Nie będziemy pastwić się nad Puszczą, zaczynając od gola Koulourisa z 36. minuty. Co tu można było zrobić – Grosicki zamiast kopnąć piłkę, prawie wystrzelił laczka w trybuny, czym “wystawił” futbolówkę koledze. Ten zaś nabił obrońcę, dosłownie zagrał w zbijaka, z czego miał wcale nie gorszą wystawkę na strzał. Jeśli kogoś za tę akcję obwiniać, może Abramowicza z Walskim, że w zarodku akcji za łatwo dali się rozklepać. Ale to tyle. No, może jednak aż tyle, bo takie obrazki nieporadności nie po raz pierwszy srogo “Żubrów” kosztują.
Ten mały ciąg niefortunnych przypadków nie zmieniał jednak faktu, że Pogoń od samego początku dominowała. Była dość oszczędna w groźnych atakach, ale nie mieliśmy wrażenia, że się męczy. Prędzej, że dopiero się rozkręca. A było to o tyle prostsze, że momentami organizacja Puszczy w grze obronnej nawiązywała do popisów z Sami Wiecie Jakiego Meczu.
Tylko skuteczności brakowało. Gdyby Ulvestad lepiej nastawił celownik, tuż przed przerwą Portowcy mieliby dwójkę i większy luz na drugą połowę. No i gdyby co drugi zawodnik Pogoni nie uparłby się na pałowanie z dystansu, może też inaczej dałoby się pokonać Kevina Komara. Choćby tak jak Koulouris, prawie, w 14. minucie, który ewidentnie naoglądał się ostatnich pokazów akrobatyki Erlinga Haalanda. Ach, gdyby to leciało w światło bramki…
Ach, gdyby nie ta głowa Łukasiaka… Tak Abramowicz mógł chwilę po przerwie, oczywiście z dodatkiem słów na “k” i “ch”, zanucić pod nosem. Mówi się, że nie trafić w bramkę z metra to wstyd, ale gdy lewy obrońca Puszczy instynktownie odbił piłkę czołem w stronę siatki, ustrzelił głowę piłkarza Pogoni. Mówcie, co chcecie – niefart niesamowity. Ale też ostrzeżenie, że nawet bariera ochronna w postaci samych zwycięstw w meczach domowych może zatrząść się w fasadach przy SFG trenera Tułacza.
Ostrzeżeń dla Pogoni było więcej, aż wreszcie gospodarzy pokarał Kosidis. Za to, że nie potrafili podwyższyć wyników i za to, że należycie nie doceniali podrygów ofensywnych Puszczy. Kluczowy pojedynek w powietrzu na wagę gola przegrał Borges, ot, można powiedzieć, że pozorowany stoper akurat został złapany na tym, co akurat najmniej mu wychodzi. Jakoś nas to nie dziwi, choć i tak mniej niż naiwność Grosickiego i spółki, że wystarczy spacerek i 1:0 z latarnią ligi.
Na szczęście dla kibiców Pogoni szczecinianie podkręcili tempo przy wyniku 1:1. Remis z Puszczą u siebie? Nie, to byłby wstyd. Dobre zmiany dali Przyborek i Kurzawa, a ten pierwszy zaliczył ważny udział przy golu na 2:1, asystę trzeciego stopnia, mimo że Grosicki też zasługuje na dobre słowo. Asysta widmo, to inteligentne przepuszczenie piłki tuż przed wrzutką Ulvestada na głowę Wahlqvista – palce lizać. Wtedy mocno opadło nasze zwątpienie, że ktoś naruszy dobrą atmosferkę na domówce w Szczecinie, zwłaszcza że Puszcza nie kwapiła się do szturmu po kilku zmarnowanych okazjach. Przygasła, męczyła bułę i czekała na cud. Wypisz wymaluj, Puszcza Niepołomice w sezonie 2024/2025.
Pogoń chciała jeszcze wcisnąć gola, może trochę zrekompensować trybunom kilkadziesiąt minut stresu, ale zabrakło trochę spokoju pod bramką Komara. Tak czy siak, raczej możemy przyznać, że zwycięstwo było zasłużone. Nie było łatwo, bo Puszcza zagrała lepiej niż z Radomiakiem i o niebo lepiej niż z GKS-em Katowice, ale to wciąż poziom, który nie wystarczy do wygrywania. Jeśli coś w ekipie trenera Tułacza ma się zmienić, to gra defensywna. Ten element rozjeżdża się co tydzień. Raz bardziej, raz mniej. Dziś, w drugiej połowie, wyraźnie mniej, przy czym tym razem po prostu zabrakło trochę szczęścia z przodu. Mimo pięciu porażek z rzędu, widoki na poprawę są. Niewielkie, ale zawsze coś.
NOTY:
Pogoń Szczecin: Cojocaru 4 – Koutris 5, Leo Borges 4, Zech 5, Wahlqvist 6 (+), Grosicki 6, Ulvestad 6, Gamboa 5, Łukasiak 5, Biczachczjan 4, Koulouris 6 Zmiany: Gorgon 4, Kurzawa 5, Przyborek 5.
Puszcza Niepołomice: Komar 4 – Craciun 4, Szymonowicz 5, Yakuba 3, Abramowicz 4, Serafin 5, Walski 3, Stępień 4, Hajda 3, Cholewiak 4, Kosidis 6, Zmiany: Radecki 5, Lee 5.
Sędzia Jarosław Przybył: 5
Pogoń Szczecin – Puszcza Niepołomice 2:1 (1:0)
Koulouris 36′, Wahlqvist 83′ – Kosidis 71′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Mistrz pióra, playboy, bon vivant. Legenda Janusza Atlasa [REPORTAŻ]
- Telewizja Polska wydała miliony euro na Ligę Mistrzów, a dostała resztki ze stołu
- Powolne starzenie Messiego i Ronaldo. Cieszą się fani, a przede wszystkim FIFA
- Dla pieniędzy, adrenaliny czy „ostatniej wygranej”. O bokserach, którzy kończyli za późno
- BOJKOT WISŁY KRAKÓW. KLUBY KŁAMIĄ W ŻYWE OCZY, PZPN MA DURNE PRZEPISY
Fot. Newspix