go, zabiły i upozorowały jego samobójstwo.
Kibice są grupą, na którą szuka się paragrafów. To pojęcie, które oznacza podrzucanie i preparowanie dowodów przez białoruskie służby, celem wtrącenia kogoś za kratki. Ultrasi BATE Borysów trafili do więzienia za zdjęcie z banerem „Wytrwaj, Ukraino!”. Vitalik, lider grupy wspierającej Dynamo Mińsk, został z kolei skazany na dwa i pół roku za promowanie pornografii. Dowodem na to było udostępnienie przez niego w sieci… reklamy prezerwatyw.
Przed meczem w Warszawie ultrasi organizują się ponad podziałami, apelując do rodaków o obecność na stadionie. — Nie ma znaczenia, jakiemu klubowi kibicowaliście na Białorusi. Przyjdźcie na mecz z Legią, weźcie ze sobą biało-czerwono-białą flagę. Chcemy przekazać kibicom z Polski, że nie będzie ona wyrazem wsparcia dla Dynama, lecz dla wolnej Białorusi. To okazja, żeby przypomnieć światu o tym, co się u nas dzieje — to przekaz płynący z komunikatów przekazywanych między sobą przez białoruskich kibiców.
Z różnych źródeł słyszymy, że goście dogadali się z fanami Legii Warszawa i faktycznie pojawią się przy Łazienkowskiej 3.
Mecz Legia Warszawa — Dynamo Mińsk pod specjalnym nadzorem. UEFA nie wykluczyła klubu dyktatora
O ile sprawa jest słuszna i warto wesprzeć sąsiadów w walce o wolność, tak jednak protesty polityczne podczas meczu mogą być problemem dla Legii Warszawa. UEFA nie widzi nic złego w tym, że w europejskich pucharach gra klub zarządzany przez dyktaturę, który nadzoruje policja ideologiczna, sprawdzająca poglądy, wypowiedzi i media społecznościowe piłkarzy oraz jego pracowników. Federacji nie przeszkadza też to, że ligowe sukcesy Dynama są następstwem wykoszenia konkurencji, także dlatego, że zawodnicy przeciwnych drużyn nie chcieli podpisać listu poparcia dla władzy. Ani nawet to, że mistrzostwo dla ekipy z Mińska zbiegło się zapowiedzią samego Łukaszenki, że Dynamo ma sięgać po tytuły.
Spróbuj jednak pokazać, że nie pasuje ci dyktatura na Białorusi i w Rosji, a znajdzie się paragraf na kolejną dotkliwą karę, jakiś zakazik, zamknięcie trybuny…
Dynamo Mińsk domowe mecze rozgrywa tak daleko, jak tylko się da. W Azerbejdżanie nie grozi im „niedozwolona symbolika” na stadionach, bo obiekt jest puściutki. Cicho i spokojnie jest także na Węgrzech, gdzie gościły inne białoruskie kluby. W tych krajach nie ma ani przesadnie licznej diaspory, ani postronnych osób przeciwnych polityce Aleksandra Łukaszenki. Nawet w Finlandii, gdzie Dynamo gościło podczas meczu z HJK, nie było większych problemów. Ot, parę osób wywiesiło flagi, zrobiło zdjęcie, przyszli porządkowi i kazali im zdjąć.
Kibice Dynama Mińsk w Helsinkach
Co innego w Polsce, skąd przecież działa Swietłana Cichanouska, zwyciężczyni wyborów prezydenckich i prawowita liderka kraju, wspierana przez nasz rząd. W stolicy bardzo poważnie podeszli do tematu organizacji meczu z tak kłopotliwym rywalem. Słyszymy, że Legia Warszawa zwróciła się po pomoc do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z którym konsultowała kwestie bezpieczeństwa. MSZ zarekomendowało choćby to, żeby nie wydawać żadnych biletów białoruskim organizacjom, które zgłaszały się do klubu. Wszystko dlatego, że w takim przypadku to klub odpowiadałby za zorganizowane grupy, narażając się na kary.
Legia życzyłaby sobie spokojnego meczu, bez prowokacji i nietypowych problemów. Z uwagi na napięcia między krajami, spotkanie z Dynamem będzie jednak rozgrywane pod bacznym okiem służb oraz UEFA. W klubie nie nastawiają się na żadne niepokojące sytuacje, ale spodziewają się, że na meczu pojawi się spora grupa Białorusinów. W samej Warszawie jest ich dwadzieścia tysięcy, każdy może bez przeszkód kupić bilety indywidualnie. Stąd też wiele osób woli dmuchać na zimne i dokładniej przyjrzeć się temu, co będzie się działo w stolicy.
WIĘCEJ O MECZU LEGIA WARSZAWA — DYNAMO MIŃSK:
- Zbierał kasztany i złom, był lokalnym Messim. Dziś Kacper Chodyna błyszczy w Legii Warszawa
- Arruabarrena za Lewandowskiego i Klejndinst za Smudę. Jak rywalizowaliśmy w pucharach z Białorusią
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK