Pogoń Szczecin ma całkiem niezły skład i jednocześnie zupełnie przeciętną kadrę. Choć to zdanie wygląda z pozoru nielogicznie, mamy wrażenie, że całkiem dobrze opisuje ono obecną sytuację personalną w drużynie „Portowców”. Dziś drużyna Jensa Gustafssona musiała radzić sobie bez Kamila Grosickiego i Efthymiosa Koulourisa. I choć wygrała u siebie ze Stalą Mielec, nie było to zwycięstwo w stylu, do którego Pogoń przyzwyczaiła.
To trochę dziwne, bo gdy patrzymy na najlepszą jedenastkę „Portowców”, widzimy zespół walczący o podium Ekstraklasy, a jeśli spojrzymy na piłkarzy z szerokiego składu, dostrzeżemy raczej ekipę ze środka tabeli, z wąską kadrą i szeregiem problemów personalnych. Kiedy ze szczecińskiego zespołu wypada któryś z czołowych zawodników, tworzy się problem. Kiedy wypadają dwaj, sytuacja robi się naprawdę poważna.
Grosicki i Koulouris to obecnie bez dwóch zdań najlepsi zawodnicy w Pogoni. Licząc trafienia sprzed spotkania ze Stalą, przynajmniej jeden z nich brał udział przy czterech golach z pięciu strzelonych przez drużynę z zachodniopomorskiego w tym sezonie. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że „Portowcy” są zależni od rajdów „Grosika” i wykończeń Greka. Dlatego dzisiaj grało im się dość trudno. Jedna z najczęściej stosowanych przez drużynę ze Szczecina strategii na akcję, czyli „jak nie wiemy, co zrobić, to dajmy piłkę na lewe skrzydło, Grosicki z pewnością coś wymyśli”, siłą rzeczy dziś nie mogła zadziałać.
Pogoń w samej końcówce uratowała wynik (dokładnie w 85. minucie), choć mamy wrażenie, że w głowach już godziła się z bezbramkowym remisem u siebie. Można było się zdziwić, kiedy Jens Gustaffson odpowiedział na problemy ofensywne swojego zespołu… zdjęciem z boiska jedynego napastnika. Młody Paryzek niczego wielkiego nie grał, skupiał się raczej na bojach w środku pola, miał tylko jeden przebłysk, gdy w końcówce pierwszej połowy zanotował kapitalne zgranie do Łukasiaka. Szwedzki trener uznał, że lepiej niż on poradzi sobie na szpicy Gorgon, który zaczął mecz na ofensywnym pomocniku, a do środka wprowadzi Przyborka.
I był to strzał w dziesiątkę, bo Gorgon wykończył wrzutkę Gamboi jak rasowy napastnik, ratując tyłek swojemu zespołowi. 35-latek ogólnie podobał nam się dziś najbardziej, widać było, że pod nieobecność liderów chce reżyserować grę, pchać ją do przodu, szukać trudnych, prostopadłych zagrań. Zanim jednak trafił do siatki, Pogoń strasznie się męczyła przy stwarzaniu okazji. Miała przewagę w posiadaniu piłki? Oczywiście. Podkręcała tempo? Cały czas. Mimo to na konkrety się nie zanosiło.
Najlepsza okazja do momentu otworzenia wyniku to wspomniane zgranie głową Paryzka, które koncertowo spartolił Łukasiak. Nie ma z czym dyskutować – to musi być gol i koniec. Strzałów szukał Biczachczjan. W pierwszej połowie piłka wybitnie nie leżała mu na stopie (posłał dwa taś-tasie), za to w drugiej postraszył Kochalskiego tak, że ten zaliczył prawdopodobnie interwencję kolejki.
Znacznie konkretniejsze akcje tworzyła sobie Stal, która zaliczyła w przeciągu tego meczu aż sześć celnych strzałów, głównie po kontrach czy prezentach (Wahlqvist czy Zech zaliczyli po karygodnej stracie, później odwdzięczył się Wlazło). I choć bilans ten wygląda nieźle, to w rzeczywistości nie były to szalenie trudne do obrony uderzenia. Szkurin nie miał dnia (zmarnował sam na sam), Gerbowski tracił piłki w absurdalny sposób (wspomniany wyżej Białorusin wyglądał, jakby chciał mu z tego powodu przyfanzolić), druga linia niczego specjalnego nie wnosiła.
Stal wie, jak wygrywać z Pogonią – od kiedy wróciła do Ekstraklasy, punktuje w co drugim meczu ze szczecinianami. I dziś też była bardzo blisko. Ale nie dlatego, że postawiła się tak mocno. Gra bez Grosickiego i Koulourisa była dla „Portowców” anomalią, w której nieszczególnie potrafili się odnaleźć. Mimo wszystko szacunek, że finalnie skończyli to starcie z kompletem punktów.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Filip Jagiełło ma trafić do Lecha Poznań [NEWS]
- Allez, Allez, Ali! Ale nie w Poznaniu, czyli jak wszyscy oszukali się na Gholizadehu
- Jacek Zieliński poczuł, jak trudnej misji się podjął
Fot. newspix.pl