Wisła Płock wydała już drugie oświadczenie po meczu z Wisłą Kraków, w którym race wystrzelone przez miejscowych kibiców poleciały w inną trybunę, co mogło doprowadzić do poważnych obrażeń osób tam siedzących. Tym razem skupiono się na temacie chłopca, który miał zostać poparzony.
W poniedziałek “Nafciarze” przeprosili wszystkich, którzy “ucierpieli w wyniku zdarzenia związanego z użyciem materiałów pirotechnicznych” i sami ogłosili, że do końca roku zamykają trybunę D.
Teraz na pierwszy plan wysunął się wątek dziecka, które miało ucierpieć najbardziej.
“W związku z publikacjami prasowymi na temat dziecka, rzekomo poparzonego petardą, wystrzeloną przez kibiców podczas niedzielnego meczu Wisły Płock z Wisłą Kraków, pragniemy poinformować, że takie wydarzenie nie miało miejsca.
Dodatkowo żaden z uczestników imprezy nie wymagał leczenia szpitalnego. Rzeczywiście, kilkuletni chłopiec w towarzystwie ojca skorzystał z pomocy lekarza w karetce pogotowia, ale służby medyczne stwierdziły, że nie odniósł obrażeń. Klub kontaktował się z tatą naszego młodego sympatyka, który stwierdził, że chłopiec czuje się dobrze i planuje kolejne wizyty na stadionie. Apelujemy o, obowiązkowe w przypadku środków masowego przekazu, sprawdzanie informacji na temat niedzielnych zajść. Jednocześnie, z całą stanowczością potępiamy zachowanie części naszych kibiców, którzy w sposób absolutnie nieodpowiedzialny narazili na szwank zdrowie i bezpieczeństwo innych gości meczu. Przypominamy, że decyzją zarządu Wisły Płock trybuna D, zajmowana przez najbardziej zagorzałych fanów nafciarzy, została zamknięta co najmniej do końca roku” – czytamy.
Wisła Płock przegrała ten mecz 1:3 i obecnie zajmuje trzecie miejsce w pierwszoligowej tabeli.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Rodri, najlepszy piłkarz świata. Złota Piłka absolutnie mu się należy
- Erik ten Hag w United. Tragedia na boisku, medialne odloty i przepalanie forsy
- W Płocku miało być bezpiecznie bez Wisły, ale wykluczono nie tę Wisłę
Fot. Newspix