Reklama

W piłce nożnej nie wyszło, a czy w siatkówce powstanie Superliga? Polska tego chce

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

22 września 2024, 13:38 • 7 min czytania 2 komentarze

W piłce nożnej trzy lata temu utworzono Superligę, która docelowo miała zastąpić Ligę Mistrzów. Prezesem organizacji został szef Realu Madryt Florentino Perez. Wydawało się, że jesteśmy świadkami futbolowej rewolucji, ale ostatecznie, po kolejnych kontrowersjach, wszystkie kluby, poza Barceloną i Realem Madryt, wycofały się z projektu. Teraz podobny pomysł rodzi się w europejskiej siatkówce, koncentrując się wokół Polski. Wydaje się, że szansa na utworzenie i przeprowadzenie takich rozgrywek jest dużo większa. Ale czy można się temu dziwić, skoro w obecnym formacie prawie wszystkie zespoły, biorące udział w siatkarskiej Lidze Mistrzów, dopłacają do grania?

W piłce nożnej nie wyszło, a czy w siatkówce powstanie Superliga? Polska tego chce

Jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu PlusLigi, w magazynie „7. Strefa” w Polsacie Sport, głos w sprawie rewolucji w klubowych międzynarodowych rozgrywkach zabrał szef Polskiej Ligi Siatkówki, Artur Popko. – Uważam, że nie ma dziś sensu walczenie w Lidze Mistrzów i tracenie pieniędzy na wyjazdy, gdy szybko wygrywa się 3:0, bo poziom klubów się rozwarstwia. Lepiej zrobić Superligę, która będzie bardziej atrakcyjna dla klubów i da więcej dochodów, w której zagraliby Włosi, my, Turcy i może zespoły niemieckie czy holenderskie. Wiem, że w Holandii są tym bardzo zainteresowani – powiedział działacz, dodając wprost, że granie w obecnej Lidze Mistrzów nie ma według niego sensu i trzeba przeprowadzić siatkarską rewolucję.

Polak przepadł z kretesem

Ten głos – jeden z wielu w tej sprawie – jest trochę pokłosiem tego, co wydarzyło się w wyborach do władz europejskiej federacji (CEV). Polski kandydat, Leszek Leo Wencel, były siatkarz, a obecnie członek zarządu PZPS, znający pięć języków obcych, poległ z kretesem – w pierwszej turze otrzymał ledwie cztery głosy. Szefem CEV został Chorwat Roko Sikirić, którego kraj znaczy bardzo mało w europejskiej siatkówce. Mało tego – do zarządu organizacji dostały się osoby z m.in. Portugalii, Łotwy, Szkocji czy Gibraltaru. We władzach nie ma nikogo z Polski, Włoch, ewentualnie Turcji – czyli krajów, które mają najsilniejszą ligę i organizują największe siatkarskie imprezy.

Wymowa jest jasna – duże państwa, najmocniejsze siatkarsko, zostały nieco odsunięte od decydowania o kierunkach rozwoju europejskiej siatkówki. Zachodzą obawy, że z rozgrywkami klubowymi, które już mają swoje problemy, może być jeszcze gorzej, dlatego postanowiono działać.

Kiedy produkt się rozmydla i tracimy pewien potencjał, różne myśli nasuwają się same. W innych dyscyplinach funkcjonuje podobny format. Było kwestią czasu, gdy taka myśl zostanie poddana pod dyskusję. Mój zespół już trzykrotnie rywalizował w europejskich pucharach i przy tej okazji, spotykając działaczy innych klubów, rozmawialiśmy na ten temat. To rozmowy w atmosferze zniecierpliwienia obecnym stanem rzeczy. Moi rozmówcy byli rozdrażnieni stagnacją i optowali za tą ideą. Oczywiście władze ligi mogą być pośrednikiem przy tworzeniu czegoś takiego, ale twórcami i uczestnikami powinny być kluby – mówi w rozmowie z Weszło Kryspin Baran, prezes Aluronu CMC Warty Zawiercie.

Reklama

Kryspin Baran, prezes Aluronu CMC Warty Zawiercie  

„Postawione na głowie”

Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, był wczoraj gościem „Misji Sport” Przeglądu Sportowego Onet. Zapytany o pomysł stworzenia męskiej Superligi, wypowiedział się tak: – To na pewno jest jakieś rozwiązanie. Nie ulega wątpliwości, że w takiej formule, jaka obowiązuje w tej chwili, to dłużej trwać nie może. Jedna rzecz to właśnie aspekt sportowy i te mecze o “pietruszkę” ze słabszymi zespołami, ale druga to kwestia finansowa. Większość zespołów po prostu dopłaca do startu, a powinno być odwrotnie. Zespoły powinny zarabiać, to powinna być nagroda. Nawet w Lidze Mistrzów drużyny muszą dopłacać do startu w tych pucharach, dlatego wiele naszych klubów też miało takie dylematy swego czasu, czy brać udział — zakończył Świderski.

Prezes Aluronu mówi nam, jak dokładnie wygląda start w Lidze Mistrzów z perspektywy finansowej. – Na początku jest wydatek. To bardzo wysoka kwota wpisowego do rozgrywek, dziesiątki tysięcy euro. Oczywiście, za każdy wygrany mecz jest pewna kwota, za przegrany mniejsza. Ale z moich wyliczeń wynika, że dopiero udział w półfinale pozwalał na zrównanie kosztów. A finał oznaczał delikatny plus. To jest postawione na głowie, bo tylko dwóch najlepszych ma szanse, by przebić szklany sufit. Poza tym organizacyjnie to kluby ponoszą wszystkie koszty – nie tylko organizacji dnia meczowego, ale płacą również za przejazdy, noclegi oraz diety, wynagrodzenia i przeloty dla sędziów. Wkład organizatora rozgrywek w zasadzie jest żaden – tłumaczy Baran.

To nie będzie takie łatwe

Świderski w „Misji Sport” przekonywał, że do stworzenia Superligi może dojść, być może już w przyszłym sezonie. Mówi, że w żeńskiej siatkówce podejmuje się już nawet konkretne działania. Miało powstać m.in. stowarzyszenie, skupiające najsilniejsze zespoły. – Jeśli chodzi o żeńską siatkówkę, to na pewno Włochy i Turcja chcą założyć Superligę, bo w Europie to są wiodące kraje. Wiem, że Polska jest zaproszona do tych rozgrywek. Po jednej z drużyn z tych słabszych, ale wciąż silnych krajów: Francji, Szwajcarii, Niemiec. Ma być kilkanaście najmocniejszych drużyn, żeby to był bardzo wysoki poziom i żeby każdy mecz był dobrej jakości, żeby nie było takich spotkań o pietruszkę, gdzie jest więcej kosztów wyjazdu niż grania – dodał Świderski w „Misji Sport”.

Reklama

Siatkarze Projektu Warszawa zagrają w obecnym sezonie w Lidze Mistrzów 

Według informacji TVP Sport, w stowarzyszeniu, o którym mówi Świderski, znajdują się cztery najlepsze kobiece zespoły z Włoch, trzy z Turcji i po dwa z Niemiec, Polski oraz Francji.

O stworzeniu męskiej Superligi coraz bardziej otwarcie, oprócz Świderskiego i Popki, mówią Massimo Righi, prezes włoskiej ligi (LegaVolley) oraz Kaweh Niroomand, ceniony w środowisku dyrektor niemieckiego klubu BR Volleys. Wspomniana dwójka miała zaproponować działaczom z Polski i Turcji spotkanie dotyczące koniecznych zmian w klubowej siatkówce. Gian Luca Pasini, znany włoski dziennikarz zajmujący się siatkówką, przekonuje jednak, że stworzenie męskiej Superligi wcale nie będzie takie łatwe.

Massimo Righi udzielił 10 dni temu wywiadu „Corriere dello Sport”, w którym mówił o Superlidze. Pamiętajmy jednak, że jedną stroną są tutaj kwestie sportowe, a drugą polityczne. Jeżeli jakiś zawodnik będzie występował w Superlidze, która wyłamie się spod kurateli CEV, ale jednocześnie chce grać w organizowanych przez CEV mistrzostwach Europy i reprezentować swój kraj, to może mieć problem. Dlatego to trudna kwestia właśnie z politycznego punktu widzenia i nie do końca wiem, jak ją rozwiązać. Spójrz na piłkę nożną, w której jest więcej pieniędzy. Próbowano tam stworzyć Superligę, żeby zarabiać jeszcze więcej, ale ostatecznie to się nie udało – mówi Pasini w rozmowie z Weszło.

Przypomnijmy – piłkarska Superliga została założona 18 kwietnia 2021 roku. Pierwszym przewodniczącym nowej organizacji został prezes Realu Madryt, Florentino Perez. W teorii Superliga miała być konkurencją dla Ligi Mistrzów, a w przyszłości być może ją zastąpić. Została założona przez 12 klubów (Arsenal, Chelsea, Liverpool, Manchester City i United, Tottenham, Juventus, Milan, Inter, Atletico, Barcelona i Real), trzy kolejne miały dołączyć. Piętnastka byłaby stałymi uczestnikami rozgrywek, a kolejne pięć kwalifikowałoby się do Superligi na podstawie osiąganych rezultatów. Projekt budził jednak duże kontrowersje i ostatecznie – pod naciskiem UEFA oraz kibiców – aż 10 z 12 założycielskich drużyn się z niego wycofało. Pozostały tylko Real Madryt i FC Barcelona. W piłce póki co nie doszło więc do rewolucji. Wydaje się, że w siatkówce jesteśmy tego bliżej.

Kylian Mbappe i Florentino Perez 

Format półotwarty

W teorii pomysł Superligi jest rewelacyjny, bo Liga Mistrzów to dla klubów drogie rozgrywki. Poza tym, oglądamy w niej sporo nudnych spotkań, bo różnica klas między zespołami jest olbrzymia. Ale tego typu pomysły trzeba realizować ostrożnie i z głową, bo są one mniejszą lub większą formą pójścia na wojnę z CEV – dodaje Pasini.

O ile w przypadku pań podejmowane są konkretne działania i w kuluarach można usłyszeć nawet o planie rozgrywek, o tyle w męskiej siatkówce jest to wszystko na wcześniejszym etapie. Jak usłyszeliśmy, do końca września ma się odbyć spotkanie polskich władz z włoskimi i być może po nim wszystko ruszy – działacze z kilku państw zaczną tworzyć plan rozgrywek Euroligi na sezon 2025/2026. Na razie nic więcej w tej kwestii nie wiadomo.

Ci, którzy widzą minusy w tym rewolucyjnym pomyśle, zwracają też uwagę na fakt, że powstanie Superligi mogłoby przyczynić się do odcięcia mniejszych klubów ze słabszych lig od wielkiej siatkówki, podczas gdy mówimy o dyscyplinie, bardzo popularnej i silnej w kilku krajach, którą ciągle trzeba szerzej promować. Jak patrzą na to pod tym kątem szefowie klubów?

W każdym pomyśle, nawet najlepszym, można szukać słabego punktu. Uważam, że jeżeli stworzono by zdrowe zasady dopuszczania do takiej Superligi klubów atrakcyjnych sportowo i organizacyjnie, to byłoby rozsądne, bo to nie powinny być totalnie zamknięte rozgrywki. Jestem za formatem półotwartym, ale jeżeli jakiś zespół nie nadąża, powinien tracić przywilej – przekonuje Baran.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO: 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Komentarze

2 komentarze

Loading...